Zamknij gębę
Cisza, to jedyne co chcę teraz słyszeć.
Patrzę w zaciemnione zwierciadło duszy. Przechylam głowę na boki, wytężam wzrok i kurwa nic.
Co za pieprzona ironia.
Ukrywam twarz w dłoniach, zamykam oczy i pocieram zmęczone skronie.
Pieprzona pustka.
Z głośników warczy wściekła gitara, jakiś cwel drze ryj do mikrofonu i ta wściekłość mnie jeszcze bardziej nakręca.
Uśmiecham się w duszy, odpalam papierosa wstaję z kanapy, sięgam po nowo zaczętą butelkę taniej whisky i tańczę, a raczej staram się utrzymać równowagę. W końcu i grawitacja zawodzi, z głośnym hukiem ląduję na kolana, z otarć wydobywa się czerwona ciecz, a ja skupiam całą swoją uwagę na przewróconej butelce, z której wylewa się otumaniający bursztyn.
Drę się na całe gardło, rozrywam od środka.
Słone krople myją brudny dywan.
Pieprzyć to wszystko, staję na parapecie. Pod moim butem czmychają pionki, robię krok, wstrzymuję oddech.
Wiatr bawi się moim ciałem.
Paraliżujący ból.
Wypuszczam oddech, na sekundę otwieram oczy.
Ktoś zza chmury kiwa zrezygnowany głową, wykrzywiam usta w uśmiech, pokazuję środkowy palec.
Orchid.Solma
Komentarze (11)
aż w końcu okno duszy samoczynnie się otwiera. Zaprasza. Daje wybór. Można stanąć na parapecie. Iść krok dalej.
A później lot bezbolesny, do czasu. Zrozumienia, lub nie. A jednak nadzieja jest, skoro wie, który to środkowy palec.
Pozdrawiam?:)
Przerażający tekst!
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania