Zakazana miłość profesora Snape'a - rozdział 1

Emma i Jakub Vellen bojąc się ataku Czarnego Pana w 1976 roku zabrali swoją jedenastoletnią córeczkę Klarę ze swojej ojczyzny i uciekli do Brazyli. Klara Vellen poszła tam do szkoły magii i czarodziejstwa. Dziewczyna uczyła się bardzo bobrze. Nauczyciele uwielbiali ją za jej miłe usposobienie i ambicję. Młoda czarodziejka angażowała się mocno w życie szkoły i była bardzo lubiana przez uczniów. Miała wielkie powodzenie u chłopaków, ale z żadnych z nich się nie związała, gdyż tak jak powtarzała, nie znalazła jeszcze odpowiedniej osoby. Dziewczyna zawsze wierzyła w miłość od pierwszego wejrzenia i bardzo marzyła o takim uczuciu. Pięć lat w szkole minęło jej bardzo szybko i nadszedł czas na egzaminy końcowe, po których dziewczyna wróciła na wakacje do domu. Państwo Vellen bardzo cieszyli się z powrotu swojej córki, ponieważ kochali ją ponad wszystko.

Parę dni później do domu Vellenów dotarła szczęśliwa wiadomość o śmierci Lorda Voldemorta, którą Emma i Jakub przyjęli z wielkim entuzjazmem. Okazało się bowiem, że Pan Vellen otrzymał posadę w Ministerstwie Magii w Szkocji na stanowisku szefa Departamentu Przestrzegania Prawa. Następnego dnia przy obiedzie rodzice Klary postanowili przekazać jej wieść o ich przeprowadzce

-Kochanie- zaczęła Emma delikatnie- Ja i twój tata bardzo tęsknimy za naszym rodzinnym miastem i chcielibyśmy tam wrócić. Teraz jest już bezpiecznie i twój tata dostał tam dobrą pracę. Chcielibyśmy kupić dom w Dolinie Godryka.

-Ale jak to?- zdziwiła się Klara-Mamo przecież to dla mnie oznacza zmianę szkoły, a zostały mi już tylko dwa lata. Jak mam teraz odnaleźć się w całkiem innym miejscu?

-Na pewno znajdziesz tam nowych przyjaciół- podjął temat tata

-Ale ja nie chcę nowych przyjaciół. Tutaj jest mi dobrze.

-Wiem, ale tam też będziesz się dobrze czuła. Hogwart to wspaniałe miejsce. Ja i tata się tam uczyliśmy- wspomniała Emma.

-A co z twoją pracą mamo?

-Uzdrowiciele są wszędzie potrzebni Klaro. Pisałam już z dyrektorem szpitala Św. Munga i dowiedziałam się, że brakuje im kadry i chętnie mnie tam przyjmą.

-A co z moimi przyjaciółmi? Mam tak po prostu przestać się z nimi widywać?

-Córciu nikt nie każe ci rezygnować z dotychczasowych znajomych- powiedział Jakub- będziesz z nimi pisywać. Kupimy ci własną sowę, więc będziesz mogła wysyłać tyle litów, ile ci się spodoba. Po za tym przyjaciele będą mogli cię odwiedzać w czasie wakacji i ferii.

-A ja będę mogła tu przyjeżdżać?

-Kiedy tylko będziesz chciała.

Klara miała duże wątpliwości, co do przeprowadzki, jednak już nic nie powiedziała. Od dawna bowiem widziała jak bardzo jej rodzice tęsknią za swoim ojczystym krajem. Miała nadzieję, że uda jej się tam zaaklimatyzować i poznać nowych przyjaciół.

-Napisaliśmy już do dyrektora Hogwartu i wysłaliśmy wyniki twoich egzaminów końcowych. Dyrektor Dumbledore prosi nas o spotkanie dzisiaj wieczorem- powiedział pan Jakub, kiedy rodzina skończyła posiłek- ubierz się ładnie, za godzinę wyruszamy.

Klara poszła do swojego pokoju, upięła długie, blond włosy w koka i ubrała się w koszulę i czarne spodnie. Po przygotowaniu się zeszła na dół i razem z rodzicami skorzystała z proszku Fiuu, aby przenieść się gabinetu dyrektora Hogwartu. Kiedy znaleźli się na miejscu, oczom Klary ukazało się duże pomieszczenie, bardzo schludnie urządzone. Na środku stało biurko, ale nikt przy nim nie siedział. Klara zawiesiła wzrok na pięknym ptaku, o czerwono- żółtych piórach. Wydawał jej się niesamowitym stworzeniem. Nigdy wcześniej nie widziała takiego ptaka. Podeszła do zwierzęcia, aby przyjrzeć się mu bliżej. Jej rodzice stali tuż obok rozglądając się po pomieszczeniu.

-To feniks- powiedział starszy mężczyzna, który właśnie wszedł do biura- Przepraszam państwa za spóźnienie, ale mieliśmy pewną awarię w szkole- profesor wyciągnął dłoń do przybyłych- Nazywam się Albus Dumbledore.

-Ja jestem Jakub Vellen, a to moja żona Emma i córka Klara.

-Witam was serdecznie w murach Hogwartu- powiedział dyrektor- Usiądźcie proszę-Dumbledore wskazał trzy krzesła przy swoim biurku, a sam zasiadł po drugiej stronie- Słyszałem, że Państwo się tutaj uczyliście.

-Tak -odparła pani Vellen- Bardzo bobrze wspominamy tę szkołę.

-A więc Panno Klaro- dyrektor zwrócił się teraz do młodej dziewczyny- Chciałaby pani się tu uczyć?

-Tak Panie Pofesorze.

-W naszej szkole są cztery domy, czy panna o nich słyszała?

-Tak, czytałam Historię Hogwartu

-Naprawdę?

-Tak, kiedy dowiedziałam się, że będę się tutaj uczyć, postanowiłam dowiedzieć się czegoś o tym miejscu.

-Rozumiem. Zostanie panna przydzielona do któregoś z domów na rozpoczęciu roku. Zapoznałem się z pani ocenami z egzaminów. Są imponujące. W naszej szkole jest tak, że uczniowie po piątym roku wybierają sobie przedmioty, które chcą kontynuować. Z tego względu, że ma pani świetne oceny, ma pani duży wybór. Podejmie go pani już dzisiaj, czy chce pani to jeszcze przemyśleć ?

-Mogę wybierać już dzisiaj- odparła Klara- chcę kontynuować Obronę przed Czarną Magią, Transmutację, Zaklęcia i Eliksiry.

-Dobrze. Oto lista rzeczy, które musi pani mieć na ten rok szkolny- dyrektor podał dziewczynie kartkę-Zakupy najlepiej zrobić na ulicy Pokątnej. A tutaj jest spis zadań domowych na wakacje. Mają państwo do mnie jakieś pytania?

-Nie, wszystko jest jasne panie profesorze- odparła Klara

-A więc do zobaczenie pierwszego września. Pociąg odjeżdża z stacji King Cross z peronu 9 i ¾

 

Kiedy Klara wraz z rodzicami wróciła do domu, od razu pobiegła na górę, aby napisać list do swojej najbliższej przyjaciółki Sary. Napisała, że się przeprowadza i obiecała, że będą się odwiedzać w wakacje. Następnie zeszła na dół i przywiązała list do nóżki sowy jej rodziców i patrzyła jak ptak wylatuje przez okno, aż wreszcie zniknął jej z oczu.

 

Rodzice Klary szybko znaleźli piękny dom w Dolinie Godryka i sprzedali swoją posiadłość w Brazyli. W sierpniu mieszkali już w nowym domu z małym ogródkiem. Emma i Jakub byli bardzo szczęśliwi w nowym miejscu, natomiast Klara nie do końca potrafiła się tu odnaleźć. Często musiała przebywać sama w domu, gdyż rodzice dużo pracowali

-Wyjdź do ludzi!- powiedziała jej mama pewnego dnia przed wyjściem do pracy- Tu mieszkają sami czarodzieje. Klaro spróbuj poznać kogoś nowego.

-Dobrze mamo.

-Jutro mam wolne, więc pójdziemy zrobić zakupy do szkoły. Kocham cię- mówiąc to Pani Emma ucałowała córkę w czoło i wyszła do pracy.

Klara postanowiła skorzystać z rady matki i wyszła na spacer. Nie spodziewała się, że jej nowe miejsce zamieszkania jest tak piękne. Przechadzając się uliczkami dziewczyna miała wrażenie, że to miasteczko jest bardzo przyjazne. Młoda czarodziejka postanowiła wejść do jednego z baru, aby napić się kremowego piwa, za którym przepadała. Złożyła zamówienie i usiadła przy jednym z wolnych stolików. Niedługo potem kelner przyniósł jej smakowicie wyglądający napój. Klara napiła się piwa i pomyślała, że lepszego chyba nigdy nie próbowała. Od razu założyła, że będzie tu zaglądać częściej. Klara była tak zafascynowana smakiem napoju, iż nawet nie zauważyła, że podeszła do niej dziewczyna mniej więcej w jej wieku

-Cześć, czy tu jest wolne?- zapytała wskazując miejsce obok Klary

-Tak

-Jestem Zofia- powiedziała dziewczyna siadając

-Ja mam na imię Klara

-Mieszkasz w Dolinie Godryka? Nigdy wcześniej cię tu nie widziałam, a przychodzę tutaj często, bo mają najlepsze kremowe piwo w mieście

-Dopiero się przeprowadziłam- odparła Klara ciesząc się, że poznała kogoś nowego- Wcześniej mieszkałam w Brazyli

-I tam chodziłaś do szkoły?- Klara przyjrzała się swojej rozmówczyni dokładniej. Dziewczyna była wysoka i miała brązowe włosy sięgające jej do pasa. Była bardzo ładna i miała delikatny typ urody

-Tak- odpowiedziała Klara po chwili- A teraz pójdę do Hogwartu, ty też się tam uczysz?

-Pewnie- odparła Zofia- Hogwart to mój drugi dom. Będziesz zadowolona z nowej szkoły, zamek jest piękny. Ile masz lat?

-16, teraz idę do szóstej klasy. A ty?

-Ja też. Jestem w Revenclawie

-Ja zostanę przydzielona do domu pierwszego września

-A przedmioty już wybrałaś?

-Tak OPCM, Zaklęcia, Transmutację i Eliksiry.

-Ja prawię tak samo. Zamiast Zaklęć wybrałam Zielarstwo, ale na reszcie lekcji będziemy razem.

-Fajnie

Dziewczyny rozmawiały jeszcze chwilę. Bardzo się polubiły i znalazły wspólny język. Niestety Zofia musiała wrócić do domu, ale dziewczyny umówiły się na następne spotkanie. Klara była zadowolona, gdyż znalazła koleżankę i nie będzie musiała już sama przesiadywać w domu. Po powrocie postanowiła napisać list do Sary.

 

 

Następnego dnia rano Klara obudziła się bardzo podekscytowana, gdyż dzisiaj miała udać się z mamą na ulicę Pokątną. W tym celu użyły kominka. Na miejscyu Klara nie wiedziała na co patrzeć, było tu tyle różnych wystaw i kolorowych sklepów. Emma zabrała najpierw swoją córkę do księgarni i tam kupiła jej nowe książki z listy, którą dostały od dyrektora oraz takie, które zainteresowały Klarę, gdyż dziewczyna uwielbiała czytać. Następnie udały się do Madame Malkin po nową szatę i kilka nowych ubrań. Kupiły także nową różdżkę, pióro, kociołek i kilka innych drobiazgów. Na koniec matka i córka zajrzały do sklepu ze zwierzętami, aby kupić sowę. Klara wybrała sobie dużego, brązowego puchacza.

-Nazwę go Kacper- uznała zadowolona z zakupu

 

Wreszcie nadszedł pierwszy września. Zdenerwowana Klara kroczyła po stacji King Cross i wielkim wózkiem i biletem w ręku. Obok niej szli lekko poddenerwowani rodzice. Kacper pohukiwał cichutko w klatce.

-Musisz wbiec w tę ścianę- powiedział Jakub do córki

-Jak to wbiec w ścianę?- zapytała nerwowo dziewczyna

-To taki jakby portal. Przeniesie się na odpowiedni peron. Nie bój się, pobiegnę razem z tobą

Tata Klary złapał wózek córki i razem wbiegli na peron 9 i 3/4 . Na miejscu stała czerwony pociąg.

-Bądź grzeczna i pisz do nas często- powiedziała Emma i ucałowała córkę w policzek- Będziemy za tobą tęsknić

Klara pożegnała się z rodzicami i weszła do pociągu. Od razu na wejściu spotkała Zofię, która bardzo ucieszyła się na widok dziewczyny

-Siadamy razem w przedziale?- zapytała Zofia

-Jeszcze pytasz? Przecież nie znam nikogo oprócz ciebie

Dziewczyny weszły do pierwszego pustego przedziału i usiadły rozmawiając o Hogwarcie. Zofia była bardzo pogodną i wesołą osobą, a Klarze udzielił się jej dobry humor. Tak więc podróż minęła im zaskakująco szybko.

 

Wchodząc do Wielkiej Sali, Klara miała wrażenie, że śni. Pomieszczenie to wyglądało jeszcze lepiej, niż wyobraziła sobie po przeczytaniu Historii Hogwartu. Dziewczyna wchodziła razem z pierwszakami, gdyż musiała zostać przydzielona do któregoś z domów. Profesor McGonagall doprowadziła grupę do podwyższenia i kazała ustawić się w rzędzie. Na podwyższeniu stał stołek, na którym leżał stary kapelusz

-Wyczytanych proszę o podejście do stołka i nałożenie tiary przydziału- powiedziała pani profesor- Zaczniemy od szóstoklasistki, która przeniosła się do nas w tym roku. Klara Vellen!

Zdenerwowana dziewczyna weszła na podwyższenie i usiadła na stołku, a McGonagall włożyła jej na głowę tiarę. Klara usłyszała głos w swojej głowie

-Wielki umysł, ambitna i do tego miła. Myślę, że najbardziej pasujesz do… tak… REVENCLAW!

Klara była bardzo zadowolona, że trafiła do jednego domu ze swoją koleżanką. Idąc w stronę stołu zauważyła, że Zofia macha do niej i wskazuje miejsce obok siebie. Klara podeszła do dziewczyny i usiadła. Wszyscy zaczęli jej gratulować. Dziewczyna zaczęła się rozglądać po innych stołach.

-Minerwa McGonagall jest nauczycielką transmutacji- powiedziała jej Zofia, jest świetna w tym co robi i sprawiedliwa. Opiekunem naszego domu jest profesor Flitwick, ten mały mężczyzna, który siedzi na skraju stołu nauczycielskiego.

Zofia zaczęła się przyglądać opiekunowi Revenclawu. Wydawał jej się dość sympatycznym człowiekiem. Następnie przyglądała się innym nauczycielom. W pewnym momencie zauważyła, że czarnowłosy mężczyzna patrzy w jej stronę. Ich spojrzenia się spotkały i Klara na moment zamarła. Czuła się dziwnie, jak gdyby świat wokół niej na chwilę się zatrzymał. Świeżo upieczona krukonka zatopiła się w ciemnych oczach mężczyzny. Po chwili jednak zawstydzona opuściła wzrok. Miała wielką ochotę ponownie spojrzeć mu w oczy. Nie wytrzymała i ponownie powędrowała wzrokiem do stołu nauczycielskiego, ale mężczyzna już na nią nie patrzył, pochłonięty był rozmową z dyrektorem. Klara poczuła wielką chęć poznania tego człowieka, zdobycia o nim jakichkolwiek informacji

-Zofio- postanowiła zwrócić się do swojej jedynek koleżanki- Kto siedzi obok Dumbledore?

-To profesor Snape. Nazywany też tutaj Mistrzem Eliksirów, jest postrachem dla uczniów. Tylko ślizgoni się go nie boją.

-Dlaczego?

-Bo dla nich jest pobłażliwy, a dla innych surowy i oschły. Najgorzej u niego mają gryfoni. Ten człowiek nimi gardzi. Potrafi się nawet z nich wyśmiewać na lekcji. Severus Snape ma ciężki charakter

-I jest strasznie przystojny- szepnęła Klara

-Słucham?

-Nic, nic

-Jestem pewna, że coś powiedziałaś- Zofia nie dawała za wygraną. Klarę uratował tylko fakt, że na stole pojawiły się smakowite potrawy i jej nowa przyjaciółka, bo już tak chyba mogła ją nazwać, zajęła się jedzeniem wszystkiego co wpadło jej w ręce. Po posiłku do dziewczyn podszedł profesor Flitwick

-Witam dziewczyny- powiedział uśmiechając się- Klaro cieszę się, że trafiłaś do mojego domu. Słyszałem o twoich imponujących wynikach w nauce! Z pewnością będziesz się u nas dobrze czuła. Widzę, że poznałaś już Zofię, bardzo dobrze, bo będziesz dzieliła z nią pokój. Z tego względu, że nie ma już wolnych łóżek w żadnym pokoju szóstoklasistek, przeniesiemy was do pokoju dwuosobowego. Jest mały, ale powinien wam wystarczyć. Zofio mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko zmianie pokoju?

-Nie panie profesorze, bardzo się cieszę, iż będę mieszkała z Klarą

-Świetnie- odparł opiekun i zaprowadził dziewczyny pod same drzwi pokoju- Miłej nocy

Kiedy profesor odszedł, Klara i Zosia weszły do swojego nowego lokum. Pokoik był mały, ale bardzo ładnie urządzony. Przy ścianie stały dwa łóżka i stoliki nocne. Naprzeciwko było wielkie okno z widokiem na błonia i jezioro. Znajdowała się też tutaj duża szafa i dwa biurka oraz drzwi do schludnie urządzonej łazienki. Krukonki wniosły swoje bagaże do środka i zaczęły się rozpakowywać

-Jak pierwsze wrażenia?- zapytała Zofia wyciągając ubrania z wielkiego kufra.

-Dobrze. Podoba mi się tutaj. Nauczyciele wydają się być porządku i…

-I są przystojni chłopcy- dokończyła za nią Zofia. Klara nie wiedziała co powiedzieć. Nie zwróciła uwagi na chłopaków z jej stołu. Przez całą ucztę ukradkiem spoglądała tylko na Mistrza Eliksirów. Kiedy ich spojrzenia się spotkały poczuła coś, czego nie czuła do żadnego chłopaka do tej pory. Na razie nie potrafiła jeszcze zdefiniować tego uczucia, czy to było zauroczenie, czy zwykłe zaintrygowanie jego osobą? Jej rozważania przerwała Zosia

-No weź, na pewno któryś bardziej ci się spodobał od innych. U nas przy stole jest na czym oko zawiesić- uśmiechnęła się Zofia

-Niektórzy są faktycznie przystojni- przyznała Klara- A ty? Masz chłopaka?

-Nie, ale podoba mi się Andre

-Który to?

-Taki blondyn z siódmej klasy. Też jest krukonem, ale problem w tym, że kompletnie nie zwraca na mnie uwagi

-Rozmawiałaś z nim?

-No coś ty. Nie mogę tak po prostu do niego podejść…

-Możesz

-I co mam powiedzieć?

-Na przykład cześć, co słychać?

-To nie jest takie proste… On jest taki przystojny

-A ty jesteś ładna, więc po prostu do niego zagadaj

-Pomożesz mi?

-W czym?

-No porozmawiać z nim. Wiesz, podejdziesz ze mną i porozmawiamy…Proszę

-No dobra. Ale teraz idźmy już spać!

 

Następnego dnia dziewczyny wstały wcześnie, uszykowały się i zeszły do Wielkiej Sali na śniadanie. Tam profesor Flitwick rozdał im plany lekcji.

-Pierwszą mamy dzisiaj transmutację- powiedziała Zofia patrząc na swój plan- To na pewno od ręki będzie jakieś zadanie domowe!

-Na wakacje było kilka wypracowań. Masz je?

-No jasne. Pani profesor bardzo dba o naszą edukację nawet w czasie wolnym od szkoły

-Chodźmy, bo się spóźnimy na lekcję

Krukonki pobiegły korytarzami do klasy transmutacji i usiadły w pierwszej ławce.

-Witam wszystkich!- powiedziała McGonaga wchodząc do sali- Mam nadzieję, że wszyscy odrobili zadania domowe- wszyscy zaczęli wyciągać pergaminy z wypracowaniami, a pani profesor zebrała je jednym machnięciem różdżki-Znakomicie. Sprawdzę je na środę. Dzisiaj zaczniemy zaklęcia niewerbalne. Waszym zadaniem będzie zamiana zapałki w igłę. Proszę zaczynajcie.

Wiele osób wpatrywało się usilnie w zapałki lub próbowało szeptać zaklęcie. Klara miała już podobną lekcję w dawnej szkole, więc bez problemu zamieniła zapałkę w igłę.

-Bardzo dobrze panno Vellen, 10 punktów dla Revenclawu! Ćwiczyła już ro panna kiedyś?

-Tak. W Bułgarii mieliśmy zaklęcia niewerbalne pod koniec piątej klasy

-To szybko

-Tak, nauczyciel transmutacji wyrobił się wcześniej z programem z piątej klasy i zacziśmy już program z szóstej klasy

- Na dzisiaj to tyle. Na zadanie domowe zróbcie w gruch trzyosobowych wypracowanie o prawach Gampa.

Lekcja minęła wszystkim bardzo szybko, gdyż profesor McGonagall potrafiła zainteresować uczniów swoim przedmiotem. Klara i Zofia wyszły z klasy i skierowały się w stronę lochów, Zosia zauważyła obiekt swoich westchnień.

-Klaro! Klaro! Widzisz- wskazała delikatnie na krukona- To on! Jest taki słodki… On tu idzie! Co mam robić?

-Uspokój się! Musisz zachowywać się naturalnie.

Andre faktycznie zmierzał w stronę dziewczyn i zatrzymał się tuż przy nich

-Cześć- powiedział uśmiechając się zniewalająco i spojrzał na Klarę- Ty jesteś Klara tak? Nazywam się Andre. Jak się czujesz w nowej szkole?

-Miło mi cię poznać. Czuję się tu naprawdę dobrze.

-Chciałem was zapytać, czy zechciałybyście zrobić razem ze mną zadanie na transmutację.

Zofia była kompletnie onieśmielona i tylko wpatrywała się w chłopaka, więc Klara postanowiła przejąć inicjatywę.

-Jasne. Możemy zacząć nawet dzisiaj- powiedziała.

-Świetnie. To spotkajmy się po kolacji w bibliotece

-Ok.

Chłopak odszedł wyraźnie zadowolony, a Zofia jęknęła.

-Wyszłam na pustą idiotkę- powiedziała i westchnęła.

-Nie prawda, ale w bibliotece spróbuj się wyluzować i normalnie z nim pogadać.

-Jasne, ale on zdecydowanie woli ciebie.

-Nie wiesz co mówisz Zosiu.

-Wiem. Zagadał do ciebie, a nie do mnie.

-Chłopcy tak robią. Zagadują niby do przyjaciółki dziewczyny, która się im podoba, żeby wyczuć sytuację. Andre co chwilę na ciebie zerkał, wręcz pożerał cię wzrokiem!

-Tak myślisz?

-Ja to wiem!

-Zobaczymy…- Zofia nie wydawała się być przekonaną, ale już nie drążyła dalej tematu- Chodźmy wreszcie na te eliksiry, bo się spóźnimy! A wtedy biada nam.

Klara zaczęła się śmiać, ale w głębi duszy była przerażona spotkaniem z Mistrzem Eliksirów. Bała się, że widząc go zapomni o świecie wokół i się zbłaźni. A tego najbardziej nie chciała. Przed salą zrobiła trzy głębokie wdechy i postanowiła, że zrobi na profesorze jak najlepsze wrażenie.

Severus Snape otworzył im drzwi do klasy

-Wejść!- powiedział i nie czekając na reakcję uczniów poszedł do swojego biurka. Był zły na cały świat za to, że musi użerać się z nieukami, a przede wszystkim czuł niechęć, bo stracił niedawno najdroższą mu osobę- Lily. Mistrz Eliksirów usiadł przy biurku wpatrując się we wchodzących do sali uczniów. Jego mina zmieniła się, gdy do klasy weszła nowa uczennica, która zaintrygowała go już podczas uczty powitalnej. Severus zmierzył ją od góry do dołu. Jej włosy tak pięknie układały się kiedy szła, a jej twarz była… Snape nie mógł znaleźć odpowiedniego słowa

-Anielska-pomyślał wreszcie i po chwili skarcił się w myślach. Jak mógł pomyśleć tak o swojej uczennicy? Na chwilę zapomniał nawet o Lily- To tylko następna uczennica, która nie będzie potrafiła odpowiedzieć na najprostsze pytanie- pomyślał i wreszcie oderwał od niej wzrok. Postanowił, że dzisiaj weźmie ją doodpowedzi, aby przekonać samego siebie, że owa dziewczyna nie jest nic więcej warta, niż reszta tych nieuków.

-Witam was na rozszerzeniu z eliksirów- powiedział- Dziwię się, że aż tylu z was zdało na tyle dobrze SUM-y, aby dzisiaj być tutaj ze mną. W tym roku nie będzie czasu na obijanie się, czy zabawę. Zaczynamy uczyć się warzenia skomplikowanych mikstur, o których niektórzy z was nawet nie śnili. Będziecie musieli wzbić się na wyżyny swojej inteligencji, aby dać sobie na tych lekcjach radę. Dzisiaj zaczniemy od przypomnienia sobie kilku informacji z poprzednich klas- Snape zobaczył jak większość uczniów opuszcza głowy, starając się na niego nie patrzeć. To częsty trik uczniów, którego Mistrz Eliksirów ma już po dziurki w nosie. W normalnych okolicznościach zapytałby wszystkich, którzy próbują się w jakikolwiek sposób przed nim schować, ale dzisiaj przyjął sobie na cel kogoś innego- Klaro, nie uczyłaś się tutaj w poprzednich latach, więc chętnie sprawdzę twoją wiedzę z mojego przedmiotu. Podejdź proszę do mojego biurka.

Dziewczyna posłusznie wstała i podeszła do profesora. Wydawała się być dość pewną siebie, ale Snape był przekonany, że zaraz tą pewność straci. Dziewczyna spojrzała mu prosto w oczy, a następnie odwróciła speszona wzrok. Mężczyzna przez chwilę zapomniał po co zawołał Klarę do siebie i zaczął się w nią po prostu wpatrywać. Po chwili jednak uwiadomił sobie, jak to głupio wygląda i zadał dziewczynie pierwsze pytanie:

-Powiedz mi, co to jest składnik standardowy?

-To mieszanina ziół i przypraw o magicznych właściwościach. Jest on potrzebny do uwarzenia wielu eliksirów panie profesorze.

-Jaki kolor ma poprawnie uwarzony Eliksir Bujnego Owłosienia.

-Zielony.

-A Eliksir Wielosokowy?

-Zależy od tego, w kogo chcemy się przemienić. A przed dodaniem ostatniego składnika jest podobny wyglądem do błota

-Ile się go przygotowuje?

-Miesiąc

-Jaki efekt daje wypicie Eliksiru pieprzowego?

-Łagodzi on objawy przeziębienia

-Siadaj na miejsce- powiedział Snape, bo nie mógł już słuchać, jak dziewczyna idealnie odpowiada na wszystkie jego pytania. Postanowił czym prędzej zająć myśli czymś innym -Uwarzyłem dla was kilka eliksirów. Podejdźcie bliżej- powiedział, a kiedy uczniowie wykonali jego polecenie znowu przemówił- Zacznijmy może od tego- wskazał na pierwszy eliksir z prawej strony- Może ktoś wie co to takiego?- profesor zaczął rozglądać się po klasie. Wiedział, że uczniowie nie rozpoznają tego eliksiru. Przeżył ogromny szok, kiedy Klara podniosła rękę do góry- Panno Vellen?

-To Veritaserum- odpowiedziała- osoba, która go wypije może powiedzieć tylko i wyłącznie prawdę. To bardzo silny eliksir, wystarczy kilka kropel, aby osoba, która go wypije nie mogła skłamać

-Dobrze. A ten?- zapytał i ze zdziwieniem stwierdził, że jednak ręka znowu powędrowała ku górze- Tak Panno Klaro?

-To Amortencja- powiedziała krukonka, jakby to było oczywiste- Silny eliksir miłosny, można go poznać po charakterystycznym połysku i unoszącej się parze, która układa się w spirale.

-Jak mniemam wie pani także jaki zapach przyjmuje?

-Jej zapach jest różny, w zależności od tego, co się komu podoba

-Mogę zapytać co pani czuje?- Snape nie mógł poznać samego siebie. Był na siebie wściekły, że zadał to idiotyczne pytanie tej nowej uczennicy, ale nie mógł się powstrzymać. Słuchając jej odpowiedzi i patrząc na nią poczuł się wreszcie szczęśliwy

-Dla mnie przyjmuje zapach książek, ciasta mojej mamy i róż…

-A teraz najtrudniejszy eliksir do rozpoznania- powiedział Severus próbując skupić się na prowadzonej lekcji, a nie na włosach Klary, które tak pięknie opadały jej na ramiona- Ale po minie Panny Vellen widzę, że jest jej dobrze znany. Prawda?

-Tak Panie Profesorze- powiedziała Klara uśmiechając się- To Felix Felicis, czyli eliksir szczęścia. Każdy, kto go wypije odnosi sukcesy we wszystkich działaniach.

-Dobrze. To koniec na dzisiaj. Możecie już iść- profesor po chwili zastanowienia dodał już trochę ciszej- 10 punktów dla Revenclawu.

Profesor Snape usiadł na krześle i wpatrywał się w wychodzącą z klasy Klarę. Obiecał sobie, że więcej nie popełni takiej gafy i nie pokaże po sobie, że dziewczyna go intryguje.

 

 

Klara była zadowolona z siebie po wyjściu z eliksirów. Uśmiechała się promiennie, bo miała wrażenie, że zaimponowała profesorowi. Podczas lekcji nie mogła odwrócić od niego wzroku. Krukonka tak się rozmarzyła, że nie usłyszała, co mówi do niej jej przyjaciółka

-Czy ty mnie słuchasz?- zapytała Zofia

-Przepraszam, ale wyłączyłam się na chwilę. Co mówiłaś?

-Że Snape zachowywał się jakoś dziwnie- powiedziała dziewczyna rozmyślając- Nigdy nie był dla nikogo taki miły, jak dzisiaj dla ciebie. I nigdy nie dał nikomu, oprócz ślizgonów punków za aktywność na lekcji! To było co najmniej dziwne. Skąd znałaś odpowiedzi na te wszystkie pytania?

-Lubię eliksiry i chętnie się ich uczę. Często wychodzę po za program

 

Po kolacji dziewczyny zeszły do biblioteki, aby odrobić zadanie domowe z transmutacji. Na miejscu czekał już na nie Andre. Krukonki usiadły i zaczęły rozmawiać z chłopakiem o sposobie wykonania wypracowania, a po znalezieniu odpowiednich materiałów cała trójka zabrała się do pracy. Po kilku godzinach intensywnego pisania wypracowanie było gotowe

-Czuję, że dostaniemy dobrą ocenę- powiedział Andre uśmiechając się do dziewczyn- Co powiecie na uczczenie tego kremowym piwem? Przywiozłem kilka butelek z domu

Klara spojrzała na swoją przyjaciółkę, która promieniała i postanowiła zostawić dwójkę swoich towarzyszy samych. Nie chciała im przeszkadzać, zwłaszcza, że wiedziała jak bardzo zależy Zofii na młodym krukonie

-Idźcie beze mnie- powiedziała- Ja lepiej wrócę do pokoju, trochę źle się czuję

-Na pewno?- zapytał Andre- Chodź chociaż na chwilę…

-Nie, nie- odparła Klara- Ja wrócę do pokoju

-Chcesz, żebym zaprowadziła cię do Skrzydła Szpitalnego?- zapytała Zofia lekko się niepokojąc

-Nie. Położę się, to mi przejdzie. Miłej zabawy- Klara, aby uniknąć większej ilości pytań wstała z miejsca, pospiesznie zabrała swoje rzeczy i wyszła z biblioteki. Kierowała się w stronę wieży Revenclawu. Kiedy weszła na schody prowadzące do góry, te poruszyły się i zatrzymały w całkiem innym miejscu. Zdezorientowana dziewczyna weszła na piętro i zaczęła się rozglądać. Kompletnie nie wiedziała gdzie jest i jak ma dojść do swojego pokoju. Zaczęła rozglądać się po korytarzu, ale jak na złość nikogo tam nie było. Klara postanowiła pójść przed siebie. Na korytarzu znajdowały się zbroje i nie było tam okien, co powodowało, że to miejsce było owiane aurą grozy. Krukonka nie mogła przyzwyczaić się do panującego tam półmroku, dlatego szła niemal na oślep. W pewnym momencie wpadła na coś, potknęła się i upadła, rozrzucając pergaminy po podłodze. Kiedy spojrzała w górę, aby sprawdzić co było powodem jej wypadku, z przerażeniem stwierdziła, że nie było to coś, tylko ktoś. A dokładniej mówiąc Profesor Snape.

-Przepraszam. Nie widziałam pana- powiedziała i zaczęła zbierać swoje rzeczy z ziemi. Severus schylił się i zaczął jej pomagać, a następnie podał jej książki i pergaminy

-Co tutaj robisz?- zapytał- Uczniowie raczej się tutaj nie zapuszczają…

-Szłam do swojego pokoju, ale schody się poruszyły i wylądowałam tutaj…

-Wiesz jak wrócić do dormitorium?- zapytał Mistrz Eliksirów, zaskakując siebie swoją uprzejmością

-Niestety nie…

-Chodź, odprowadzę cię- Snape mówiąc to sam nie mógł siebie poznać. Ale coś w tej dziewczynie sprawiało, że chciał spędzić z nią jak najwięcej czasu

-Dziękuję

-Nie ma za co. Powiedz mi, skąd masz taką wiedzę na temat eliksirów?

-Dużo czytam- przyznała dziewczyna, co chwilę ukradkiem spoglądając na swojego profesora- Ja bardzo lubię uczyć się eliksirów, uważam, że warzenie ich, to niesamowita sztuka

-Masz rację. Niestety inni uczniowie tego nie rozumieją

-Może mógłby mi pan polecić jakieś książki?

-Mógłbym ci nawet kilka pożyczyć, myślę, że powinny cię zainteresować

-Byłoby świetnie

-Zostań jutro po lekcji, to przygotuję ci kilka

-Dobrze- Klara była zachwycona obrotem sprawy i tym, że jutro będzie miała znowu możliwość spotkania się sam na sam z profesorem

-To tutaj- powiedział Snape, kiedy stanęli przed wejściem do dormitorium- Dam ci radę. Nie chodź na razie sama po zamku, łatwo jest się tu zgubić

-Będę pamiętać- dziewczyna uśmiechnęła się, a Snape odwrócił się i odszedł

Klara stała jeszcze chwilę wpatrując się w odchodzącego profesora. Nie mogła uwierzyć, że się w nim zadurzyła. Przekonywała samą siebie, że to tylko zauroczenie i niedługo jej przejdzie. Próbując wyglądać w miarę naturalnie weszła do dormitorium, skierowała się prosto do swojego pokoju i poszła spać.

Średnia ocena: 3.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • Zaciekawiony 08.06.2018
    "Dziewczyna uczyła się bardzo bobrze" - dobrze pływała, budowała tamy, ścinała drzewa zębami...

    "z żadnych z nich" - z żadnym

    "-Ale jak to?- zdziwiła się Klara-Mamo przecież" - po myślnikach i przed nimi robi się spację, czyli raczej:
    "- Ale jak to? - zdziwiła się Klara. - Mamo przecież"

    " będziesz mogła wysyłać tyle litów" - że złożysz sobie akumulator. Listów

    "Bardzo bobrze wspominamy tę szkołę." - ach to wspólne budowanie tam i ścinanie drzew... Płaczę jak bóbr na samo wspomnienie!

    "Na miejscu stała czerwony pociąg" - i zastanawiało się nad swoim genderem
  • KlaraSnape 10.06.2018
    Oczywiście, że przed i po myślnikach stawia się spację. Ale to, co znajduje się w moim tekście to nie myślniki, lecz dywiz. Myślnik jest dłuższy. Oczywiście zamiast łączników (po których nie stawia się spacji) w moim opowiadaniu powinny być myślniki. Problem w tym, że nie ma skrótu na klawiaturze, który powoduje napisanie myślnika (jest on w znakach specjalnych w Wordzie, ale po skopiowaniu na tę stronę nie wyświetla się), dlatego też zdecydowałam się na użycie łącznika.
    Dziękuję za komentarz i pozdrawiam serdecznie.
  • Zaciekawiony 16.06.2018
    KlaraSnape
    No dobrze, łączniki zamiast myślników, ale czemu bez spacji?
  • fanthomas 08.06.2018
    widze że harry potter wiecznie żywy

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania