Zastanawiające
Zastanawialiście się kiedyś co będzie, gdy umrzecie? Czy jest jakieś miejsce, gdzie się udamy? Czy dostaniemy się niczym w biblii przed bramy piekła, czy odwiedzimy niebiańskie wrota? A może ktoś, kto wierzy w zmartwychwstanie, dozna go? Tylko nie będzie pamiętał swego poprzedniego życia? Może możliwy jest najbardziej zły scenariusz. Całkowita pustka, która nie będzie ani miejscem ni też żadnym sposobem gdzie przedłużymy swe istnienie.
Możliwości jest cholernie dużo. Jednak niektórzy z nas... nie myślą o tym. Dla nich najważniejsze jest słynne carpe diem. Chwytaj dzień, chwytaj chwilę, nie martw się o swoją późniejszą mogiłę. Ważne jest też to, ile osiągniemy w ciągu swej marnej czy wspaniałej egzystencji. Zycie to dar, dla niektórych też kara. Z dnia na dzień, walczymy o przetrwanie kolejnego dnia. O to byśmy byli sobą, byśmy byli bogaci czy nawet zwyczajnie szczęśliwi.
Wiadome jest natomiast jedno. Wszyscy z nas piszą historię własnego życia. Historię, którą ktoś kiedyś opowie. Historię, która zostanie opowiedziana na wiele sposobów i podzielona na wiele różnych rozdziałów, aktów, scen. Możemy być pisarzami, którzy piszą fantasy, kryminały, dramaty, liczne romanse. Nasza opowieść, którą nawet prowadzimy teraz, czytając ów artykuł, który oddaje wam do przeczytania. Wszystko ma znaczenie większe jak i mniejsze.
Ciekawe jest natomiast, spojrzenie na życie gdzie najbardziej liczy się założenie rodziny. Stworzenia potomstwa przedłużającego istnienie naszego rodu. To chyba właśnie nasi potomkowie, nasi bliscy zyskują to, co my całe życie tworzyliśmy. W chwili końca naszego życia oni znają naszą opowieść najbardziej szczegółowo. Są naszą spuścizną.Tylko oni mogą nas osądzać i cholernie, dokładnie stwierdzić, że byliśmy honorowi, kłamliwi... dobrzy czy źli.
Zaraza. To, co nas nie zabiję to nas wzmocni. Znam parę takich osób z tym podejściem do życia. Starają się żyć pełnia życia, nie ważąc na ryzyko wielu czynności, nie patrząc na choroby...zwyczajnie żyją. Śmierć i to jak umrą, wzbudza w nich odrazę. Ponieważ każdy człowiek ma tyle czasu do wykorzystania o ile on, sam sobie pozwoli.
Każdy z nas ma inny punkt widzenia. Inaczej patrzy na tą śmierć. Mnie przykładowo przeraża wizja, że nic po mnie się nie zapiszę na kartach historii. Innych przeraża sama śmierć i to jak umrą. Umrę popijając whisky, przed kominkiem w wyniku śmierci ze starości? Świetnie, rewelacja po prostu perfekcyjna śmierć. Czy może bohaterska śmierć gdzie dostanę, kulkę chroniąc innych, broniąc ojczyzny. A może zadławię się własną śliną? Mało chwalebny koniec. Śmieszne jest to, iż naprawdę myślimy sporo o śmierci, będąc nawet chorymi na zwyczajne przeziębienie. Zdarzały się przypadki, iż nawet honorowy król nie dożył dwudziestu lat zaś tyran niedbający o swych poddanych przetrwał do starości, wszystkie przeciwności losu.
Więc wybierajcie. Carpe diem? Odpowiedzialny sposób życia? A może carpe noctem, gdzie nie patrzymy na nic,ni na nikogo, prócz siebie samego? To zależne od was.
Upadły(D.F)
Komentarze (15)
Nie boję się śmierci.
Boję się, że w ramach pokuty będę znowu człowiekiem.
Trudno go zatem oceniać pod względem pisarskim. Tu i ówdzie można dopatrzyć się paru błędów, ale chyba nie czas i miejsce na mówienie o nich.
A tak na marginesie, lęk przed śmiercią to tzw. lęk pierwotny, każdy go ma, mniej lub bardziej uświadomiony...
Pozdrawiam,
Yenn (Br)
Na to co Ciebie zastanawia i zapewne wielu z nas jest odpowiedź!
Sęk w tym, aby poszukać...
Prawda o świecie, o nas i o tym dlaczego jest jak jest, jest niezwykle prosta...
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania