Zosia
W kolorze wszystko jest piękne, nawet śnieg wygląda imponująco.
Pochylam się nad zapisanym zdaniem. Badam je, analizuję w tym kąt padania światła i równość literek. Niby nic takiego, a przecież zachwyca. Dlaczego?
Tajemnica tkwi chyba w przepisie na sukces. Zapewniony posiadają jedynie wtajemniczeni, bo tylko na nich spływa łaska pańska.
Spływa kaskadami ochów i achów, aż do obrzydzenia.
Nie, nieważny jest temat. Osoba jest istotna.
Nawet jeżeli napiszę, że malutka Zosia umierała w bólach i w samotności, nie zrobię tego tak, jak inni w opisie zwykłego dorastania, zwykłego malucha. Bo kto zapłacze nad Zosią? Kto się przejmie tym, że nie doczekała świtu, że nie poszła do szkoły, nie poznała innych dzieciaków poza chorymi jak ona?
Nigdy nie wyjdzie za mąż, nie będzie miała dzieci...
A może ten rudzielec - Antoś, będzie miał większe szanse na zaistnienie? Wszak wygrał... Czy jednak opiszę go tak, że stanie się bohaterem, bo co by o nim nie mówić, to waleczny czterolatek. Trzymał w rękach śmierć i nie pozwolił jej się zbliżyć bardziej niż na wyciągnięcie ręki.
A Zosia przygarnęła. Pozwoliła zapleść sobie warkocze.
Nie ma w tym kolorów, jest jedynie szarość i strach przed tą szarością.
I odpowiedzi w małych, dorosłych oczach.
Komentarze (21)
A to: "A Zosia przygarnęła. Pozwoliła zapleść sobie warkocze." jest po prostu piękne. Smutno-piękne.
Pozdrawiam.
"co by o nim nie mówić, to waleczny czterolatek. ..." - już do końca - to jest piękne.
Nie do końca trafia do mnie początek. Z jednej strony podmiot zachwyca się tym, co napisał, z drugiej jednak widzę wyrzut, że nie liczy się jakość, a autor. Po czym wyraża wątpliwość, czy potrafi opisać bohaterów tak, jak na to zasługują. Coś mi tu umyka, coś się nie klei.
Za to, jak już zaczynasz pisać o Zosi, jest cudownie
"Niby nic takiego, a przecież zachwyca. Dlaczego?
Tajemnica tkwi chyba w przepisie na sukces" - zakładam, że zachwyca piszesz o "swoich" literkach, ale przepis na sukces odnosi się już do tych "ważniejszych" osób. Co sugeruje, że i ty znasz przepis na sukces i zdanie które oglądasz podporządkowuje się regule popularności. Ale później jasno widać, że to błędne założenie, bo piszesz, że nawet Antoś nie poderwie tłumów.
To nie będzie dobra alternatywa, ale obrazująca tok myślenia - wydaje mi się, że coś pokroju "Niby wszystko poprawnie, a nie zbiera zachwytów. Dlaczego? Tajemnica tkwi...".
Chyba, że błąd popełniam na początku przyglądasz się zdaniu napisanemu przez kogoś, a nie siebie. Tu też może tkwić diabeł i wtedy wszystko jest napisane jak najbardziej dobrze.
Opcja 1: Czytasz czyjś tekst, który cię nie zachwyca, ale zbiera pozytywne opinie. Wtedy napisane jest dobrze, ale dla mnie osobiście zabrakło wskazania, że jest to czyjś tekst, a nie twój.
Opcja 2: Czytasz i poprawiasz swój tekst, który uważasz za dobry, jednak nie zbiera pochwał. Bo zabrakło prestiżu autora. Wtedy połączenie zachwyca - dlaczego - bo pochwały zbierają popularni autorzy, a nie dobre teksty jest niepoprawne. Bo pytaniem dlaczego i odpowiedzią na nie sugerujesz, że twój tekst spełnia kryteria popularności i powinien zbierać dobre oceny.
Przy pierwszym czytaniu poszłam w opcję drugą, dlatego nie załapałam o co chodzi. Dopiero jak wyjaśniłaś przyszła mi do głowy opcja 1 i zrozumiałam ;)
Mam nadzieję, że udało mi się przekazać co myślę. Nie zawsze jest to proste :(
Dziękuję za sugestie, wykorzystam.
Pozdrawiam.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania