*** (Żółte słonie z mosiądzu...)
Żółte słonie z mosiądzu pradawniały za witryną,
pod okultnym wzrokiem afrykańskiej maski.
W asyście wypchanej papugi Matuzalem drzemał
na wózku inwalidzkim, za zakurzonym kontuarem.
Obudzony, wyjmował z szuflady naddarte
"Morze" z polskimi transatlantykami. Historie
młodzieńczych przygód w Urugwaju, bijatyk
w Punta del Diablo, na zawsze posmaczniały nam
chałką i białymi landrynkami.
Potem ktoś wykupił maskę. Nie pamiętam, kiedy
przepadły słonie, nazwiska kolegów i woń wschodnich
przypraw. Sklep pokłonił się drzewu i nawet cmentarz
zrównał nasyp po człowieku, który nigdy nie przyznał,
że młodość spędził w mamrze.
Komentarze (2)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania