Zdrada? opowiadanie z szuflady.

Po dziesięciu godzinach wyczerpującej harówki potrafiłam myśleć jedynie o chłodnym prysznicu.

Jednak ów odprężająca myśl szybko ustąpiła miejsca innej. Bowiem zaraz po wejściu do gościnnego pokoju moją kobiecą ciekawość poruszył pewien charakterystyczny nieład.

-Coś dziwnego; co wisiało w powietrzu. Jakby z wolna ulatujący nastrój schadzki. Zapach nieznanych

mi perfum, dwie puste koniakówki, przygasające w kominku drwa.-Byłam pewna ,wiedziałam...Domyślałam się, że Bob ma romans. Ale jak on mógł robić to tu !? -W naszym domu?!

-Ucho dzbana urwało się. Penetrowałam mieszkanie w poszukiwaniu dowodów. Już bez większego zadziwienia odnajdywałam jeden po drugim, a każdy następny doprowadzał moje ego do wrzenia,nie-dającej się opanować fali zazdrości i nienawiści. Wreszcie , cała drżąca, znalazłam ukojenie w obięciach, skórzanej sofy. Moje mięśnie stały się niewiarygodnie ciężkie ,a z dumy wiernej, kochającej żony pozostały tylko strzępy. To mnie przerastało.Mógł zadać sobie choć trochę trudu otwierając okno.-Pomyślałam?-Może wówczas obrzydliwy zapach perfum nie panoszyłby się wszędzie.-Otępiała, oglądałam pokój. -Sufit , drzwi, aksamitne zasłony, ściany obwieszone

 

kolekcjonerskimi zdobyczami Boba. Właśnie..!- Pomyślałam. Twoja kolekcja-,moja rywalka!-Zaiskrzyła mi szalona, aczkolwiek wykonalna myśl. Olbrzymie, wciąż narastające pragnienie zemsty. Postanowiłam zabić Boba i chociaż sama w to nie wierzyłam przystąpiłam machinalnie do realizacji powstałego w parę sekund planu. Kierowały mną najgorsze, zwierzęce instynkty. Z dna szuflady wyciągnęłam najlepszą jaką posiadałam "sexi" bieliznę i przebrawszy się usiadłam w fotelu na przeciw drzwi, uzbrojona w drinka oraz zdięty ze ściany jeden z eksponatów Boba. Chlubę jego kolekcji,w pełni sprawną, załadowaną kuszę. Wycelowałam grot strzały i nieruchomo czekałam na "ostatnie wejście " Boba. Byłam zdecydowana. Nie jestem pewna ile minęło godzin. Trzy, cztery, może dziesięć zanim usłyszałam trzask zamka u drzwi frontowych. Chwilę po tym, ujrzałam rozpromienioną twarz Boba.

-Nie mogłam wypowiedzieć słowa. Z tamtych chwil pamiętam jedynie;

-Chej kochanie ! - Syk lecącej strzały i krew...dużo krwi .

-Osiągnęłam cel, który jednak nie dał mi upragnionego spokoju. Przeciwnie, grunt zawirował mi pod nogami. Nie wiedziałam co robić. Myślałam nawet by się zabić. Wreszcie, po wypiciu większej niż zwyczajowa porcji alkoholu, postanowiłam zadzwonić po policję. Tak też zrobiłam. -policjanci zjawili się i mimo, iż wiedziałam jaki spotka mnie los , jak wyglądać będą nadchodzące lata mojego życia, pozostawałam całkowicie bierna i nieobecna. Myślałam o sobie jak o kimś całkowicie obcym, którego przyszłość nic a nic mnie nie obchodziła. Nareszcie moje nadgarstki spowił chłód kajdanek.-Jeden z mężczyzn trzymał mnie mocno za ramię kierując ku wyjściu.-W tym momencie zadzwonił telefon. Zapytałam.-Czy mogę ?

-Tak proszę. Odpowiedział policjant.

-Uniosłam słuchawkę z której popłyną znajomy głos mojej matki.

-Halo Anna...? To ja mama. Byłam dziś u was. Niestety nie mogłam zaczekać.-Bob jest naprawdę sympatyczny. Wyobraź sobie, traktował mnie tak, że poczułam się conajmniej o dwadzieścia lat młodsza...No dobra ! Ale mów co u ciebie...!

-Zrezygnowana , tonąc we łzach...Odłożyłam słuchawkę...........

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Zagubiona 27.08.2016
    Witaj, jestem u Ciebie pierwszy raz. Na początku co do pisowni, treść trochę trudno się czyta. Przed znakami interpunkcyjnymi nie stawiamy przecinka. Czasem się gubiłam trochę. Co do treści, pomysł bardzo dobry. Choć spotkałam się już z takimi pomysłami, takto jest jak się najpierw coś zrobi, a później pomyśli. Wystarczyła by jedna rozmowa, ona nie siedziała by w więzieniu, a on były zdrów. Za całość ode mnie 4

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania