Zgon
Orzeźwił mnie chłód wieczoru północnego,
Co o pomstę wołał pola i lasy nieprzemierzone.
Upijałam się zachodem słońca, a jak sarna błądziłam
Między drzewami, w ustronie biegłam, by nie zginąć.
Południa wysuszyły mnie do kości
Panoszących się po polanach zapomnienia.
Dusza wyprana w gniewie opadła niczym mgła,
Wypuściły ją w świat pieśni wschodnich promieni,
I tak oto noc wypełniła mnie po krańce.
Komentarze (1)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania