żółć miłości
Już nie boję się śmierci ...i tak juz dawno temu umarłem dla wszystkich . Przecież każdy wie , że bez drugiego człowieka jesteśmy niczym . Więc co mi pozostało .? Straciłem już nadzieję , że powrócę do nich , zaraz, zaraz jak wy to nazywacie ? , ''marginesu społecznego'' . Problem tkwi w tym , ze on istnieje jeszcze na kartce , gdzie ja z moimi uczynkami i poglądami zupełnie się nie mieszczę . Nagromadzona pula myśli , wspomnień ,tak chorych , z nawet diabeł by się zawstydził , ukazuje się w każdej sekundzie mojego życia . Lecz muszę przyznac , ze nie zawsze tak było . Moja wielka miłość to rozpoczęla , a czy zakończy , jestem prawie pewny , ze juz dzisiaj . Wiadomo ma wiele imion . Nieodwzajemniona , ślepa ... Moja miala jedno . Laura. Przez siedem lat , kochałem ''na zabój''. Dosłownie. Niestety jej finał juz znacie . 12 grudnia 1997 r , dokładnie 10 lat po jej zabójstwie , stoję nad jej grobem i cóż nie czuję pustkę ,krzyczące nic ! . A wiecie dlaczego ? . Bo pozwoliła bym zamienił się w potwora . Możecie mi wierzyć lub nie ale nawet mi w tym pomogla . Prowadząc niedoświadczonego i zakochanego po uszy szesnastolatka przez krainę narkotyków , przekrętów , kradzieży , seksu ... Zapomnialem juz dawno kim jestem . Może zaglądając śmierci w oczy , sobie przypomnę .
Komentarze (3)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania