Żwirek dla kota
autor: fanthomas
To co wydarzyło się w miasteczku Jummiefruck odbiło się głośnym echem w mediach. Wszędzie trąbiono o nieziemskich incydentach i fałszowano fałszywe fake newsy, które i tak były znacznie bardziej realistyczne niż prawda. Na miejsce zjechał się tłum dziennikarzy, lecz spóźnili się na najlepsze. Bezpośredni świadkowie i osoby biorące aktywny udział w zdarzeniu zostały zabrane w odosobnione miejsce, a mieszkańcy z dnia na dzień nabrali wody w usta. Jedynie najbardziej wytrwali z wytrwałych zdołali się dowiedzieć, iż to nie był pierwszy taki przypadek, gdyż pozostałe utajniono i przykryto płachtą milczenia.
Co jednak dokładnie wydarzyło się w Jummiefruck?
Otóż pewnego dnia wszystkie kobiety z wioski jednocześnie zaczęły rodzić. Nie byłoby pewnie w tym zapłodnieniu i rozwiązaniu zbiorowym nic nadzwyczajnego, gdyż nie takie rzeczy widziało naukowca szkiełko i oko, ale pojawił się jeszcze zaskakujący szczegół, który wywołał opad szczęki wszystkich postronnych obserwatorów. Urodziły się bowiem nie dzieci, a żarówki. Takie zwykłe, nieenergooszczędne, za to z wyjątkowo wytrzymałą szklaną osłoną, której nijak nie dało się stłuc. Mało która jednak świeciła, ale kogo by to obchodziło. Kobiety natomiast początkowo nie miały pojęcia, że padły ofiarą pokrętnych eksperymentalnych praktyk naukowych, uprowadzono je i po cichu zapłodniono.
Charles Pederastio jako jeden z czołowych potencjalnych potentatów handlowych został zaproszony na pokazy nowej technologii do siedziby United Forced Operations. Celem owej wizyty było zdobycie funduszów na dalsze szalone badania oraz komercjalizacja i marketimg bezpośredni. Przywitał go ekspert od spraw mało przyziemnych i nieprzyjemnych George Futgit, który opatentował na czarnym rynku tak zwane Jądera, maszynę do zapładniania przedmiotami codziennego użytku.
- Wystarczy, że wprowadzimy do macicy ten oto bioinżynieryjny fragment nukleoidu, zwany Plemnikonem, produkowany przez Jądera, a w kilka dni, dokładnie dwa, w brzuchu czy tam innej części ciała urośnie na przykład żarówka albo papierośnica. Innymi słowy przedmioty niezbędne do funkcjonowania człowieka - tłumaczył ekspert.
- Niesamowite.
- Tak, a czasami rodzą się nawet dziesięciopaki. W tajemnicy panu powiem, że żarówki to dopiero faza testowa. W planach mam wiele różnych przedmiotów od wind po helikoptery. Nie wiem jeszcze jak zrobić, żeby zmieścić takie duże rzeczy w kobiecie, ale nie takie wynalazki się wymyślało. Po co w ogóle produkować ludzi, skoro można coś pożyteczniejszego. Potem wyrastają takie zjeby jak ja. I komu to potrzebne? A taka żarówka, czy stolik? To jest przyszłość. Kiedyś nawet jedna taka urodziła mi puszkę z piwem. Co prawda śmierdziało szczynami, ale liczy się postęp. Co pan o tym myśli?
- Naturalna reprodukcja przedmiotów użytkowych. Interesujące. A czy one wyraziły zgodę?
- Żarówki?
- Nie, kobiety, które poddaje pan tym ohydnym eksperymentom.
- Mam to w dupie. Liczy się tylko postęp i moja popierdzielona twórcza rozwiązłość. W przyszłości planujemy przerabiać ludzi na znacznie potrzebniejsze nieożywione elementy, na przykład karoserie samochodowe. Po co taki pojeb jak ja ma chodzić po świecie, skoro może przysłużyć sie ludzkości zostając przerobionym na kilkadziesiąt słoików na przykład. To co, wchodzi pan w ten interes?
- Chyba to dla mnie zbyt nieetyczne i niehumanitarne.
- Tak myślałem. No trudno, przynajmniej skoro już wiem, że mi się pan nie przyda, z chęcią przerobię pana na karoserię.
- Co? Chyba pan kpi.
- A to. Nie może się pan przecież marnować, tak po prostu sobie żyjąc.
Charles Pederastio został wzięty żywcem, zaplodniony, a dwa dni później urodził żarówkę. Przepaloną. W końcu uznano go za element zbyteczny i przerobiono na karoserię do Porsche i żwirek dla kota.
Komentarze (13)
Zgadzam się z komentarzem maroka.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania