Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Zagubiona

9 lat temu...

-Coś ty zrobił?!Mama umiera!-krzyczę przytulając się do jej ciała.

-Wyjdzie z tego , nie panikuj.-mówi mój ojciec siedząc na fotelu i pijąc alkohol.

-Ale... ona krwawi.- mówię zrozpaczona.Jedną ręką podtrzymuję jej głowę , a drugą próbuję zatrzymać krwawienie.

-Zamknij się już.Zamiast się nad nią użalać ,idź do lodówki po moje piwo.-rozkazuje , po czym rzuca pustą butelkę pod moje nogi.

-Nie!-krzyczę.

-Słucham?!-wstaje.

-Nie pójdę po twoje głupie piwo!-odpowiadam.

-Moje nerwy się powoli kończą.Jeżeli zaraz nie przestaniesz , skończysz jak twoja matka!-krzyczy.Chwiejnym krokiem próbuje do mnie podejść.

-Nienawidzę Cię!Nienawidzę!-wydzieram się , po czym wybiegam z mieszkania w poszukiwaniu pomocy.

-I tak prędzej czy później skończysz tak samo!- to ostatnie słowa jakie słyszę od człowieka, który był moim ojcem.

Znalazłam pomoc , ale było już za późno.Mama zmarła na miejscu. Próbowała mnie chronić przed tym potworem i oto jak skończyła.Wyniesiono ją w czarnym worze .Ojca zabrała policja.Mam nadzieję,że dostanie dożywcie i zgnije w więzieniu. Mną zajęła się opieka społeczna.Nie miałam nikogo oprócz matki i tego alkoholika , który ją zabił.Teraz ,zostałam sama.

2

 

Teraz...

Mam już 22 lata i jestem na drugim roku studiów.Długą drogę przeszłam żeby się tu znaleźć.Cały czas charowałam i nadal charuje w pubie , żeby móc opłacić czynsz za mieszkanie .Studiuję psychologie na Uniwersytecie w Waszyngtonie. Wybrałam ten kierunek tylko z jednego powodu, chcę pomagać osobom takim jak mój ojciec. Nie mogę obojętnie patrzeć na ludzi z uzależnieniami. Pragnę im pomóc , wyleczyć ich. Zapisałam się na spotkania dla uzależnionych,mimo że nie mam problemów z używkami , chodzę tam po to żeby móc zrozumieć tych ludzi i ich problemy.Muszę się do nich zbliżyć.Pragnę i chcę tego jak nigdy.Może nawet za bardzo.

-Ej mała!-słyszę męski głos ,który wyrywa mnie z zadumy.Odwracam się i widzę biegnącego do mnie Kevina-mojego jedynego, najlepszego przyjaciela.

-No witam spóźnialskiego.-uśmiecham się.

-Przepraszam.Zagadałem się z Natalie.-wyszczerza zęby.

-Z tą Natalie?!Dziewczyną , do której bałeś się podejść przez tyle czasu?No no robisz postępy.-śmieję się a Kevin się czerwieni.

-I to jeszcze jakie.-prostuje się i dumnie podnosi głowę.

-Jak to się stało?-pytam.

-Sama na mnie wpadła.Zaczęliśmy rozmawiać i okazało się , że mamy ze sobą wiele wspólnego.-skacze z radości.

-Co takiego niby łączy cię z Natalie Whitford?-unoszę brwi do góry.

-No więc..Ta dziewczyna kocha filmy fantasy ,uwielbia robić zdjęcia i... JEST WIELKĄ FANKĄ GRY O TRON!!!! Jak ja!!-siada na ławce i teatralnie wzdycha.

-Wow.-odpowiadam.Nie spodziewałam się, że bogata laska , która przyjeżdża limuzyną na kampus jest nerdem! Sądziłam, że jest taka jak inne niunie z jej otoczenia.A tu takie cuda. Znam ją od czasów liceum , a dopiero teraz dowiaduje się , że jest idealną dziewczyną dla mojego przyjaciela.Niesamowite.

-Spotykam się z nią jutro wieczorem.-uśmiecha się.

-To cudownie,ale czy nie mieliśmy jutro iść do pubu , jak co piątek pośmiać się z nieutalentowanych ludzi próbujących swoich sił w karaoke?-pytam marszcząc brwi.

-Kurde.Jak mogłem o tym zapomnieć.Zaraz do niej pójdę i odwołam nasze spotkanie.-odpowiada lekko zawiedziony.

-Spoko, nic się nie stało. Chodzimy tam co tydzień , nigdy mnie nie zawiodłeś , więc odpuszczę ci ten jeden , jedyny raz Romeo.-odpowiadam bardzo poważnym , choć zabawnym tonem.

-Boże!Dzięki wielkie! -pada u moich stóp .Pierwszy raz od wielu lat widzę go tak szczęśliwego.

-Wstawaj , ludzie się gapią pajacu.-śmieję się i pomagam mu się podnieść.

-Już już.Weź swoje rzeczy, jedziemy do Starbucksa.-mówi.

-A zajęcia?-pytam.

-Walić je.Jutro pierwszy raz idę na randkę z dziewczyną , która jest moim ideałem.Trzeba to oblać stara!-uśmiecha się i obejmuje mnie ramieniem.Kierujemy się w stronę parkingu.

Jeżeli chodzi o Kevina.Znamy się od piaskownicy.Oboje mieszkaliśmy na tym samym osiedlu.Jego sytuacja rodzinna nie była tak zła jak moja.Po całej tragedii , która mnie spotkała , jego mama zabrała mnie do siebie.Razem się wychowaliśmy, jest dla mnie jak brat.Kiedyś próbowaliśmy być razem , ale nam nie wyszło .Postanowiliśmy zostać w koleżeńskiej relacji.Mój przyjaciel mieszka w bractwie, uważam , że to trochę dziecinne , ale mu się tam podoba.Jest w swoim świecie ze swoimi nerdowymi braćmi i za to go kocham.

-Jak tam w robocie?-pyta Kevin kieedy zatrzymujemy się na światłach.

-Tak jak zwykle.Dzisiaj mam nocną zmianę.Znowu będę musiała użerać się z natrętnymi snobami chcącymi wyrwać mnie na te swoje żałosne teksty .-jęczę.

-Ha ha!Tacy są najlepsi słońce.-śmieje się.

-Oczywiście.-parskam.

Kiedy docieramy na miejsce, nie mamy problemu ze znalezieniem miejsca,parking jest prawie pusty.Wchodzimy do środka i zajmujemy miejsca.

-Dla mnie to co zwykle.-mówię Kevinowi ,który idzie złożyć zamówienie.Wyciągam telefon i przeglądam fejsa.Nie znajduję tam nic ciekawego.Zaczynam rozglądać się po kawiarni.Po chwili zauważam znajomą mi twarz.Skąd mogę ją znać , no skąd?Ha!Bingo.To dziewczyna ze spotkań.No tak, Holly.Patrzy w moją stronę.Macham do niej.Niestety olewa mnie i wraca do swojego jak ciekawego zajęcia , darcia chusteczki z logo Starbucksa.

-Proszę bardzo.-Kevin stawia przede mną mój ukochany napój.

-Dzięki.-uśmiecham się biorąc łyk niebiańskiej herbaty z hibiskusem.

-Ej , czy to nie ta dziewczyna ze spotkań na które chodzisz?-pyta mój przyjaciel.

-Ta.Machałam do niej , ale jakoś nie miała ochoty odwzajemnić mojego przyjacielskiego gestu.-odpowiadam lekko zawiedziona.

-Eh, no szkoda.Kiedyś się otworzy, zobaczysz.-pociesza mnie Kevin.Czasem zabierałam go na spotkania , dlatego zna Holly.

-Mam taką nadzieję.-usmiecham się.

Siedzimy tam, przez dłuższy czas.Zamawiamy jeszcze frappucino i dwa kawałki ciasta.Czas leci nam tak szybko , że nie zauważam jak późno się już zrobiło.Muszę lecieć do pracy!

-Kurde,spóźnię się.-panikuję.

-Spokojnie zawiozę cię.Luzik.-uspokaja mnie Kevin.

Często mnie gdzieś zawozi.Chciałam kupić sobie rower, żeby nie musiał się ze mną męczyć , ale jego zdaniem to sama przyjemność.Nie mówiłam mu tego , ale staram się o prawo jazdy, znaczy się...zbieram na nie, no i na jakiś samochód. Znając go napewno będzie chciał mi pomóc finansowo.Nie chcę tego , bo sam ledwo wiąże koniec z końcem.

-Od kiedy stałeś się takim optymistą?-pytam zabierając rzeczy ze stolika.

-Od momentu,kiedy uwierzyłem, że nawet nerd ma szansę na miłość.

No jasne.

3

Zajechaliśmy do mojej kawalerki. Musiałam zabrać ciuchy na zmianę .Kevin starał się jechać najszybciej jak się da, żeby być przed czasem.Nawet za bardzo. Zatrzymała nas policja.Dostał niezły mandacik za przekroczenie prędkości i za wyzwanie funkcjonariusza.Nazwał go idiotą myśląc , że już dawno wsiadł do radiowozu.Niestety tak nie było,policjant ledwo co odszedł od auta.

-Palant.-krzyczy , kiedy jesteśmy już w drodze.

-Uważaj, bo może znowu cię usłyszy.-śmieję się ,a on dołącza do mnie.

Przez resztę drogi próbujemy śpiewać nasze ulubione piosenki , które lecą w radiu.Nie wychodzi nam to za dobrze, ale co tam.

Po krótkim czasie dojeżdżamy na miejsce.Żegnam się z moim wspaniałym przyjacielem i wyskakuję z auta.

-Powodzenia!-krzyczy i trąbi mi na pożegnanie.

Patrzę na godzinę w telefonie.Kurwa,spóźniłam się.Kiedy wchodzę do pubu ,od razu zauważa mnie Mark.Nie wygląda na zadowolonego.

-Co to ma być?!Czy ty widzisz jaki mamy dziś ruch?!-burzy się.

-Przepraszam.Miałam ważną sprawę do załatwienia.-próbuję się wytłumaczyć.

-Co może być ważniejsze niż twoje źródło dochodów?No co?!-pyta.

Patrzy na nas większa część klientów.

-Ja...-staram się coś wymyślić.Nie wychodzi mi to za dobrze.

-Daruj sobie.Potrącę ci to z wypłaty. A teraz bierz się do roboty.Klienci czekają.

No i tak jak mówiłam.Całą swoją zmianę spędziłam z nachwianymi studencikami, próbującymi mnie poderwać.Zaczęli się robić naprawdę natarczywi.Byłam gotowa , żeby wywalić jednemu z nich w morde.Niestety mój kochany szef uznał , że to naprawdę niestosowne i powinnam być miła, bo ,,klient ma zawsze rację,,.Co to ma się do tego wszystkiego?!Ugh!Zaczynam mieć tego dosyć.Chyba zacznę szukać innej roboty.

Moja koszulka jest cała mokra i brudna.Mój współpracownik Will , przez ,,przypadek,, wylał na mnie zamówienie jednego z naszych gości.Jest większym dupkiem niż ci , z którymi muszę się użerać przy barze.Zamiast mnie przeprosić dodał ze swoim szyderczym uśmieszkiem:

-Wyglądasz jeszcze bardziej seksownie z tą plamą na biuście skarbie.-puszcza do mnie oko i oblizuje swoje ochydne usta.Co za idiota.

-Spierdalaj.Zajmij się zamówieniami a nie tandetnym podrywem.Nawet nie masz na co liczyć .-odpowiadam.

Słyszę bicie braw.Zauważam, że to kobiety siedzące przy stoliku niedaleko mnie.Miło z ich strony.

Reszta zmiany zeszła nawet szybko.Wróciłam do domu pieszo.Zdaniem Kevina nie powinnam wracać tak późno sama.Często proponował mi ,że mnie odwiezie, ale nie chciałam żeby czekał na mnie do tak późna.Przyzwyczaiłam się już do tych ciemnych i niebezpiecznych uliczek , w których często siedzą bezdomni i narkomani , ale i tak wzdrygam się na samą myśl o nich.Kiedy docieram do domu jest już prawie 2:00 w nocy.Zdejmuję buty i od razu rzucam się na łóżko, to był naprawdę długi i męczący dzień.

4

Kiedy się budzę , jest już po dwunastej.Wstaję i podchodzę do okna , za którym świeci piękne słońce.Zamykam oczy i próbuję się nacieszyć ciepłem, które dają mi promienie padające na moją twarz. Mój relaks nie trwa długo , co chwila słyszę trąbienie samochodów , bądź rozmowy pieszych. Masakra! Czemu w tym mieście zawsze jest taki ruch i dlaczego zamieszkałam w nagłośniejszej dzielnicy?

Narzucam na siebie koc i kieruję się w stronę kuchni.Odpalam ekspress do kawy , po czym kieruję się w stronę łazienki aby wziąść przysznic.Ludzie , śmierdzę jakbym imprezowała co najmniej dwa dni bez przerwy.Fuj...

Zdejmuję ubranie i wchodzę pod natrysk , woda jest idealna.Ciśnienie rozluźnia moje spięte plecy.Co za ulga.Stoję tak jakiś czas.

Kiedy wychodzę, od razu poprawia mi się humor, nie czuję już takiego zmęczenia.Przebieram się w nowe, świeżutkie ubranie i lecę po moją kawę.

-Mogłabyś zamykać drzwi na noc.-podskakuję i potykam się o krzesło.Ałć...

-Boże idioto! Wystraszyłeś mnie.-krzyczę na roześmianego Kevina.

-Masz za swoje. Trzeba było się zamykać.Ciesz się , że to ja a nie jakiś psychopata czy coś.-usmiecha się i pomaga mi wstać.

-Tak , bo lepiej zastać w swoim mieszkaniu nerda.-mówię sarkastycznie.

-To zabolało.-Kevin łapie się za klatkę piersiową i udaje że płacze.

-Co Cię sprowadza w moje skromne progi?-pytam.

-Potrzebuję twojej pomocy.No wiesz, pierwsza randka i te sprawy.-odpowiada uśmiechając się niewinnie.

-No jasne,chętnie pomogę.-puszczam mu oko.

Połowę swojego popołudnia spędzam na doradzaniu Kevinowi w dobiorze ubrania ,jak ma się zachować i tematów, które może poruszyć na swojej pierwszej randce.Chłopak bardzo to przeżywa.Cieszę się jego szczęściem, ale boję się , że Natalie może złamać mu serce.Może jest idealną laską dla niego, ale nie jestem do niej tak bardzo przekonana jak on.

Kiedy mój przyjaciel opuszcza mieszkanie , jest już ciemno.Niby to tylko spotkanie , a przygotowania zajęły nam mnóstwo czasu.Nie mam pojęcia co robić przez ten czas wolny.Postanawiam poszukać fajnego klubu i się trochę zabawić.Nawet ciężko pracująca studentka, ma prawo do rozrywki. Znajduję miejsce blisko centrum.Narzucam na siebie czarną sukienkę,makijaż i kieruję się do wyjścia.

Gdy docieram na miejsce , widzę spory tłum przy wejściu.Ludzie,chyba trafiłam w naprawdę dobre miejsce .Stoję chwilę w kolejce i czekam aż mnie wpuszczą.Po pewnym czasie wchodzę do środka.Co za tłok.Przechodzę koło parkietu , każdy upojony uczestnik ociera się o siebie.Nie mam pojęcia kto jest Dj'em ,ale ma mega gust jeśli chodzi o muzykę.Wpada w ucho.Moje nogi same kierują się na scenę. Staram się utrzymać nad nimi kontrolę , najpierw muszę coś wypić.Podchodzę do baru , za którym stoi młody chłopak.Proszę go o wódkę z colą i rozglądam się dookoła.

-No witam , witam.-słyszę chrapliwy,męski głos za plecami.Odwracam się.

-Znamy się?-pytam.

-Pewnie nie, ale możemy się poznać.-pijany mężczyzna uśmiecha się uwodzicielsko.

-Coś mi się wydaję,że nie.-odpowiadam.

-Jak sobie chcesz.Nie masz pojęcia co tracisz.-mówi po czym kieruje się w stronę łazienki.Co za palant.

Dopijam drinka i postanawiam podbić parkiet.Muzyka wprowadza mnie w oszałamiający trans.Przestaję myśleć o wszystkim i zatapiam się w tłumie tańczących wokół ludzi.Co za wspaniałe uczucie.Zaczynam współgrać z innymi ciałami i poruszam się w tym samym rytmie co inni.Czuję się jak na haju.W pewnym momencie czuję dotyk czyichś rąk na swoim ciele.To znowu ten obleśny mężczyzna.Staram się od niego odsunąć.Jego dotyk staje się silniejszy , a ja coraz słabsza.Czuję jak moje powieki stają się coraz cięższe a z każdą chwilą całe moje ciało...

CIĄG DALSZY NASTĄPI...

Średnia ocena: 3.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (6)

  • Adam T 16.06.2018
    Witaj.
    Wizualnie lipa. Z sosną.
    Po kropce ZAWSZE spacja.
    Przed przecinkiem NIGDY, po przecinku ZAWSZE (także chodzi o spację).
    Dialogi wyodrębnia się najczęściej pauzą lub pólpauzą (telefony raczej nie mają tego cudu, trzeba w komputerze dorobić).
    Po pauzie, półpazie zawsze spacja. Kiedy przechodzisz pauzą/półpauzą do komentarza dialogowego, również najpierw spacja.
    Więcej nie piszę, no okażesz się jednorazówką, wiecej nie wstawisz, na komentarz nie odpiszesz (masa takich tu wpada), więc po co ma się przemęczać.
    Pozdrawiam ;)
  • Okropny 16.06.2018
    Zawsze spacja, albo dwie następne kropki i dopiero spacja <3
  • Adam T 16.06.2018
    Okropny, najlepiej trzy kropki, trzy kreski i trzy kropki. Może ktoś pomoże ;)
  • Rozpisana 16.06.2018
    Dzięki za radę, postaram się poprawić :).
  • Rozpisana 16.06.2018
    Dzięki za radę, postaram się poprawić :).
  • Canulas 16.06.2018
    Adam ujął wszystko, co chciałbym napisać. Popraw oczywistość i i zobaczymy co dalej. Wiadomo, że najważniejsza treść, ale forma musi być chociaż przystępna.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania