Żołnierz (NS)
Ponagliłem wierzchowca, uciekając wzrokiem od lśniących nadzieją spojrzeń. Spojrzeń ludzi, którzy ciągle, mimo wszelkich przeciwności losu, mimo niezliczonych strat i porażek, wierzyli w nas. Staliśmy się symbolem wolności, tak odległej i upragnionej, jak kropla wody dla spękanych warg. Spoglądając w niebo, zazdrościłem ptakom, że potrafią latać. Zazdrościłem im skrzydeł, towarzystwa wiatru i chmur. Sam byłem skazany na wieczną tułaczkę wśród poczucia winy i braku... braku czegokolwiek. Nadzieja zginęła. Pozostała tylko nieuzasadniona chęć walki, łaknienie krwi i prymitywna, paskudna żądza.
Jedynie one pozostają, gdy wszystkie inne świece gasną.
I za każdym razem przypominają mi o tym, dlaczego chciałem zostać żołnierzem. Dlaczego chciałem stać się symbolem nadziei dla innych. Dlaczego przywdziałem bojowe barwy bez cienia rozpaczy.
Dlaczego chciałem walczyć, bez względu na cokolwiek.
Złożyłem obietnicę samemu sobie.
Komentarze (2)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania