"Zapal znicz"

Jako dziecko lubiłam Dzień Wszystkich Świętych.Podobał mi się zwłaszcza ten pomarańczowo-złoty poblask rozświetlający niebo wieczorem.Tysiące migoczących światełek,jakby ziemię obsiadło mnóstwo świetlików.Groby ustrojone świeżymi kwiatami budziły pewien rodzaj nostalgii i zmuszały do chwili zadumy.Dopiero gdy byłam troszkę starsza zauważyłam,że nie wszędzie palą się znicze,nie wszędzie stoją kwiaty.W tym morzu czerwieni i złota gdzie nie gdzie majaczyły ciemne plamy niczym cisi tytani broniący swoich tajemnic.Takich niczyich mogił nie było wcale mało.

 

Jakoś gdy miałam około piętnastu lat,dotarł do mnie jeszcze jeden mało piękny aspekt tego święta,a zaczęło się od zwyczajnych upomnień mojej matki.

 

-Kinguś,załóż proszę te granatową sukienkę ze złotym wzorkiem,no wiesz,tę co to ją miałaś na chrzcinach u Damianka.Żebym się nie musiała za was wstydzić dzieci.

 

Nie bardzo rozumiałam z jakiego powodu mam się stroić jak szczur na otwarcie kanału,ale koniec końców ustąpiłam nie chcąc wszczynać kolejnej kłótni.Jakieś pół godziny puzniej siedzieliśmy wszyscy w samochodzie.Oczywiście pod kościołem nie było najmniejszych szans zaparkować więc tata musiał stanąć nieco dalej a to oznaczało,że czeka nas spacerek z tymi wszystkimi stroikami i zniczami.Super,po prostu super.Właśnie rozglądałam się w poszukiwaniu jakichś znajomych twarzy gdy z letargu wyrwał mnie syczący głos mojej rodzicielki:

 

-Popatrzcie no na tę babkę tam z przodu,ubrała się na cmentarz jak na pokaz mody.Czy ona wstydu nie ma?

 

Zerknęłam w tamtym kierunku i omal śmiechem nie parsknęłam.Przed nami stała tleniona blondynka w króciutkiej,czerwonej sukience,wysokich na kilka centymetrów szpilkach i różowym płaszczyku,który nawiasem mówiąc wyglądał jak futro zdarte z wściekłego gronostaja.Korciło mnie by wyciągnąć aparat i pstryknąć parę fotek.

Zaczęłam się zastanawiać kiedy to piękne święto zmieniło się w pokazówkę?

Kiedy ludzie zaczęli przychodzić na cmentarz nie po to by uczcić pamięć zmarłych a z własnej próżności i chęci pokazania innym swojej wyższości i bogactwa?Tak nie powinno być,coraz mniej mi się ten dzień podobał a już chwilę puzniej się w tym utwierdziłam.

 

Staliśmy akurat przy grobie babki gdy usłyszałam gdzieś z boku:

 

-Patrz synek,takie stroiki jak tamten to były modne chyba z dziesięć lat temu.

 

Rozejrzałam się i dostrzegłam wystrojoną primadonnę,która wskazywała palcem mały grób powyżej przed którym stała stara kobiecina i trzęsącymi się rękoma próbowała zapalić mały,czerwony znicz.Przeklęłam szpetnie w myślach snobistyczną primadonnę i nie zwracając uwagi na karcące spojrzenie matki ruszyłam w kierunku starszej kobiety.

 

-Pani pozwoli,że ja to zrobię,zimno i wiatr toi czasami ciężko zapałką zapalić a ja zapalniczkę mam.

 

Starsza pani uśmiechnęła się z wdzięcznością i podała mi znicz

 

-Dziękuję ci dziecko,stara już jestem,ręce już nie te co kiedyś,czasami ciężko coś w nich utrzymać a przecie nie mogłam tego mojego staruszka w taki dzień samego zostawić.

 

Smutek i żal mnie ogarnął gdy patrzyłam na ten wianuszek kwiatów najwyrazniej przez samą kobietę upleciony,sama już widać ledwo na nogach stała a mimo to przyszła tutaj,nie po to by się pochwalić nową kreacją tylko by w ten sposób szacunek okazać swemu dawno zmarłemu mężowi.Jakaż nie zwykła więz musiała łączyć tych dwojga ludzi,że tyle czasu przetrwała.Tego dnia do domu wracałam z mocnym postanowieniem,że co roku będę odwiedzać dodatkowo te ciche,niechciane groby o których nie miał kto pamiętać i na każdym zapłonie znicz.

 

Słowa dotrzymałam i już następnego roku ruszyłam z misją zapalania światełek tam gdzie w zeszłym roku panowała jeszcze ciemność.Został mi już ostatni grób,ten najbliżej bramy kiedy matka zaprotestowała:

 

-Tam nie,córuś,tam to podobno samobójca został pochowany,a moim zdaniem to on powinien za bramami cmentarza leżeć.

 

Nawet bym nie podejrzewała jej o takie zacofanie i pielęgnowanie przesądów.

 

-No co też mama,przecież mamy nie było przy tym kiedy ten biedak umierał,prawda?

 

-Być nie byłam,ale ludzie różne rzeczy gadali.

 

-Oj tam,ludzie zawsze gadają.

 

-Zrobisz jak zechcesz, przecież i tak mnie nigdy nie słuchasz.

 

Miała rację,nie słuchałam.Jak się okazało grób był zupełnie zaniedbany.Tylko pordzewiały krzyż z imieniem i nazwiskiem prawie już zatartymi zresztą oraz na wpół wyblakła fotografia mężczyzny w średnim wieku.Zapaliłam znicz i poczułam lekkie drżenie pod stopami jakby sama ziemia westchnęła.To było dziwne ale wrażenie zaraz minęło i wychodząc z cmentarza już nie pamiętałam o tym zdarzeniu.

 

Matka suszyła mi głowę przez całą drogę do domu:

 

-Po co ty to właściwie robisz Kinguś,czy ktoś ci za to podziękuje?

 

-A czy to o podziękowanie chodzi?,nie,mamo ja po prostu czuję,że tak trzeba.

 

Dziś kolejny 1 Listopad,moja misja nadal trwa.Na miejsce jak zwykle dotarliśmy pieszo,obładowani jak juczne osiołki.Najpierw obeszliśmy wszystkie groby moich bliskich a potem jak co roku ruszyłam w stronę tych nie odwiedzanych.Kiedy wychodziłam do górnej części cmentarza nie chcący zderzyłam się z jakimś mężczyzną

 

-ojej,przepraszam pana bardzo,zagapiłam się.

 

-Nic się nie stało.

 

Podniosłam wzrok i zobaczyłam mężczyznę w średnim wieku ubranego w czarny płaszcz i kontrastujący z nim czerwony szalik.Wydawał mi się znajomy więc zapytałam

 

-Czy my się aby nie znamy?spotkaliśmy się już gdzieś,kiedyś?

 

-Nie,nie sądzę byśmy się poznali osobiście ale chciałem pani podziękować?

 

-A za co jeśli można spytać?

 

-Za to co pani robi.

Powiedział i wskazał głową na zapalony przeze mnie nie dawno znicz na jednym z grobów.

 

-To naprawdę nic takiego

 

-Mimo to dziękuję,a teraz przepraszam panią ale muszę już iść.Do widzenia.

 

To powiedziawszy ruszył w swoją stronę a ja pomyślałam że trochę dziwny człowiek,niby elegancki i zadbany a czuć było od niego stęchlizną i te jego dziwne wyblakłe zielone oczy.Z lekkim rozbawieniem pomyślałam,że facet wyjmował pewnie ten swój płaszcz tylko na ten jeden raz w roku i stąd ten zapach.Spojrzałam jeszcze w kierunku nagrobku przy ,którym przed chwilą stał i ze zdumieniem rozpoznałam grób przy ,którym kilka lat wcześniej pomogłam staruszce zapalić znicz.Teraz również ona była już tam pochowana,dołączyła do swojego ukochanego męża.Zrobiło mi się jakoś przykro na sercu i w ramach szacunku do starszej pani również ja zapaliłam znicz.Odchodząc pomyślałam jeszcze,że mężczyzna był pewnie kimś z rodziny od tej kobiety i dlatego mi podziękował.

 

Tego dnia wychodząc z cmentarza jeszcze raz dostrzegłam mężczyznę w czerwonym szaliku.Stał przy samej bramie a gdy na niego spojrzałam kiwnął mi nieznacznie głową.To chyba tam znajdował się grób tego samobójcy,któremu w zeszłym roku zapaliłam znicz.Ucieszyłam się,że ktoś jeszcze oprócz mnie nie przejął się głupim gadaniem ludzi.Z lżejszym sercem wracałam do domu a Dzień Wszystkich Świętych znów wydał mi się piękny.

 

Znacznie puzniej kiedy już siedziałam przed kominkiem i popijałam ciepłą herbatę dotarło do mnie dlaczego ten mężczyzna wydał mi się znajomy.Widziałam tę twarz rok temu,ale nie wśród ludzi zgromadzonych na cmentarzu tylko na pordzewiałym krzyżu.Na wyblakłym zdjęciu zdobiącym samotną mogiłę..

 

Zapalmy więc znicz,może jednak warto??

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (7)

  • Julka2001 01.11.2016
    Dobre, przeczytalam caluskie, nie nudzilo mnie
  • kasjopeja 02.11.2016
    Dziękuję bardzo
  • AndreaR 05.11.2016
    Super. Bardzo klimatyczne i ciepłe.
    :)
  • kasjopeja 05.11.2016
    Dziękuję
  • humann 09.11.2016
    Przyjemne, nawet w jednym momencie wzruszające. Mimo małych błędów fajnie się czytało.
  • Mów mi Nasya 26.11.2016
    Bardzo ciekawe i przyjemne. Mimo błędów tekst jest świetny i poruszający. Zostawiam 5.
  • kasjopeja 26.11.2016
    Dziękuję.Bardzo sobie cenię wasze opinie.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania