ze spłowiałego afisza
upał taki i susza
wielomiesięczna męcząca
w teatrze dramatycznym wystawiają życie
ptaki spadają z nieba
jak odcinane scyzorykiem rekwizyty
szczęściarze siedzą przy wyjściu
opadająca kurtyna będzie sygnałem do ucieczki
plan ewakuacji omówimy w przerwie
na papierosa szybki seks
w toalecie wygładzimy ubrania i włosy
zapnę się pod szyję
później łukiem ominę automat z napojami
choć przecież upał i susza taka
latarnie zapalają się jedna od drugiej
u zbiegu ulic to już prawdziwy pożar
łuna jeszcze długo powisi nad głową
dziura w poszyciu
mówią że ozonowa ale nikomu już nie wierzę
nie powierzam ognia
niedopałki z ust przenoszę do akwarium
Komentarze (20)
dobry tekst
To mi się bardzo podoba:
"ptaki spadają z nieba
jak odcinane scyzorykiem rekwizyty"
To:
"choć przecież upał i susza taka
latarnie zapalają się jedna od drugiej"
I to:
"nie powierzam ognia"
Nowy? Jakoś nie kojarzę.
Dzięki.
Pewnych rzeczy w poezji można się nauczyć. Zostać nawet przyzwoitym rzemieślnikiem słowa.
Ale do tego, co piszesz, potrzebny jest już talent.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania