Czuć ból w jakim wiersz się rodził, siłowo było, udziela się, jak czuć, że na siłę, to nie to. Niby kontra, ale nie rozwala przeciwnika, raczej błaganie by zaprzestał.
Napisz, że kiedy przyjdzie listopad, odejdziesz.
Opłacony krwią. Stoję. w niezakrzepłej kałuży
zamarzają poniedziałki, środy, nieodtajałe niedziele.
Nie jestem zapłakaną dziewczynką z bidula,
kołyszącą się w takt ciemności, gdy zasypiasz.
Nie układa się na poduszce, w lustrach.
Chodzę po szkle, odcinam się od wiatrołomu.
Komentarze (34)
Yanko, a jeśli pięć minut w porywach do dziesięciu, bo trzeba było odpisywać szybko na pitoleniu?
Opłacony krwią. Stoję. w niezakrzepłej kałuży
zamarzają poniedziałki, środy, nieodtajałe niedziele.
Nie jestem zapłakaną dziewczynką z bidula,
kołyszącą się w takt ciemności, gdy zasypiasz.
Nie układa się na poduszce, w lustrach.
Chodzę po szkle, odcinam się od wiatrołomu.
drewno małowymiarowe pozyskiwane w młodych trzebionych (trzebieże wczesne) lub czyszczonych (czyszczenia późne) drzewostanach.
Teraz to już nie wiem co zrobię...
napisz, że kiedy przyjdzie listopad odejdziesz, jakbym zapłaciła.
krwią, zobacz, spływa, stoję w kałuży, zamarzam na jakieś poniedziałki,
środy, niedziele.
już nie jestem małą, zapłakaną dziewczynką z bidula, która kołysze w ramionach
ciemność. zresztą ona nadciąga nocą, gdy zasypiasz.
nie układa się na poduszce, z daleka rozbija strach w lustrach, wtedy chodzę
po szkle.
zbieram gałęzie z wyrwanych z korzeniami drzew.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania