Zagubiona cz1
,,Śmierć jest ucieczką od życia bo to ona z dwojga złego jest łatwiejszą...życie to setka zdarzeń opartych
na szczęściu,miłości ale także na bólu i cierpieniu"
Rozdział 1 Dean
Budzę się w zaciemnionym pokoju nie do końca wiedząc co działo się przez ostatnie 24 godziny.Wstaję z łóżka a moje bose stopy dotykają chłodnej podłogi.Głowa zaraz mi pęknie.Mam nadzieję że to nie kac bo ich nienawidzę.Podchodzę do okna oddalonego ode mnie o niecałe dwa metry.Odsuwam zasłonę i odkrywam że znajduję się w jakimś hotelu na przedmieściach New Jersey.Podskakuję do góry ze strachu nagle słysząc jak ożywa mój telefon leżący na stoliku nocnym.Szybko biorę go do ręki.To Castiel...czemu do mnie dzwoni?Odbieram zaniepokojona:
-Castiel?Czemu zawdzięczam ten telefon od ciebie?-pytam go nieco zirytowana.
-Znasz Winchesterów prawda?-odpowiada pytaniem.
-Sam i Dean...kto by ich nie znał.Ja raczej z legend.Ojciec mi o nich opowiadał.
-Będą potrzebować twojej pomocy,Megan.-oznajmia Castiel swobodnie.
-Pomocy?W czym niby potrzebują pomocy od takiego łowcy jak ja?Działam w branży od roku a oni od paru lat.
-Słuchaj Megan...zaraz się u ciebie zjawią...nie spodoba ci się fakt,że to przeze mnie jesteś w tym hotelu.
-Jak to przez ciebie?Byłam w barze...wypi...czekaj,czekaj ja nie piłam takiej ilości alkoholu więc to twoja sprawaka.
-Obiecuję ci to wynagrodzić,Meg.
-Ciesz się,że nie zabijam aniołów.-warczę.
Naszą rozmowę przerywa pukanie do drzwi.Jestem ubrana w jeansy i koszulę więc od razu je otwieram.Zamieram na widok Deana...jego oczy...są szare...pięknie.Uśmiecha się do mnie.Szybko otrząsam się z wrażenia jakie na mnie wywarł i zerkam na jego wyższego brata,mam wrażenie że od razu zamknął mnie w gronie nielubianych osób.
-Więc to ty jesteś Megan Blakewood?-pyta Dean głębokim i seksownym głosem.
-Tak.Mów mi Meg.Ty musisz być Dean...-ściskam jego wyciągniętą dłoń,potem ściskam dłoń jego brata:-A ty jesteś Sam.
-Wiesz może dlaczego Cass cię do nas przysłał?-pyta Sam.
-Nie.Dzwonił przed chwilą.Mam wam w czymś pomóc.Sprowadził mnie tutaj.Nie wiem co jest grane ale kiedy go zobaczę to skopie to jego anielskie dupsko.-mówię szczerze.Gestem zapraszam ich do środka.
Dean rozgląda się po wnętrzu a Sam przygląda się mnie.Wtedy pojawia się Cass.
- Witaj Megan.-odzywa się niby to po przyjacielsku.
-Cześć,Cass!-woła Dean z kuchni z butelką piwa w ręce.
-Możesz mi wyjaśnić co tu jest grane,aniołku?-pytam.
-Megan...ty,Dean i Sam musicie mi pomóc znaleźć nefilm.
-Po co mamy szukać Jacka?-pyta Sam.
-Lucyfer chce go w swoich szeregach.My musimy zapobiec wojnie która nadejdzie...anioły kontra demony to będzie jadka w której zginią tysiące...miliony niewinnych istnień.
-Słuchaj,Cass nasz Jack napewno nie będzie po stronie swojego złego tatusia.Po co to?
-Dean twoja wiara w niego jest godna podziwu ale ojciec to ojciec.-odzywa się Sam:-Lucyfer umie manipulować ludźmi a Jack to jego syn.Myślisz że i na niego nie znajdzie sposobu?
Gapię się na tę trójkę jak na bandę opętanych przez szaleństwo facetów.Castiel zauważa moje zdezorientowanie,biorę wdech i mówię:
-Aniołku chcesz żebym z braćmi Winchester znalazła synka diabła i przekonała go do tego żeby nie był po stronie tatusia?Czemu ja w ogóle mam być częścią tej misji bo nie mam pojęcia?Jestem zwykłym łowcą...albo raczej początkującym...działam tylko rok i tylko dlatego że mojego ojca zabito podczas ataku wendigo.Co ja mam z tą sprawą doczynienia,Castielu?!
-Musisz dać cię opętać-oświadcza Castiel.
- CO?!-wykrzykuje z Deanem i Samem jednocześnie.
-Słuchajcie chodzi o demona który będzie w stanie nam pomóc namierzyć Jacka.Seline...jest mistrzem w tropieniu.
Wychodzę z pokoju hotelowego na świeże powietrze.Siadam na ławce przed wejściem i zakrywam twarz dłońmi.Słyszę jak ktoś siada obok mnie:
-Nie pozwolę Cassowi pozwolić na to żeby opętał cię demon.Znajdziemy inne wyjście.-odzywa się Dean kładąc rękę na moim ramieniu.
-Co jeśli to jedyne wyjście?Mamy powstrzymać wojnę...zawsze możecie wygnać demona...dopóki będzie potrzeba dam radę być w tej sytuacji.
-To kiepski pomysł.Słyszałem o Seline...nie wiem jak Cass chce ją zmusić do pomocy ale to się nie uda.Jest przebiegła i silna.Nawet nie myśl o akceptacji jego pomysłu...ja i Sam wymyślimy coś innego.....
c.d.n
Komentarze (4)
Na początek uwaga:
proponuję przejrzeć tekst, edytując go tutaj na opowi, i powstawiać spacje po kropkach i przecinkach, znakach zapytania itd.
Plus - w kilku zdaniach brakuje przecinków. Ciężko się przedzierać przez taki "zagęszczony" tekst. Sorki, ale wymiękłam w połowie.
"ostatnie 24 godziny." - raczej unikamy zapisywania cyfr liczbowo, lepiej napisać "dwadzieścia cztery godziny"
Bez oceny na razie. Pozdrawiam
Co do zapisu cyfrowego - to nie chodzi, aby autorowi się szybko pisało, ale raczej, aby czytelnikowi się lepiej czytało i nie zgrzytało mu tam nic w tekście. Wg mnie, odbiorca jest jednak ważniejszy ;))
Jak na pierwszy raz - to wg mnie, nieźle napisany kawałek :))
Pozdrawiam ;)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania