żółte
Uwielbiałem wąchać jej nogi. Szczególnie jak wracała po całym dniu pracy w smażalni ryb przy frytkownicy. Cała pachniała rybą i gorącym olejem. Cała oprócz nóg, a dokładniej - stóp. Jej stopy pięknie pachniały żółtym serem. Zagłębiałem się w ten zapach, wwiercałem, chłonąłem niczym życiodajny nektar. Rozkoszowałem się nim. Modliłem się do tych nóg i składałem im hołdy za to że były źródłem tego zniewalającego zmysły serowego zapachu.
Niestety moja ukochana odeszła. Pewnego dnia obwieściła mi, że jestem za biedny, i że właśnie poznała bardzo ciekawego biznesmena, potentata w branży (nomen omen) serowej, i że się przeprowadza do jego willi z basenem. Zapytałem ile ma lat ten potentat serowy. A ona na to, że siedemdziesiąt, a ja na to - UPS! A ona na to, żadne ups, nawet lepiej, sam wiesz, może kopnie szybko w kalendarz. A ja na to, nie spodziewałem się takiego cynizmu po tobie. A ona na to, srizmu. I sobie poszła.
Tęsknię bardzo teraz za moją ukochaną. A szczególnie za odurzającym serowym zapachem jej stóp. Kupuję czasami w Biedronce żółty ser plastrowany, staram się żeby był to ser edamski. Ser edamski ma w sobie coś damskiego, i ja chciałem, żeby taki był, tak jak nogi, które wąchałem, kiedy jeszcze moja ukochana nie odeszła ode mnie, były damskie. Otwieram opakowanie, rozkładam plastry żółtego sera na talerzu. Jest ciepło, właściwie to nawet gorąco. Ser szybko poci cię i zaczyna pachnieć.
Ale to jednak nie to samo. To tylko namiastka. Erzac. Nic nie zastąpi zapachu nóg mojej ukochanej.
Komentarze (12)
Smród sera lubię, ale smród stóp?! Oł, nął!
Lekko ohydne, ale urocze!
Hahahaha
Gil, gil po gilach.
Dzięki Tobie, sensolu, naszła mnie wena na powyższe dzieło.
A opowiadanie czytało się obrzydliwie przyjemnie. :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania