Zimny wiatr

Zimny wiatr wiał po ulicach Poznania, gdy Anna Kowalska, młoda dziennikarka, szła do swojego mieszkania. Miała w ręku tajemniczą kopertę, którą otrzymała od nieznajomego na dworcu. Zawierała ona dokumenty, które mogły zburzyć cały świat polityki i szpiegostwa. Anna nie wiedziała, kto jej je przekazał, ani dlaczego. Wiedziała tylko, że musi je jak najszybciej przeanalizować i opublikować.

 

W tym samym czasie, w luksusowym hotelu na Starym Rynku, dwóch mężczyzn rozmawiało przy drinkach. Byli to agenci rosyjskiego wywiadu, którzy mieli za zadanie odzyskać skradzione dokumenty. Nie wiedzieli, kto je ukradł, ani gdzie się znajdują. Wiedzieli tylko, że muszą je jak najszybciej odnaleźć i zniszczyć.

 

Anna dotarła do swojego mieszkania i otworzyła kopertę. Zobaczyła w niej zdjęcia, raporty i mapy, które dotyczyły tajnej operacji niemieckich szpiegów w Polsce. Operacji, która miała na celu zdobycie informacji o rosyjskich planach i wpływach w regionie. Anna nie mogła uwierzyć w to, co widziała. To było sensacyjne odkrycie, które mogło zmienić bieg historii. Anna postanowiła zadzwonić do swojego szefa i powiedzieć mu o swoim znalezisku.

 

W tym samym czasie, w hotelu, rosyjscy agenci otrzymali wiadomość od swojego informatora. Dowiedzieli się, że dokumenty są w posiadaniu pewnej dziennikarki, która mieszka na ulicy Dąbrowskiego. Nie zwlekali ani chwili. Wzięli swoje bronie i ruszyli w jej kierunku.

 

Anna nie zdążyła się dodzwonić do swojego szefa. Zanim zdążyła wykrztusić słowo, usłyszała pukanie do drzwi. Myślała, że to kurier z pizzą, którą zamówiła. Nie spodziewała się, że to śmiertelne niebezpieczeństwo. Otworzyła drzwi i zamarła. Na progu stało dwóch mężczyzn w ciemnych garniturach i okularach przeciwsłonecznych. Mieli na sobie słuchawki i mikrofony. Jeden z nich trzymał w ręku pistolet z tłumikiem.

 

- Dzień dobry, pani Kowalska - powiedział jeden z nich z rosyjskim akcentem. - Mamy do pani kilka pytań.

 

Anna nie zdążyła nic odpowiedzieć. Zanim zdążyła się ruszyć, drugi mężczyzna chwycił ją za rękę i wyrwał z niej kopertę. Anna krzyknęła i próbowała się bronić, ale była bezsilna. Rosyjscy agenci wepchnęli ją do mieszkania i zamknęli drzwi. Anna wiedziała, że to koniec. Wiedziała, że nikt jej nie pomoże. Wiedziała, że nie ujrzy już światła dziennego.

 

Rosyjscy agenci nie zamierzali długo się bawić z Anną. Wiedzieli, że muszą działać szybko i skutecznie. Nie chcieli zostawiać żadnych śladów ani świadków. Jeden z nich wyciągnął nóż i podszedł do Anny, która leżała na podłodze. Drugi z nich sprawdzał dokumenty, które zabrali jej z ręki. Był zadowolony z tego, co znalazł. To były te same dokumenty, które oni sami kradli z niemieckiej ambasady kilka dni wcześniej. Nie wiedział, jak trafiły do Anny, ale to nie miało znaczenia. Ważne było, że odzyskał je i mógł je zabrać do Moskwy.

 

- Zabij ją - powiedział do swojego kolegi, który trzymał nóż. - Nie mamy czasu na gadanie.

 

- Spokojnie, spokojnie - odpowiedział drugi agent. - Niech się trochę pobawi. Może nam coś powie.

 

- Nie ma co mówić - stwierdził pierwszy agent. - To tylko jakaś dziennikarka, która dostała dokumenty od kogoś, kto chciał nas wrobić. Nie ma pojęcia, co się dzieje.

 

- A może ma? - zasugerował drugi agent. - Może wie, kto nam je ukradł. Może wie, co jeszcze planują Niemcy. Może wie, co myślą Polacy.

 

- Nie bądź głupi - odrzekł pierwszy agent. - To nie ma sensu. Nie ma znaczenia, co ona wie. Ważne jest, co my wiemy. A my wiemy, że musimy ją zabić i spalić te dokumenty. To nasz priorytet.

 

- Dobrze, dobrze - zgodził się drugi agent. - Ale niech to będzie szybko i bezboleśnie. Nie jestem okrutnikiem.

 

- Jak chcesz - powiedział pierwszy agent. - Ale pamiętaj, że to nie jest człowiek. To tylko cel.

 

Anna słyszała ich rozmowę i czuła, że jej serce bije jak szalone. Wiedziała, że nie ma szans na ucieczkę ani na ratunek. Wiedziała, że to jej ostatnie chwile życia. Próbowała się uspokoić i myśleć o czymś innym. O swojej rodzinie, o swoich przyjaciołach, o swojej pracy. O tym, co chciała zrobić, zanim umrze. Ale nie mogła. W jej głowie były tylko strach i rozpacz.

 

Nagle usłyszała, jak ktoś wyważa drzwi do jej mieszkania. Usłyszała krzyki i strzały. Usłyszała, jak rosyjscy agenci padają na ziemię. Usłyszała, jak ktoś podchodzi do niej i mówi:

 

- Pani Kowalska? Jest pani bezpieczna? Jestem agentem ABW. Przybyliśmy, żeby ją uratować.

 

Anna nie mogła uwierzyć w to, co się dzieje. Nie mogła uwierzyć, że ktoś przyszedł jej na pomoc. Nie mogła uwierzyć, że jeszcze żyje. Nie mogła uwierzyć, że to koniec jej koszmaru.

 

- Jak... jak pan mnie znalazł? - zapytała słabo.

 

- To długa historia - odpowiedział agent. - Ale w skrócie, to dzięki tym dokumentom. To one zawierają klucz do rozwiązania zagadki, która trapi nas od dawna. To one ujawniają prawdę o niemieckiej operacji w Polsce. To one mogą zmienić losy świata.

 

- Co pan mówi? - spytała Anna. - O jakiej prawdzie? O jakiej operacji?

 

- To nie jest miejsce na takie rozmowy - powiedział agent. - Musimy stąd wyjść, zanim przyjdą inni. Proszę, weźmie pani te dokumenty i pójdzie ze mną. Wszystko panu wytłumaczę po drodze.

 

Anna nie wiedziała, co robić. Nie wiedziała, czy ufać temu człowiekowi. Nie wiedziała, co się dzieje. Nie wiedziała, co oznaczają te dokumenty. Nie wiedziała, co czeka ją dalej. Wiedziała tylko, że nie ma innego wyjścia. Wzięła dokumenty i podążyła za agentem. Wiedziała, że to dopiero początek jej przygody.

Średnia ocena: 3.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania