Znowu pada
I choć nie ma listopada,
U nas znowu pada, pada.
Powoli puszcza, powoli spada,
Coraz bardziej rozkrusza,
Przyszła zamieć, przyszła burza.
Wszystko wiruje, z wolna się zanurza
W kałuży deszczu i krwi po upadku anioła.
Aniołem jesteś, ona też nim była,
Dopókiś jej nie zabiła.
Teraz upadłym się nazywa,
Z czarnym jak smoła kotem pałęta.
Niepełna, zamknięta, ochrzczona została.
Z burzy i zamętu powstała,
Sama zwierzęciem się okazała.
Komentarze (3)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania