Złoty motyl

Lekko unoszę głowę i spoglądam na niebo. Ptaki lecą jakby w zwolnionym tempie.

Ludzie szybko mnie mijają i żaden z nich nie zwraca na mnie uwagi. Zupełnie jakbym była niewidzialna. A może jestem ? Nie wiem, nikt mi nie powiedział zanim tu trafiłam. Wszyscy wpatrzeni są gdzieś w dal, pędzą do miejsc, w których wcale nie chcą się znaleźć. A gdyby tak na chwilę oderwali się od ziemi i ulecieli tak jak te ptaki? Może zdaliby sobie sprawę z bezcelowości ich życia i po prostu coś zmienili.

Nagle wszystko się zatrzymuje, w jednej sekundzie czas zwyczajnie staje. Wiem, że mam tylko chwile, ale nie chcę się śpieszyć.

Podchodzę do kobiety znajdującej się najbliżej mnie. Jest zatroskana i prawdopodobnie śpieszy się do pracy. Przyglądam się jej. Ma brązowe oczy i cienkie, jasne włosy opadające na ramiona. Nigdy nie widziałam takich oczu z bliska, my wszyscy mamy zielone z białymi plamkami. Niby w różnych odcieniach ale jednak wszystkie takie same.

Delikatnie dotykam jej twarzy. Jej skóra jest szorstka. Opuszkami palców przejeżdżam po ustach, tylko po to żeby pojawił się na nich lekki, ledwie widoczny uśmiech i chociaż wydaje się słaby i nikły to jednak może zdziałać cuda.

Unoszę rękę i wyrywam jedno pióro z moich skrzydeł. Wkładam je do torebki tej kobiety. Miejsce z którego je wyrwałam lekko krwawi. Czerwień wśród bieli od razu rzuca się w oczy.

Nadal nikt się nie porusza, jeszcze mam czas. Idę do następnej osoby. Tym razem to mężczyzna rozmawiający przez telefon. Pewnie też śpieszy się do pracy, może na spotkanie. Wyjmuję telefon z jego ręki, a w jego miejsce wsadzam piórko. Znów kładę dłoń na jego twarzy i palcami przejeżdżam po ustach. Kolejny uśmiech. Przyglądam się jego oczom, też są ciemne, tak samo jak tamtej kobiety. Przechylam jego głowę tak, że patrzy się prosto na nią. Kieruje się w kierunku kolejnej osoby.

Jest to młody chłopak o jasnych włosach. Ma w uszach słuchawki. On jedyny ze wszystkich osób, które mijałam uśmiecha się. Przyglądam mu się uważnie, przecież i tak mnie nie widzi. Nagle zauważam, że jego oczy są takie same jak moje. Muskam palcami jego twarz. Jest gładka i symetryczna. Wyrywam kolejne pióro ze skrzydła. Rana krwawi coraz mocniej. Wkładam mu je do ręki , dotykając przy tym jego dłoni. Jeszcze chwilę patrzę się na niego a potem wszystko znów rusza.

Już z daleka widzę jak mężczyzna idzie w kierunku kobiety na którą zwróciłam jego wzrok. Widzę też chłopaka. Idzie dalej przed siebie, tak jak szedł wcześniej. Piórko wypada z jego ręki i delikatnie dryfuje na wietrze. Uśmiecham się na ten widok bo w końcu i tak nie było mu potrzebne.

Stoję tak jeszcze chwilę, patrząc na resztę ludzi do których nie zdążyłam podejść. Widzę złotego motyla lecącego między nimi. Wyciągam rękę, a on siada na moim palcu. Promienie słoneczne odbijają się od jego skrzydeł padając na twarze przechodniów. Większość z nich zamyka oczy czując rażące promienie, a nieliczni uśmiechają się czując ich ciepło.

Średnia ocena: 4.9  Głosów: 7

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (8)

  • EmilyTodd 10.07.2015
    Ciekawy pomysł i sposób przedstawienia. Chyba każdemu od czasu do czasu przydałoby się takie piórko :)
  • MaRySiA 10.07.2015
    Dziekuje bardzo :)
  • Chris 10.07.2015
    Brawo! Czekam na więcej :)
  • NataliaO 10.07.2015
    Bardzo ładne, delikatne i słodkie. 5 :)
  • MaRySiA 10.07.2015
    Dziękuję za miłe słowa :)
  • Vasto Lorde 11.07.2015
    Interpunkcja wadzi, ale tekst świetny, Dam Ci 5, gdyż pomysł na to już mnie powalił :)
  • Tynina 11.07.2015
    Treść też mi się bardzo podobała, taka zatrzymana szara rzeczywistość, taka normalna dla nas. Ale fakt, faktem w interpunkcji panował lekki chaos + powtórzenia.
    Takie 4/5
  • MaRySiA 11.07.2015
    dziękuję, postaram się popracować nad niedociągnięciami ;)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania