Zakochani
Juliusz zasiadł do fortepianu. Słodka muzyka wypełniła salę koncertową i serca rozmarzonych, wzruszonych słuchaczy. Wszyscy pracownicy i inni członkowie orkiestry na czele z dyrygentem zastygli jak kamienne posągi, słuchając pięknej melodii. Tego wieczoru w wielu oczach pojawiły się łzy.
Najwięcej wylali ich Juliusz, dyrygent orkiestry i dwie piękne dziewczyny, siedzące w kącie sali.
Orkiestra to miejsce, gdzie pełno jest homoseksualistów. To temat, na który ludzie nie chcą rozmawiać, ale nic nie poradzą na to, że niektórzy jednak przełamują milczenie. Nie można bowiem potępiać tych, którzy mówią o tym, o czym cały świat woli zapomnieć i zostawić to w spokoju. W końcu, czy homoseksualista zawsze musi być złym i chorym umysłowo człowiekiem?
Tak więc Juliusz i dyrygent płakali, gdyż piękna muzyka, dzieło doskonałego i ubóstwianego przez wszystkich pianistę pochodzącego z Finlandii, przypominała im wszystkie chwile spędzone razem. Obaj przypomnieli sobie dzień, w którym po raz pierwszy się spotkali. Tego dnia również się w sobie zakochali. Byli razem już od dwóch lat i czuli się bardzo szczęśliwi. Tak muzyka grana przez Juliusza wzniosła ich na szczyt radości i miłości.
Dwie dziewczyny siedziały w kącie sali i trzymały się za ręce, uważne słuchając cudownej muzyki. One również przypomniały sobie wszystkie dni spędzone ze sobą. Czuły się wspaniale i pragnęły, aby ten wieczór nigdy się nie skończył.
Te dwie pary najbardziej przeżywały występ. Ci ludzie wylali najwięcej łez i mimo, że jako homoseksualiści sprawiali wrażenie trochę nienormalnych, mieli wiele wspaniałych wspomnień i bardzo się kochali.
I nie zwracali uwagi na żadne komentarze ludzi, którzy nie potrafią opanować swojej nietolerancji. Byli tego wieczoru najszczęśliwszymi osobami na całym świecie.
Komentarze (12)
Pianisty
Uczucia jednego człowieka dorosłego do drugiego dorosłego człowieka mogą przyjmować tak wiele różnych form, że póki obie te osoby są zadowolone, nikt nie powinien sobie uzurpować prawa do wydawania pouczeń „jak żyć”. Żyj i daj żyć innym.
Jeśli ktoś nie ma swojego życia, żyje życiem innych i wtedy musi się wtrącić. Dla takich osób idealnym rozwiązanie byłoby pograć w Simsy.
A co do tekstu, to krótko i trochę po łebkach. Sygnalizujesz temat, nie wnikasz w żadne szczegóły, a choć miało być dużo emocji, to trochę je jednak tłumisz, ugrzeczniasz.
Ale że co miała Beatka na myśli?
Orkiestrę jako zbiór muzyków, rojącym się od pełna homoseksualistów czy miejsce, na którym roi się od pełna homoseksualistów?
I jakieś dane statystyczne na ten temat, bom ciekawa.
Utwór miałki, obliczony na poklask na okoliczność poprawności politycznej.
Przecudnej urody wykonanie pianistyczne przeżywali tylko kochający inaczej.
Heteroseksualni już nie.
Bo skoro się skupiłaś i z zamysłem, to i poprzesz danymi stwierdzenie swe "Orkiestra to miejsce, gdzie pełno jest homoseksualistów'.
Czekam.
Ogólnie mocno średni tekst, być może nawet słaby.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania