Prośba
Proszę, zabierz mnie stąd. Zabierz od tego zimnego, nieczułego świata, który za główny cel obiera sobie ścieranie w proch tego, co nam bliskie, tego, bez czego nie potrafimy żyć, a jednocześnie tego, co przynosi nam tak dotkliwy ostatnio ból.
Wiesz, w ten sposób chyba odczuwamy powolny, jednak nieuchronny upadek własnych marzeń, ideałów, wiary. Wszystko po kolei z głuchym odgłosem opada na ziemię, wzbijając mgiełkę rozczarowania, zawodu, przygnębienia.
Weź mnie w miejsce, gdzie zachody słońca i morskie fale wciąż i wciąż mają ten sam, a zarazem inny, niezwykły kolor, niemożliwy do odtworzenia każdego następnego wieczora. Weź mnie w miejsce, gdzie śnieg wciąż olśniewa nas swoją nieskazitelną bielą, a padające na nią promienie słońca, tańczą na jej kryształkach.
Tęsknimy za częstymi, acz nieuchwytnymi, pięknymi chwilami naszego życia. Na niektóre czekamy z odczuwalnym zniecierpliwieniem, niektóre zaś przychodzą naturalnie, a dopiero później uświadamiamy sobie, jak ciepło zapisały się w naszych wspomnieniach. Chcemy do nich wrócić, przeżyć jeszcze raz, ponownie odczuć taką samą radość, na nowo odzyskać poczucie tej cudownej beztroski, znów doświadczyć cudownego zespolenia dusz.
Weź mnie w miejsce, gdzie w ciszy będziemy mogli spoglądać na siebie nawzajem. Wiesz, uwielbiam obserwować twoje oczy. Wciąż widzę w nich mieniące się w blasku zachodzącego słońca morze. Wciąż widzę w nich lśniące w promieniach mroźne kryształki. Weź mnie w miejsce, gdzie i ty będziesz mógł dostrzec w moich oczach to, co bliskie twemu sercu.
Doświadczamy tego, co prawdziwe. Obserwujemy siebie wzajemnie, od początku zaczynając rozumieć coraz to nowe zagadnienia naszych skomplikowanych sercowych konstrukcji, a jednocześnie od początku zaczynając gubić ich sens, gdzieś pomiędzy trybikami naszych skomplikowanych umysłowych konstrukcji.
Weź mnie w miejsce, gdzie będziemy potrafili żyć tylko sobą i aż sobą, na nowo uciekając przed zabójczą potęgą rutyny, a zarazem doceniając jej momentami stabilizującą moc. Weź mnie w miejsce, gdzie nie będziemy zmuszeni oglądać ofiar owej siły, ludzi, którzy pozwolili jej sobą zawładnąć, będąc pewnymi, że takie jest naturalne następstwo rzeczy.
Przekonujemy się, że walka jest nieodłączną częścią naszego życia. Ale wiesz również, że czasem chcielibyśmy, byś zabrał mnie stąd, ponieważ w którymś momencie należy się zwyczajnie wycofać. Nie lubimy tego robić, uważając to często – być może niesłusznie – za oznakę słabości. Może to zwyczajnie chwila wytchnienia.
Proszę zabierz mnie stąd. Weź mnie w miejsce, gdzie na nowo będziemy mogli unieść spoczywające na ziemi marzenia, wyczyścić ubłocone ideały, przetrzeć zakurzoną wiarę. Odetchnąć powietrzem przepełnionym jodem, osłonić oczy przed jaskrawą wręcz bielą opromienionego śniegu. Zamiast niecierpliwie czekać całą noc na wschód słońca, spędzić spokojną noc, a o poranku z uśmiechem spacerować leśną drogą. Ujrzeć w sobie samych zarówno chłód, jak i gorąco, których czasem potrzebujemy osobno, jednak najczęściej chcemy połączonych ze sobą w idealnych proporcjach. Zabawić się w architektów, by zrozumieć zewnętrzną część naszych konstrukcji, wczuć się w rolę artysty, który rozszyfruje ich wewnętrzną stronę, przejąć rolę inżyniera, aby naprawić zepsute struktury, poprzestawiać niesforne trybiki.
Wiesz, w ten sposób chyba wyrażam nadzieję na istnienie takowego miejsca.
Nadzieję na to, że to twoja obecność będzie w stanie stworzyć takie miejsce.
Komentarze (22)
"Proszę zabierz mnie stąd" - w ostatnim akapicie zabrakło przecinka po "proszę"
Bardzo ładny tekst, który zdaje się dopełnieniem mojego dzisiejszego humoru. Dziękuję. Zostawiam 5.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania