Zwierciadło Popularności cz.2

Razem z Moniką- dziewczyną, z którą siedzę w jednej ławce na każdej lekcji- zbiegałam po szkolnych schodach. Jakieś pięć minut temu zadzwonił dzwonek, kończąc tę najgorszą część dnia, a zaczynając te lepszą. Jednym słowem, właśnie skończyłam lekcje i szłam do szatni, aby odebrać swoją kurtkę i udać się do domu na zasłużony odpoczynek. Monika rozmawiała z kimś przez telefon, jednak kiedy już założyłyśmy wierzchnie okrycie i wyszłyśmy na zewnątrz, spojrzała na mnie z dziwnym wyrazem twarzy. Odsunęła telefon od ucha, nacisnęła czerwoną słuchawkę i schowała go do kieszeni swoich jeansów. Zatrzymała się, więc niechętnie, ale jednak przystanęłam obok niej. 

 

-No co?- zapytałam, widząc że jej twarz nadal nie wygląda normalnie.

 

Dziewczyna spojrzała na mnie z lekkim zirytowaniem, co chyba ja powinnam zrobić a nie ona, po czym odezwała się równie zdenerwowanym głosem.

 

-Jak to co? Właśnie się dowiedziałam, że Sebastian i Ewa znowu są razem, a Ty ani słowem mi o tym nie wspomniałaś?- zapomniałam wspomnieć, że Monika od zeszłej jesieni ślini się na widok naszej szkolnej gwiazdy, co niestety nie jest niczym nadzwyczajnym. Zdecydowanie większa połowa żeńskiej części liceum mdleje na jego widok. I nie ma tu znaczenia fakt, że połowy są zawsze równe. W tym przypadku dziewczyny, które pozostają obojętne to dosłownie pojedyncze osobniki. Z czego większość albo jest zajęta albo jestem to ja. Szkoda, naprawdę żałuję, że nie potrafię tego zrozumieć. 

 

-Może dlatego, że o tym nie wiedziałam?- rzuciłam i już chciałam iść dalej, uznając temat za skończony, kiedy poczułam jak dziewczyna łapie mnie za rękaw kurtki i ciągnie w swoją stronę. Co znowu?

 

-Jak mogłaś nie wiedzieć? To stało się wczoraj, a mnie nie było w szkole, ale Ty? Przecież byłaś! Nic mi nie powiedziałaś!- krzyknęła blondynka, zakładając ręce na piersiach i patrząc na mnie z przymrużonymi powiekami. 

 

-Przecież wiesz, że on mnie nie interesuje- westchnęłam- Czy możemy już iść do domu? Naprawdę nie chcę zostać na terenie szkoły, aż do jutra. Mam dosyć przebywania tu na dzisiaj.

 

Odsunęłam się, wyrywając jej rękaw swojej kurtki i idąc przed siebie. Tak jak myślałam, dogoniła mnie i teraz szłyśmy obok siebie, rozmawiając o przyjemniejszych rzeczach niż związki Sebastiana Olszewskiego. 

 

Kiedy weszłam do domu, rzucając plecak na schody i idąc w stronę kuchni, niechcący upuściłam telefon. Szybko go podniosłam i po dokładnym obejrzeniu, schowałam do kieszeni. Mam nadzieję, że więcej nie upadnie. Przywitałam się z mamą, przebrałam się a nawet zjadłam obiad i dopiero wtedy włączyłam komputer. Ciągle zapominam, że jakiś rok temu, kiedy zaczynałam naukę w tej szkole, przyjęłam do znajomych pewne zaproszenie i teraz ponoszę tego konsekwencje. Mówiąc pewne, mam na myśli zaproszenie od nijakiego Sebastiana Olszewskiego. Byłam zdziwiona, że rzekomo najpopularniejszy i najprzystojniejszy chłopak w szkole wysłał mi zaproszenie do znajomych, ale kiedy już dowiedziałam się, że tego samego dnia zaprosił chyba trzy czwarte mojej klasy... nic nie było w stanie mnie zaskoczyć. A wracając do konsekwencji... wszędzie, dosłownie wszędzie widziałam ich zdjęcia. Tu Sebastian z Ewą w kręgielni, tam na lodach, a jeszcze gdzie indziej w restauracji. No dobra, może same zdjęcia jakoś bym przeżyła, ale te komentarze? Niestety, nie za bardzo.

 

Gwałtownie wyłączyłam komputer i zabierając ze sobą bluzę oraz słuchawki, wyszłam na zewnątrz. Nie szczególnie lubiłam biegać, więc zdecydowałam się na spacer po parku. Włożyłam słuchawki do uszu i włączyłam Attention- Charliego. Kiedy byłam mniej więcej sto metrów od domu, zauważyłam jakieś zamieszanie przy jednej z ławek. Niby nie byłam specjalnie zainteresowana problemami innych ludzi, ale akurat to chciałam zobaczyć. Podeszłam na tyle blisko, że doskonale wszystko zobaczyłam. Na ławce siedział Sebastian ze swoją nową-starą dziewczyną- Ewą, a dookoła nich stali ludzie z mojego liceum. Ten chłopak, mimo że tak naprawdę nawet go nie znam, w jakiś dziwny sposób działa mi na nerwy. Nie mam pojęcia czy to wina tego bezczelnego uśmieszku, czy może faktu, że wzbudza takie zainteresowanie, ale nie mogłam go znieść. A przecież praktycznie wcale ze sobą nie rozmawialiśmy. Czy to możliwe, żeby sam widok kogoś działał aż tak źle na drugą osobę? Chyba tak. Wycofałam się z tłumu i ruszyłam dalej. Nie było mi dane zajść daleko, ponieważ już po chwili usłyszałam swoje imię. Nie byłam zdziwiona tożsamością osoby, która chciała ze mną rozmawiać. W końcu miałam tą świadomość, że niewielu ludzi wie kim jestem. Monika podeszła do mnie i rzuciła szybkie "Hejka" na przywitanie, po czym jak to ona, zaczęła swój pół-monolog.

 

-(...) no i wiesz co? Udało mi się! Nie uwierzysz, że zdobyłam wejściówki. Kamila! Hej, Kamila czy Ty mnie w ogóle słuchasz?- na jej nieszczęście miała po części rację. Tak jakby jej nie słuchałam.

 

-Tak, tak jasne. To.. jakie wejściówki?

 

-Na imprezę w ten piątek! Przecież mówiłam Ci o tym od jakiś trzech tygodni!!

 

Ups, chyba sporo czasu jej nie słuchałam. Co ze mnie za koleżanka. Chociaż gdyby mówiła o czymś, co mogłoby mnie zainteresować, byłabym lepszym rozmówcą.

 

-I co ja mam z tym wspólnego?- pytam, ponieważ wiem że nie ustąpi.

 

-Przecież mam dwie wejściówki! Idziemy razem!- teraz dopiero mnie zaskoczyła. Nawet mowy nie ma. Nienawidzę imprez, no nienawidzę.

 

Ale jest jeszcze jedna sprawa...

 

-Co to za impreza?- pytam, mając nadzieję że usłyszę coś innego niż to co myślę.

 

-Osiemnastka Sebastiana. Nawet nie wiesz jak trudno było mi zdobyć te bilety, musiałam prosić u jego najlepszego przyjaciela, żeby coś zdziałać- nie dziwię się, że Monika zdobyła te wejściówki. Po części zaliczała się do elity społeczeństwa. Była ładną, wysoką blondynką i nie wstydziła się zwracać na siebie uwagę męskiej części szkoły. Ja byłam jej przeciwieństwem, jako równie wysoka brunetka należałam do niczym nie wyróżniających się dziewczyn. Pewnie dlatego byłam po prostu koleżanką tej ładnej i fajnej. 

 

-Nigdzie nie idę- powiedziałam po prostu, chociaż doskonale zdawałam sobie sprawę, że Monika jest świadoma mojego zdania na ten temat.

 

-Już za późno, zapisałam Cię na listę. 

 

Aż otworzyłam usta ze zdziwienia. Że niby co zrobiła??

Na wattpad.com pod tym samym tytułem jest już cała książka ;)

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania