"Zołza" #1

Jak zwykle szła ulicami, wracając do domu. Widziała żołnierzy "Armii Ostrza", którzy robili krzywdę jej sąsiadom. Chciałaby im pomóc, coś zrobić...ale, po co jeżeli nie ma z nią rodziców? Nie wie na pewno, czy nie żyją. Nie wie też, czy są na Miranium. Rozważała też opcję, że uciekli. Kto może ucieka. Ludzie uciekają od kiedy Miranium zaczęła być okupowana. Dziewczynę wołali Zołza. Miała jasno-brązowe włosy i ciemne tajemnicze oczy. Te oczy wiele już widziały. Ktoś kto by o tym usłyszał, nie uwierzyłby. I ona sama by nie uwierzyła, gdyby nie to, że to prawda. Wchodziła już w znajomą uliczkę, gdy nagle poczuła jak czyjaś ręka zaciska się na jej gardle.

-Taka mała dziewczynka nie powinna sama chodzić po nocy.- usłyszała męski głos. Był to głos żołnierza, któremu najwyraźniej się nudziło.

-Puść mnie Pan. - ledwo wyszeptała trzynastolatka.

Żołnierz spełnił jej życzenie. Po czym chciał ją uderzyć, ale nie zdążył, bo Zołza się uchyliła, kucnęła, obróciła i z całej siły uderzyła oponenta pięścią w nos. Po tym jakże wzniosłym wyczynie, puściła się biegiem. Żołnierz ją gonił. Ulica była pusta. Przeciwnik ją doganiał. Nagle drogę zajechał dziewczynie, jakiś mężczyzna na motorze. Miał zielone oczy i ciemne włosy. No oko mógł mieć jakieś trzydzieści lat. Poklepał siedzenie motoru, tym samym dając do zrozumienia Zołzie, że chce jej pomóc. Wskoczyła na motor i odjechała z nieznajomym. Gdy już zgubili tego żołnierza, mężczyzna dał Zołzie pistolet.

-Przyda Ci się.- powiedział.

Wyjechali z miasta. Pojechali do lasu. Las był gęsty, praktycznie nikt tam nie chodził. Zołza wiedziała, że w tym lesie są jakieś ruiny zamku. Pojechali właśnie w stronę tych ruin. Kiedy dojechali, nieznajomy mężczyzna zostawił motor w dziurze w ruinach muru i powiedział krótko do Zołzy:

-Chodź.

Zrobiła co jej kazał. Zeszli gdzieś na dół. Jak się później okazało się, że były to ruiny lochów. Zołza postanowiła, że dobrze by było się odezwać i spytała:

-No, to ktoś Ty człowieku?

- Mam na imię Kasmir.

-I po cóż, żeś mnie tu przywlókł co?

- Powiedzmy, że..., obserwujemy Cię, od dość długiego czasu...

-Jak to m y?- spytała całkowicie już zdezorientowana Zołza.

W tym momencie zza skrzyń wyszła nastolatka, jakiś chłopak, oraz młoda kobieta o fioletowo-różowych włosach. Nastolatka miała na sobie wojskowy mundur, z przyczepioną dystynkcją w kształcie błękitnego smoka. Chłopak mógł mieć na oko jakieś piętnaście lat. Miał na sobie wysokie buty, krótkie spodnie i schodzoną koszulę.

-Jesteście ruchem oporu?- spytała ostrożnie Zołza.

-Owszem.- odpowiedział chłopak.- Ja jestem Zac, a ona to Valimma.- powiedział wskazując na nastolatkę.

-A ja jestem Idalia. - powiedziała kobieta o kolorowych włosach.

Zołza obleciała wszystkich wzrokiem i zatrzymała go na Kasmirze, po czym spytała:

-No..., i czego ode mnie chcecie?

-Chcemy żebyś do nas dołączyła.- mówiąc do Kasmir wręczył dziewczynie niebieski, kryształowy naszyjnik.

 

Ciąg dalszy nastąpi...

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Stern 25.06.2017
    Witam na Opowi. Za dużo się dzieje w tak małej ilości tekstu, postaraj się dodać trochę opisów miejsc, postaci, przemysleń. Zapowiada się... ciekawie. Powodzenia w dalszej drodze :D

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania