Znane miejsce

Wszechogarniający mrok i towarzyszące mu niepokojące odgłosy nie pozostawiały złudzeń. Kolejny raz znalazła się na ziemi niczyjej – tak nazywała to miejsce, chociaż można było określić je znacznie prościej. Gdy pierwszy raz tam się znalazła, przeżyła szok, nie wiedziała, gdzie jest, co się dzieje i starała się za wszelką ceną wydostać z tego miejsca. Nie było to proste i zazwyczaj kończyło się śmiercią. Światło, które zobaczyła zbyt wcześnie, nie było drogą, którą należało podążać. Ono zabijało! Znaczy nie ją, tylko jego. Ona zaś oczekiwała na kolejną szansę. Musiała być cierpliwa i wyczekać na odpowiedni moment i tym sposobem liczyła upływające dni, tygodnie i miesiące.

 

Jedyne co jej pozostawało to przyzwyczaić się do ciemności, wilgoci i oswajać się z głosami, które z czasem zaczynała rozumieć. Z rzadka słyszała też muzykę i to ją uspakajało i napełniało nadzieją. Cisza zaś nigdy nie była zupełna, zawsze słyszała jakieś dudnienie, czy też niepokojące dźwięki przypominające grzmoty.

 

Dlaczego tak to wszystko wyglądało, ona związana z nierozumiejącą istotą, która nawet nie była w stanie samodzielnie jeść? Podłączona do kabla najpierw niekształtna istotna, przeobrażała się, a przede wszystkim rosła. A ona musiała obserwować proces i nic ponadto. W tych dniach kontaktu nie mogła nawiązać, zresztą tak naprawdę nigdy nie był on możliwy. Ziemia niczyja miała jedną zaletę, jej myśli były niczym niezakłócone i co ważne pamiętała całą swoją przeszłość.

 

Wkurzało ją, że gdy w końcu byli wolni, myśli powoli zanikały i coraz trudniej było się dostać do pamięci. Niby wiedziała, co się dzieje na jawie, ale nic ponadto. Stawała się obserwatorem i kibicem, którego wpływ na rzeczywistość był niemal zerowy. A on rozwijał się, usamodzielniał i popełniał podobne błędy, co poprzednicy. Gdyby chociaż spróbował się z nią skontaktować, ale nie, życie było dla niego zbyt wielkim wyzwaniem.

 

Gdy on spał, ona próbowała obudzić uśpione możliwości, jednak niewiele z tego wynikało. To ona wtedy miała niezakłócone myśli, on zaś, jak narkoman widział niezrozumiałe obrazy, które momentalnie znikały wraz z porannym słońcem.

 

Trudna jest współpraca człowieka z duszą.

 

Wyszła zaimkoza:)

Średnia ocena: 3.7  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Dekaos Dondi 9 miesięcy temu
    Józef Kemilk↔Ciekawie napisane, swoisty niejednoznaczny klimat. Jakby w pewnym sensie, od... samego początku istnienia... a zaś było trudniej. I zakończenie pasujące. Takie skojarzenia me.
    Jeno za dużo: się:))
    Pozdrawiam🙂:)
  • Józef Kemilk 9 miesięcy temu
    Dzięki i jeszcze za dużo on i ona😀
    Pozdr

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania