Znikająca Przyszłość
Prowadzę niewielką firmę i jak każdy uczciwy przedsiębiorca borykam się z większymi lub mniejszymi trudnościami. Podobnie było teraz, kontrahent wycofał się z zamówienia. Nawet nie próbował, tłumaczyć swojego postępowania, widmo bankructwa zmusiło mnie do zwolnienia całego zespołu. Moi byli pracownicy zarejestrowali się Urzędzie Pracy, a ja w tym czasie starałem znaleźć dla swoich produktów nowy rynek zbytu. Byłem bardo zadowolony jak podpisałem umowę, niezwłocznie przystąpiłem do ponownego zatrudnienia moich byłych pracowników. Wyjątkowo zależało mi na nich, ponieważ byliśmy przez wiele lat jak jedna rodzina. Wszyscy ponownie wrócili, oprócz pani zajmującej się kadrami i księgowością. Zdążyła już wyjechać za granicę do swojej najbliższej rodziny. Przyjąłem do tych czynności nową panią, udało mi się pozyskać osobę kompetentną, posiadającą wieloletnie doświadczenie. Musiałem jedynie powiadomić Urząd Skarbowy i Zakład Ubezpieczeń Społecznych. Napisałem do każdej z tych instytucji podanie informujące o tym, że taka to, a taka osoba jest zatrudniona i ona będzie w imieniu mojej firmy posługiwała się podpisem elektronicznym.
Wypisałem dwa dokumenty i w pierwszej kolejności poszedłem do Urzędu Skarbowego. Tam pani w biurze podawczym przeczytała dwa zdania będące na podaniu. Sprawdziła zgodność oryginału z kopią, następnie potwierdziła kopię i oddała mi dokument. Wszystko trwało bez kolejki około dziesięciu sekund.
Następnie udałem się do ZUS-u tam na darmo szukałem biura podawczego, łaskawie poinformowano mnie, że teraz oni posiadają automat do przyjmowania podań. Udałem się do pomieszczenia gdzie umieszczono maszynę, było ono usytuowane obok wejścia do budynku. Przy panelu centralnym z przodu urządzenia była tabliczka informująca o dofinansowaniu z funduszy europejskich. Przystąpiłem do składania podania, zaczynając od czytania instrukcji obsługi. Wykonywałem kolejne czynności, zgodnie z poleceniem wyświetlanym na monitorze. Zakończeniem czynności przyjęcia, było otrzymanie skanu mojego oryginału z adnotacja wpisaną u góry kartki, że podanie wpłynęło. Kopia, którą posiadałem przy sobie okazała się zbędna. Czynność ta zajęła mi pięć minut i wiedziony ciekawością zawodową zacząłem przyglądać się sposobowi podłączenia urządzenia. Dodatkowo chciałem zobaczyć drzwiczki służące otwieraniu automatu celem wyciągnięcia wszystkich przyjętych podań. Zauważyłem na części tylnej „przyjęciomatu” powieszone dwie listy imienne. Na pierwszej był wykaz osób, które z własnego funduszu emerytalnego z finansowały zakup sieci tych automatów i oprogramowania. Jako człowiek ciekawski sprawdziłem, wśród tych trzystu sponsorów byłem i Ja? Nazwisko i imię mam pospolite, lecz pesel jedyny w swoim rodzaju. Było mi bardzo niemiło jak zobaczyłem, do jakich celów posłużył mój kapitał emerytalny wpłacany do ZUS i dodatkowo przejęty w ubiegłym roku z Funduszy Emerytalnych. Jak tak klęczałem na podłodze z tyłu maszyny, przyszedł rozrywkowy facet i z mojej pozycji drwił? Poprosiłem go, o sprawdzenie czy na którymś z wykazów nie ma i jego. Niechętnie sprawdził i jest na wykazie osób, których kapitał emerytalny służy do bieżących potrzeb. Funduszami tymi pokrywa się codzienną eksploatację oraz uaktualnienia systemu. Pocieszyłem go słowami.
- Proszę się nie martwić, wykaz ten nie jest zamknięty i inni na nim też się pojawią. Dodatkowo może pan podania przynosić o każdej porze dnia i nocy chyba, że jest przerwa technologiczna, lub uaktualnianie oprogramowania.
Teraz mogę spać spokojnie, na moim koncie emerytalnym widnieje kwota zero złotych. Jak to cudownie jest odkładać na swoją emeryturę, inni na bieżąco je marnotrawią? Przechodząc w przyszłości na emeryturę, zamiast pieniędzy usłyszę „sory taki mamy klimat”. Podobni mi, szaraczki też to usłyszą, a będzie tego kilka milionów.
Komentarze (4)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania