Żądło śmierci
Jesienny deszcz lał obficie i wiatr roznosił liście, a oto z kościoła, zimnego i kamiennego, czterech mężczyzn wyniosło czarną trumnę, którą po chwili położyli na powóz zaprzężony w jednego chudego i cherlawego konia. Ze świątyni szybkim krokiem wyszedł duchowny ubrany w szaty pogrzebowe, ręką dał znak i powóz ruszył w drogę. Za nim podążyło kilkanaście na czarno ubranych osób, smutnych i płaczących. Doszli oni do bramy miasta i zatrzymali się, bo straże miejskie nie pozwoliły im przekroczyć bramę. Tylko mogli to uczynić duchowny i woźnica. Pozostali stali w milczeniu, patrząc się na oddalający się powóz z czarną trumną.
Po jakimś czasie wjechał on na cmentarz i wtenczas z kaplicy cmentarnej wybiegło trzech grabarzy. Schyliwszy pokornie głowy i zdjąwszy na powitanie kapelusze, wskazali na miejsce, a był to głęboki dół w ziemi, jeden z kilkunastu wykopanych na cmentarzu. Gdy powóz podjechał w to miejsce, grabarze zdjęli z niego czarną trumnę i otworzywszy boczną ścianę, wyrzucili do dołu szary lniany wór ze zwłokami. Spadł głośno i uderzył o kilka podobnych worów z trupami. Jeden z grabarzy zaczął posypywać trupy wapnem, a ksiądz, czyniąc znak krzyża kropidłem z wodą święconą, wypowiedział cicho pogrzebową modlitwę, kończąc ją słowami: „- In nomine Patris, et Filii et Spiritus Sancti!”.
Po czym szybko wsiadł na powóz, a woźnica uderzył mocno batem w konia i tak, aby najszybciej opuścić to miejsce z dołami i worami z trupami. Grabarze zaś zmęczeni i przerażeni schronili się w kaplicy cmentarnej.
Powóz z księdzem powrócił do miasta i straże zamknęły bramę czekając na następnych nieboszczyków - ofiar żądła śmierci, które zaczyna się życiem, a kończy się jako trup!
Komentarze (2)
W ostatnim zdaniu mały błąd składniowy. Do przeredagowania część po 2. przecinku.
Pozdrawiam:)
Poprawiłem.
Pozdrawiam!
MC
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania