Bettina, to i tak lepiej od Ciebie, bo Ty w ogóle nie masz mózgu... ale nie wiem czy powinno się o tym pisać, raczej dla wszystkich to wiadome i nie od dziś.
Tutaj nie ma archaicznego stylu... jest tylko ból pustej głowy Bettiny, ale przecież nie od dzisiaj.
Zresztą, może warto zapoznać się przy okazji, właśnie z archaicznym stylem, żeby znać różnice...
Grafomanka nie wiem czym jest archaiczny styl. Ten wiersz jest jednak retro. Bez udziwnień podaje na tacy delikatesy - od słowa "delikatnie". Bardzo mi się podoba. Czytając, nie potknąłem się o żadne, niepotrzebne słowo.
POZDRAWIAM CIĘ, PANNO GODNA...
(List żaka do panny)
Pozdrawiam cię, panno godna,
Wdzięczna, jasna i dorodna,
W tobie moja chluba!
Twe oblicze jak lilija,
Jeśli mi twa łaska sprzyja,
Dolaż moja luba...
Ciebiem wielbił sercem całem,
Skorom ujrzał, pokochałem,
Gdy byłem w Krakowie.
Gdy o tobie ktoś życzliwie
Wspomniał w gronie, jam skwapliwie
Chwalił w każdej dobie.
Wrodzy twoi, jawni, skryci,
Bodaj wrychle kijem bici
I kampustem1 pluskani!
Tożbyś nad tym nie bolała
I swój oręż zachowała,
Iż twa matka cna pani2.
Twoje pląsy, twoje śmiechy
Źródłem wszelkiej mej uciechy:
Zaczem tobie służę, tobie
Niosę dziś i w każdej dobie
Korne pozdrowienie!
Bowiem-eś panna godna,
Iście i dorodna:
Twe lica różowe,
Czoło lilijowe.
Pełnaś łaskawości
I pełna słodkości;
Tyś lekarstwem mojem
I pociechy zdrojem.
Wielki z ciebie mocarz,
Toć me serce motasz!
Gdybym był w niewoli,
W tak srogiej niedoli
Nie byłbym pogrążon...
Ma pierś - w każdej porze
Twoje, panno, łoże;
Całaś urodziwa,
Śmiejąca, szczęśliwa.
Twoja, panno, zjawa
Rajem mi się zdawa;
Wszelka radość twoja
To uciecha moja,
O, góro cnót dostojna!
Gdy we łzach twe oczy,
Żałoba mnie mroczy:
Bowiem twe niepokoje,
To lamenty moje.
[. . . . . . . . . . . .]
Gdybym tę pannę cudną,
Żywą, nie marę złudną
Miał ninie u siebie,
Tu, w mojej włości -
Z tej ogromnej radości
Chybabym ją - udusił!
[. . . . . . . . . . . .]
Bądźże pocieszycielką,
Ma nauczycielko,
Gwiazdo wspaniała:
Skoroś mądra taka,
Nauczże prostaka,
Dzieweczko udała.
Tyś w cnocie Katonem3,
W rozumie Platonem.
Królu Arystotelesie,
Gdybyś żył w tym czasie,
I ty byś ją wielbił!
Kanclerzu Ganifredzie4,
Tyś o wdziękach dziewczyny
Pisał hymny strzeliste:
Ta piękniejsza zaiste.
Gdzież jest ninie moja
Przepiękna dziewoja?
Mieszka hen, w Krakowie,
Helena się zowie.
[. . . . . . . . . . . .]
O Krakowie,
Sława tobie!
[. . . . . . . . . . . .]
Twa płeć przedziwnie biała
Blaskiem liliji pała.
W każdej twej zalecie
Kwitniesz niby kwiecie,
Lśnisz jak gwiazda świetna,
Panienko szlachetna.
Paluszki masz pieszczone,
Ramiona toczone,
Ząbki z kości słoniowej,
Złotą włosów koronę.
Słyszcie moją mowę,
Piękniejszą niż Salomona5:
Usta jej purpurowe,
Twarz zorzą barwiona.
Rysie są jej oczy,
Tej dziewczyny uroczej.
Niechaj wszystkie narody
Kłaniają się w zawody.
Nosek mej panienki
Foremny i cienki,
Smukłe też ma biodra
Córka pana Piotra.
[. . . . . . . . . . . .]
Mój rodzic nie przechera,
Ale srogi sknera:
Owszem, godzien miłości,
Toć Polak z krwi i kości.
Ma różne ludzkie żądze,
Ale kocha pieniądze,
Potem kupuje włości,
Bo lubi wiejskie piękności.
Rozpacz sen mi płoszy,
Bo nie chce dać groszy,
Nawet trzech halerzy,
Bym miał na ekspensy.
[. . . . . . . . . . . .]
Niech w myśli wiecznie mnie chowa,
Na koniec, bądź zdrowa!
Na wsi, chodząc spacerem,
Pisałem sercem szczerem,
W poniedziałek, piątego maja,
W dzień świętego Dobiesława.
Ten ci to rymował,
Który cię miłował.
On cię, panno, oznajmia:
Mieszka w Krakowie,
Helena się zowie!
''Gdybym tę pannę cudną,
Żywą, nie marę złudną
Miał ninie u siebie,
Tu, w mojej włości -
Z tej ogromnej radości
Chybabym ją - udusił!'' - i jak nie wierzyć, że miłość może zabić...
Grafomanka↔Tekst poezją trąci. Jednakowoż, z czym człowiek zespolony, lub pobieżnie, albo wcale, to już zazwyczaj w 50% zależy do niego, a w 50%→od "czynników na które znikomy wpływ mamy.
To oczywiście→wielki skrót myślowy:)↔Pozdrawiam😆:)
Grafomanka Pozwól, że zrobię małą dygresję. Zawiodłem się na czytelnikach naszego portalu, którzy tak rozpaczali jak Rosja napadła na Ukrainę; a teraz milczą o czystkach etnicznych w Górskim Karabachu. Czyżby to było za daleko? Sorry, że ci śmiecę, ale gdzieś to musiałem umieścić.
Grafomanka Krabach skapitulował przed wojskiem Azerbejdżanu. Rosyjskie siły "pokojowe", które miały bronić ludności cywilnej, nie kiwnęły palcem i zdradziły Ormian. Ruskim nigdy nie można ufać.
Mareczku, przecież jest Forum! Ba forum jest Pitolenie! Na pitoleniu możesz o wszystkim.
Każdy cię wysłucha i przytuli :)
Ant pisze o jedzeniu. Jest bardzo miła atmosfera.
Przyjdź🤗
Dzięki za inspirację ninitekstu o przemijaniu i miłości.
Ścieg
Słowa nie zrykoszetowały, każde mogło być ostatnim,
niezdjętym z siebie.
Lubię jak przechodzisz to nożycami, kiedyś podostrzonymi
igłą adapteru, fastrygujesz pod skórą, a ja łapany w palce,
obrębiany z zakładkami w naszych oczach.
Grain, nie, tu chodzi o zespolenie z losem. Zapadnia nad tym, co było. Nowy, spokojny rozdział, bez wielkich oczekiwań, jedynie trochę zachwytu nad pięknem.
Komentarze (51)
Wiesz, co innego, gdy idẹ na rozmowẹ z Czytelnikami, a co innego z rybą.
Mój?
Do miłego!
Twój mózg mieszka w łupinie orzecha.
Nie, nie mam takich kolegów.
Coś jeszcze?
Nie.
Czytam jak swój. Jest melodia i kilka chwil zadumy. To świetna kompozycja.
Zresztą, może warto zapoznać się przy okazji, właśnie z archaicznym stylem, żeby znać różnice...
Glupia jest zajẹta. Ty nie znasz, a podziwiasz.
POZDRAWIAM CIĘ, PANNO GODNA...
(List żaka do panny)
Pozdrawiam cię, panno godna,
Wdzięczna, jasna i dorodna,
W tobie moja chluba!
Twe oblicze jak lilija,
Jeśli mi twa łaska sprzyja,
Dolaż moja luba...
Ciebiem wielbił sercem całem,
Skorom ujrzał, pokochałem,
Gdy byłem w Krakowie.
Gdy o tobie ktoś życzliwie
Wspomniał w gronie, jam skwapliwie
Chwalił w każdej dobie.
Wrodzy twoi, jawni, skryci,
Bodaj wrychle kijem bici
I kampustem1 pluskani!
Tożbyś nad tym nie bolała
I swój oręż zachowała,
Iż twa matka cna pani2.
Twoje pląsy, twoje śmiechy
Źródłem wszelkiej mej uciechy:
Zaczem tobie służę, tobie
Niosę dziś i w każdej dobie
Korne pozdrowienie!
Bowiem-eś panna godna,
Iście i dorodna:
Twe lica różowe,
Czoło lilijowe.
Pełnaś łaskawości
I pełna słodkości;
Tyś lekarstwem mojem
I pociechy zdrojem.
Wielki z ciebie mocarz,
Toć me serce motasz!
Gdybym był w niewoli,
W tak srogiej niedoli
Nie byłbym pogrążon...
Ma pierś - w każdej porze
Twoje, panno, łoże;
Całaś urodziwa,
Śmiejąca, szczęśliwa.
Twoja, panno, zjawa
Rajem mi się zdawa;
Wszelka radość twoja
To uciecha moja,
O, góro cnót dostojna!
Gdy we łzach twe oczy,
Żałoba mnie mroczy:
Bowiem twe niepokoje,
To lamenty moje.
[. . . . . . . . . . . .]
Gdybym tę pannę cudną,
Żywą, nie marę złudną
Miał ninie u siebie,
Tu, w mojej włości -
Z tej ogromnej radości
Chybabym ją - udusił!
[. . . . . . . . . . . .]
Bądźże pocieszycielką,
Ma nauczycielko,
Gwiazdo wspaniała:
Skoroś mądra taka,
Nauczże prostaka,
Dzieweczko udała.
Tyś w cnocie Katonem3,
W rozumie Platonem.
Królu Arystotelesie,
Gdybyś żył w tym czasie,
I ty byś ją wielbił!
Kanclerzu Ganifredzie4,
Tyś o wdziękach dziewczyny
Pisał hymny strzeliste:
Ta piękniejsza zaiste.
Gdzież jest ninie moja
Przepiękna dziewoja?
Mieszka hen, w Krakowie,
Helena się zowie.
[. . . . . . . . . . . .]
O Krakowie,
Sława tobie!
[. . . . . . . . . . . .]
Twa płeć przedziwnie biała
Blaskiem liliji pała.
W każdej twej zalecie
Kwitniesz niby kwiecie,
Lśnisz jak gwiazda świetna,
Panienko szlachetna.
Paluszki masz pieszczone,
Ramiona toczone,
Ząbki z kości słoniowej,
Złotą włosów koronę.
Ciemne twe powieki
Niby hiacynty,
Twój krok wdzięcznie lekki,
Ród twój znamienity.
Słyszcie moją mowę,
Piękniejszą niż Salomona5:
Usta jej purpurowe,
Twarz zorzą barwiona.
Rysie są jej oczy,
Tej dziewczyny uroczej.
Niechaj wszystkie narody
Kłaniają się w zawody.
Nosek mej panienki
Foremny i cienki,
Smukłe też ma biodra
Córka pana Piotra.
[. . . . . . . . . . . .]
Mój rodzic nie przechera,
Ale srogi sknera:
Owszem, godzien miłości,
Toć Polak z krwi i kości.
Ma różne ludzkie żądze,
Ale kocha pieniądze,
Potem kupuje włości,
Bo lubi wiejskie piękności.
Rozpacz sen mi płoszy,
Bo nie chce dać groszy,
Nawet trzech halerzy,
Bym miał na ekspensy.
[. . . . . . . . . . . .]
Niech w myśli wiecznie mnie chowa,
Na koniec, bądź zdrowa!
Na wsi, chodząc spacerem,
Pisałem sercem szczerem,
W poniedziałek, piątego maja,
W dzień świętego Dobiesława.
Ten ci to rymował,
Który cię miłował.
On cię, panno, oznajmia:
Mieszka w Krakowie,
Helena się zowie!
Z łaciny przełożył Józef Jedlicz
Ruhe:)
''Gdybym tę pannę cudną,
Żywą, nie marę złudną
Miał ninie u siebie,
Tu, w mojej włości -
Z tej ogromnej radości
Chybabym ją - udusił!'' - i jak nie wierzyć, że miłość może zabić...
To oczywiście→wielki skrót myślowy:)↔Pozdrawiam😆:)
Pozdrawiam
Pozdrawiam
Zaraz, czytam właśnie, że że tam udzielają się ''rosyjskie siły pokojowe'' i przed nimi skapitulował Górski Karabach.
Każdy cię wysłucha i przytuli :)
Ant pisze o jedzeniu. Jest bardzo miła atmosfera.
Przyjdź🤗
zespolenie
za dużo słów, które rykoszetowały,
każde mogło być ostatnim,
zdjętym z siebie
wchodzę głębiej w oczy,
potrafisz zapisać
to pod skórą
Dzięki za inspirację ninitekstu o przemijaniu i miłości.
Ścieg
Słowa nie zrykoszetowały, każde mogło być ostatnim,
niezdjętym z siebie.
Lubię jak przechodzisz to nożycami, kiedyś podostrzonymi
igłą adapteru, fastrygujesz pod skórą, a ja łapany w palce,
obrębiany z zakładkami w naszych oczach.
znalazł sobie przyjazną duszę, grafomankę.
Ale Twój wiersz dobry. Opublikuj...
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania