Zagubieni (Scena I i początek sceny II aktu I)
(Aktualnie dodaję wszystko co mam, ponieważ jak na razie nie mam weny do pisania ciągu dalszego - jeżeli jednak znajdzie się na ciąg dalszy zainteresowanie to przemyślę to ;)
Nie ma osobnych kategorii dla utworów nie epicznych, ale widzę, że liryka też jest dodawana, więc dodam od siebie dramat.
Błędów raczej nie powinno być dużo, aczkolwiek przyznam się, że poza pobieżnym przejrzeniem nie przyglądałem się im zbytnio)
ZAGUBIENI
Miejsce akcji: Łódź, Polska
Czas akcji: XXI wiek
Postacie występujące:
Piccolo – właściciel baru
Ciemny – mężczyzna, który przyszedł na piwo
Kobieta - Gotka – ukochana Ciemnego
AKT I
SCENA I
(bar, lada, za ladą stoi Piccolo, zaczyna zmianę, wszędzie pustki, krzesła, stoły nie mają żadnych właścicieli.)
PICOLLO
(wyciera kieliszek)
Stoję tutaj już równy rok, a nie czuję, bym chociaż na krok zbliżył się do tej najpiękniejszej. Czasem, gdy tak sobie tutaj stoję, gdy mierzę marzenia swoje, tak jakoś mi się źle w środku robi, że jestem wtedy jak ten śmieć, który codziennie zamiatam z podłogi.
(kieliszek wytarty, bierze kufel i nalewa sobie piwa, opiera się o ladę, ręcznik na ramieniu)
Żebym chociaż mógł ten cały niepokój, który mam w sobie przelać na coś innego – wspaniałego! Niestety – tak się nie da… moim niepokojem tego kufla nie zapełnię. Nigdy tego warunku nie spełnię – by być szczęśliwym, by cieszyć się tym co mam. Czuję się przytłoczony tymi wielkimi, widzewskimi kominami, ulicami zapełnionymi kochającymi się parami. To denerwuje człowieka! Czy nigdy nie znajdę tej którą kocham? Ten kufel… zapełnię, choćbym miał skonać.
(słychać dzwonki u drzwi, ktoś wchodzi)
Kogo to sprowadza do baru „Słona Plaża” jakaś niecierpiąca zwłoki sprawa?
MĘŻCZYZNA
Dzień dobry, nazywam się Kacper, ale mówią mi Ciemny. Wie pan, to przez ten kolor włosów. Tak myślę, choć może być więcej powodów. Spotkałem dzisiaj taką jedną… przepiękną kobietę. Wie pan… Gotkę. Chyba jednak wolałbym kotkę, bo ona mimo całej swej piękności, przeraża człowieka aż do samego szpiku kości. Nie uważasz pan, panie barmanie, że niesprawiedliwym jest bać się kogoś, kogo – chyba – kochasz?
PICOLLO
Owszem, tak uważam. Myślę, że to bardzo niesprawiedliwe. Jednak uważam, zgodnie z przykazaniem miłości, że kochać należy, nie ważne są cechy osoby kochanej, póki odwzajemnia, to części jej należnej nie wolno odmawiać. Może ona przerażać, jednak tak naprawdę to nic takiego, przecież to tylko kobieta.
CIEMNY
Czyli kobieta od kobiety się nie różni?
PICOLLO
Oczywiście, że się nie różni. Każda jest taka sama. Kobieta jest słaba, próbuje stać się silna zachowując się jak mężczyzna lub jak zwierzę. Pan trafił akurat na taką, która zachowuje się jak dziki facet. Czyż to nie jest niezły tupet?
(na stronie)
W sumie to mu zazdroszczę. On kogoś znalazł, może mu się uda. Powinienem mu pomóc, bo nie jestem zawistny. Przecież każdy ma prawo kogoś kochać. Nie wolno dyskryminować uczucia cudzego, dlatego, że nie ma się własnego.
(do Ciemnego, nalewa mu piwa do kufla)
Na koszt firmy. Czy czuje się pan, panie Ciemny, że coś się panu rozjaśniło?
CIEMNY
Szczerze? Nic nie czuję… czuję, że muszę pójść, powiedzieć jej co czuję, zaakceptować jej niezwykłość. Muszę przestać się bać. Przecież jestem mężczyzną czyż nie?
PICOLLO
Mężczyzna mężczyzną być musi – to niepodważalna racja.
CIEMNY
(bierze spory łyk piwa)
Sam pan widzi. Chyba nie mam innego wyjścia. Mam jeszcze jeden niepokój.
PICOLLO
Wal pan w ciemno.
CIEMNY
W ciemno..to akurat potrafię. Byle nie robić czego nadaremno. Mój niepokój mianowicie jest taki: z charakteru jest porywcza, ale jest również niebezpieczna – mam czasem wrażenie, że mogłaby się w każdej chwili targnąć na moje życie. Gdy poczuję jej palce na szyi w nocy, cóż czynić?
PICOLLO
Przecież sam pan przed chwilą powiedział, że jest mężczyzną. Co czynić? Nic… niech pan umiera w miłości, z uśmiechem na twarzy. Tak uczyni prawdziwy mężczyzna. Nie będzie walczył ze zbędnymi nadziejami. Dla kogoś kogo kocha poświęci swój marny żywot, by pożegnać się ze swoimi dziejami.
CIEMNY
(przełyka głośno ślinę)
Pożegnać się z życiem? Chyba… chyba rzeczywiście, jak być mężczyzną, to być nim do końca. Ale czy nie jest na to małe prawdopodobieństwo? Tonący brzytwy się…
(urywa, dzwonek dzwoni, wchodzi kobieta, niska, słabej urody)
KOBIETA
Przepraszam, że przerywam pańską rozmowę. Mam jedną sprawę. Mogę skorzystać z toalety?
PICOLLO
Proszę bardzo. Ostatnie drzwi po lewo.
KOBIETA
Jeszcze raz przepraszam.
(wychodzi w kierunku wskazanym przez Piccolla)
CIEMNY
To ja też przeproszę. Pójdę już, uczynić to co tutaj wspólnie, razem, uzgodniliśmy. Niech (P)pan i aniołowie czuwają nade mną.
PICOLLO
Tak też uczynię. Do widzenia.
(Ciemny wychodzi)
SCENA II
(to samo miejsce, kwadrans później, Picollo nadal stoi za ladą, wykonuje swoją pracę)
PICOLLO
Ciekawe ile jeszcze będę siedział tutaj sam? Ciemny okazał się interesującym jegomościem, jak na tutejsze, łódzkie, szare standardy. Chciałbym, by Łódź była kobietą – była by idealna. Zaniedbana, ale to dobrze, bo wtedy mógłbym o nią zadbać. Szczera – przecież w każdym związku to ona jest najważniejsza. Niebezpieczna – ale czy życie nie jest niebezpieczne? Możliwym jest, że tylko to niebezpieczeństwo, trzyma nas przy życiu. Gdyby wszystko było bezpieczne, to nie wiedzielibyśmy, czego się lękać. A wtedy zło zrobiłoby z nami co by chciało. A więc dobrze, że zła się boimy. I na strachu nie wolno marnować nawet jednej chwili.
Komentarze (3)
Myślę, że kontynuacja jeszcze się pojawi :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania