Złamani lecz żywi: Przypadek Warena

Czyżby opętała mnie jakaś istota z najczarniejszych czeluści ludzkiego umysłu ? Nie. Potwory nie istnieją, może ja jestem potworem ? Tak ciężko. Życie jest czymś niezwykłym, chęć jego kontynuacji mimo jego beznadziejności i bezużyteczności. Można oszaleć, ale nie, mój umysł nie dosięgnął jeszcze tego stanu. Staje nad otchłaniom bezdna, głową w dół, z nożem ostrym jak brzytwa w ręku. Decyzja. Nie, nie potrafię, ale tego chcę. Boli, tak bardzo boli.

 

-Waren, mogę wejść ?

-Huh ? – Waren odwrócił swój wzrok w stronę drzwi z których dochodził głos jego matki – Tak, wchodź – Waren otarł twarz z łez.

-Wyszedłbyś kiedyś na zewnątrz, wszystko co robisz to siedzenie w tym swoim pokoju.

-Czy chcesz powiedzieć mi coś jeszcze ? – Waren zignorował matkę.

-Nie, ja…chcę żebyś wiedział że cię kocham.

-Dziękuje, matko.

 

Kobieta wyszła z pokoju siedemnastoletniego Warena zamykając za sobą drzwi. Waren wrócił do swojego czarnego i zdewastowanego umysłu.

 

Matka, osoba która kocha swoje dzieci nie ważne jak złe by one były, bezsens. Kochać życie które jest tak zniszczone ? Nie, ja jestem sam, nikogo nie obchodzi moje istnienie. Więc po co żyje ? Po co tu jestem, po co walczę ? Wiem.

 

Następnego dnia Waren opuścił swój dom, rodziców i wyruszył bez niczego w mroczny i bezlitosny bezkres, rzeczywistość. Zostawił list na swoim biurku, pożegnanie.

 

„Zostawiam was i idę „żyć” samemu, mam nadzieje że w mojej niedoli, bólu i cierpieniu znajdę siły w sobie by podjąć decyzje. Nie szukaj mnie proszę, skup się na swoim życiu, po co mam być dla ciebie ciężarem ? Żegnaj”

 

Jakże kruche jest ludzkie życie, czują ból bo nie jedzą , nie piją , nie śpią, żałosne. Jednak nadal nie ma we mnie siły by to zrobić. Dlaczego ? Co to jest za uczucie ? Chciałbym aby ktoś po prostu pociągnął za spust i…czeluść, czerń, nicość. W sumie nic nowego.

 

Waren przemierzał bez celu ciemne uliczki ogromnego miasta, w którym żył od urodzenia, na jego drodze widywał wielu bezdomnych. Starzy, młodzi, żyjący w nędzy, ledwo wiążący koniec z końcem.

 

Jak oni mogą dalej żyć ? Nie byłoby łatwiej po prostu to skończyć ? Nacisk liny na szyje, szybkie cięcie nożem, tyle możliwości, nie rozumiem. Widziałem czarne ruiny w moich snach, On czeka na mnie, zachęca mnie do dołączenia. Czy jestem jedynym którego to spotyka ? Powinienem iść dalej.

 

Co kolejną uliczkę, aleje nie spotkało go nic co mogło by zachęcić do życia, jego umysł był kruchy i pokryty czeluścią. Co kolejny dzień czuł więcej i więcej bólu, jednak nadal szedł, nie mógł znaleźć w sobie siły by skrócić swoje męki.

 

Noc jest przepiękna, skrywa tyle tajemnic, jest całunem, płaszczem który okrywa nasze poczynania. Księżyc, światło w mroku, nadzieja ? Jakiż mrok by zapanował bez niego, szkoda. Powinienem to zrobić, teraz. Odebrać życie z mojej powłoki, ciała pojemnika, który po zużyciu wyrzucamy do ziemi. Czuje Go, On istnieje, tak… woła mnie. „Dołącz do czarnego miasta” A co z moją duszą ? Czymże jest dusza ? …

 

Gdy niebo pokryły chmury wraz ze słońcem i niebieskim, pełnym życia tłem, Waren postanowił odwiedzić klasztor by uzyskać odpowiedź na swoje pytanie, które nurtowało go przez całą nieprzespaną noc.

 

Nigdy tu nie byłem, czym jest moja dusza ? Czy przez cały ten czas jej nie czułem ? Jeżeli istnieje w mojej powłoce, jest cała czarna, zniszczona i potępiona.

 

Kapłan był ubrany w czarną szatę, stał przy ołtarzu ze złożonymi rękoma, szepcząc coś do siebie. Waren nie zdając sobie sprawy że mógł przeszkodzić, przerwał kapłanowi.

 

-Czego chcesz gówniarzu ? – Kapłan wydawał się rozwścieczony.

-Pomocy, chciałbym wiedzieć czym jest dusza.

-Wybacz młody nie mam czasu, skończyłem prace.

-Bycie kapłanem nazywa pan pracą ? – Waren brzmiał na poddanego

-Takie czasy, a teraz idź ze znajomymi odurzać się, czymkolwiek młodzież się truje.

 

Nie mam nikogo kogo mógłbym nazwać znajomym, jestem sam i chciałem pomocy. No tak, zapomniałem.

 

Waren opuścił klasztor, jego pytanie nadal zostało tajemnicą. Nastała kolejna noc, Waren jak zwykle udał się do parku gdzie spędzał noce, jak wszystkie, nieprzespane.

 

Myśl, zajrzyj głęboko do swojego umysłu , musisz wiedzieć co jest twoją duszą. A może nie istnieje ? To nie ma sensu, ciało-powłoka przechowuje nasze życie, czy dusze też ? Ehh…. prościej było by to skończyć. Dołączyć do czarnego miasta, do Niego. Wiem, czuje że mnie obserwuje, zależy mu na mnie, a może….nie, nie możliwe. Gdy wchodzę w głębię samego siebie, widzę ruiny czarnego miasta, ale tam coś jest. Ostre pale umalowane w czerwień, krew. Czysta, krystaliczna, najczerwieńsza krew. Patrząc w górę widzę ludzką powłokę, to ona jest nabita na pal, to z niej kropi przepiękna krew. Cóż to może oznaczać, ludzie nabici na pale wokół ruin czarnego miasto. Muszę iść dalej, muszę wiedzieć. Miasto jest zdemolowane, wszędzie odłamy czarnych konstrukcji, materiał jest niezwykły, ahh…. ciężko mi się skupić. Co ? Nie ! Ja chce tam wrócić! Ból, nie potrafię. Muszę iść dalej.

 

Następnego dnia, oczy Warena zaczęły krwawić, oślepł, ale nie czuł bólu i, widział. Nikt w parku nie ujrzał młodzieńca z białymi, pustymi, krwawiącymi oczami. On sam czuł coś czego nie dało się opisać, jakby on stawał się czymś innym, jakby jego człowieczeństwo zanikało, powoli. Krwawienie ustało, jego oczy wróciły do normy lecz on czuł się inaczej, mocniej.

 

Fascynujące, mój umysł, czuję się silniejszy, czy to przez Niego ? Skup się, tracę siły, ileż to było dni ? Dam rade, muszę czekać do następnej nocy, wrócę tam, do ruin czarnego miasta, a teraz przed siebie.

 

Waren postanowił udać się do miejsca w którym mógł zdobyć informacje na temat czarnego miasta, a któreż miejsce było by lepsze od biblioteki ? Wyglądał wycieńczony, jego ubrania były poszarpane i zdarte. On sam ledwo stał i mówił, śmierdział straszliwie. Jednak sumienie kobiety, która dawała mu książkę nie odezwało się ni na chwilę by pomóc Warenowi, chociaż zapytać. Dziw że go wpuszczono, co dopiero dano książkę. Usiadł z ową książką o mitach i kultach w rogu z dala od innych czytelników.

 

Ciekawe kto napisał to wszystko, kłamca ? Pewnie tak. Nie zaszkodzi przeczytać. Tak jak się spodziewałem, autor oczernia tak fascynujące kulty, połowa z nich na pewno nie miała w zwyczaju składać ofiar z ludzi ni zwierząt, czegóż się spodziewałem ? Ale nie ma tu niczego o Nim i o czarnym mieście, bezsens. Zmarnowałem mój czas, znowu zapomniałem, jestem sam. Gdzie teraz, do nocy kawał czasu. No nic, będę musiał przeczekać, bo cóż można robić w tym pełnym monotonności świecie.

 

Waren udał się do parku, tam gdzie zawsze przeczekiwał noce, teraz i dnie. Park za dnia był pełen ludzi, wszyscy rozmawiali ze sobą, gadali, ich tony i wyrazy twarzy sugerowały że nie darzyli się sympatią. Cisza którą Waren tak doceniał przepadła, co go bardzo zirytowało. Postarał się znaleźć miejsce jak najdalej od wszystkich, by zamknąć oczy i ponieść się medytacji.

 

Noc, w końcu cisza i spokój. Jakże piękna jest noc, pogłębia mnie w czeluściach, teraz mi się uda. Materiał z ruin czarnego miasta jest niesamowity, czarna stała maź, która się rusza. Wygląda jak ludzka skóra z oczyma i innymi wnętrznościami, tak jakby wbitymi w owy materiał. Idź dalej. Ogromny budynek, dwie ostre iglice po bokach, a pośrodku coś nie do opisania. Tak jakby mózg poharatany i podziurawiony, z którego toczyła się krew i wyłaniały się dwie macki o ostrych końcach jak szpony pająka. Szedłem dalej zastanawiając się, czy to wszystko jest w moim umyśle ? Byłem coraz bliżej, macki zbliżyły się do mnie, ale nie skrzywdziły mnie. Nagle struktura na której stał mózg otworzyła się przede mną i ujrzałem….

 

…Siebie

 

Serce stanęło, myśli topiły się ,traciłem kontrolę, nie mogę wyjść, strach. Stałem tam jak dąb w bezruchu zszokowany i zagubiony, nie wiedziałem co się działo, czy cały ten czas to byłem ja ? To nie było odbicie, mój klon zaczął iść w moją stronę, gdy podszedł bliżej mogłem zobaczyć siebie lepiej. Byłem ranny, tyle krwi, ręce poharatane do kości, wokół szyi gruby do krwi ślad po linie, policzek zdarty, żyły u rąk przecięte, twarz bez emocji w końcu odezwała się.

 

-Zabij mnie.

 

Waren obudził się za dnia, nie czuł już niczego, bólu, głodu, samotności, był pusty, jego twarz została pozbawiona wszelkich emocji. Czuł potrzebę udania się z powrotem do domu , do matki, sam nie wiedział po co. Udał się zatem idąc jak pusta pozbawiona życia powłoka do miejsca w którym zawsze byłby przyjęty. Jego matka tak się ucieszyła na widok syna lecz jej radość stopiła się natychmiastowo. Waren stanął w miejscu i spojrzał na matkę jego pustym spojrzeniem.

 

-Zabij mnie. Zabij mnie. Zabij mnie…..

 

Nie było już w nim człowieczeństwa, niczego, tylko puste, chodzące mięso, proszące o jedną rzecz. Matka odsunęła się przestraszona, próbowała odezwać się do syna lecz jego już tam nie było, poddała się, ale nigdy nie przyszło by jej na myśl uśmiercanie jedynego jej syna. Zadzwoniła po pomoc. Waren został zabrany do ośrodka psychiatrycznego gdzie miał spędzić resztę jego „życia”. Parę dni po tamtym incydencie, matkę Warena znaleziono martwą , samobójstwo, powiesiła się. Nie mogła znieść tego co stało się z jej synem. A Waren ? Jego już nie było, w jego celi miał skandować tylko jedno do końca jego dni. Ta historia przeszyła serca wielu osobom, wprowadziła niepokój w szeregi matek. Psycholodzy i psychiatrzy stwierdzili że Warena opętał demon, próbowano wszystkiego, jednak bezskutecznie. Z czasem przypadek Warena zapadł w niepamięć i przestano się martwić. Jednak pytania narzucają się same. Czym jest czarne miasto ? Czy coś miało wpływ na Warena ? Czy Warena opętał potwór, czy może on sam był potworem ?

 

„Czasem wola do życia może prowadzić do śmierci”

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • ech 18.11.2016
    Proszę bardzo. Intrepukkcja okropnie kuleje. Poszukaj w necie informacji, bo dużo by trzeba pisać. Zerknij na ostatni akapit i proszę przeczytaj go na głos. Wyłapiesz powtórzenia. Jeszcze coś - cząstki: -bym, -byś, -by, -byśmy, -byście piszemy łącznie z czasownikami w formach osobowych, np. przyszłoby. Znaki interpunkcyjne przyklejony do wyrazów, np. Co? A nie "co ?" Zdecyduj się w jakiej narracji piszesz. Na razie tyle. Wybacz - jestem na telefonie.
  • All 18.11.2016
    Odpowiedziałeś mi na innym opowiadaniu z tej serii, rozumiem że powyższe dotyczy wszystkich części z owej serii ? Zauważyłem że cząstki -by piszemy razem , dziękuję za oświecenie mnie w tej kwestii. Co do narracji , chciałem zmieszać narratora i myśli bohatera , jest to błąd czy może jest to nie zrozumiałe ? Znaki poprawie ale to raczej kwestia mojej nieuwagi podczas korekty. Dziękuję za pomoc
  • ech 18.11.2016
    Jeśli chcesz przedstawić myśli to musisz to zaznaczyć kursywą lub cudzysłowem. Zdarza Ci się jednak mieszać czas w jednym zdaniu. Kom zacząłem od pierwszej części, a rozumiem, że to źle - według Ciebie... Ok, rozumiem. Pozdrawiam, pisz i czytaj dużo.
  • All 18.11.2016
    Rozchodzi mi się że pierwszy kom napisałeś w najnowszym opowiadaniu z tej serii a myśl rozwinąłeś w najstarszym , ale nieważne. Dodam że każdy przypadek to osobna historia ale z tej samej serii. Dzięki i pozdrawiam.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania