żywy dom
Żywy dom
Na broazowym parkiecie, na samym środku wielkiego salonu stał fotel. Fotel ten przekazywany był z pokolenia na pokolenie. Bardzo gościnnie przyjmwał swych licznych gości za dnia i nocy. Wieczorami czekał niecierpliwie, aż jego oparcie unosić będzie człowieka zmęczonego.
Żyrandol natomiast spokojnie patrzył się na zniecierpliwiony fotel. On kołysał się przy otwartym oknie i zamarzał w zaduchu. Miał on przyjaciół wiel: świeczki woskowe na fortepianie, lampka na szafce i świecznik z Rzymu na rodzinnym stole. Nie miał on jednak z nimi sałego kontaktu, ponieważ, gdy włącznik go budził, oni zasypiali, a dym z ognia ulatniał się w powietrzu. Jednak kiedy on zasypiał, oni hucznie się bawili. Zalerzało to jednak od sytuacji. Byłało tak, że każdy świecił osobno, czego żyrandol doświadczał najczęściej, a wten samotność doskwierała potwaorna.
Dywan z kolei był sam. Nie miał brata ni siosty. Jednak nie przeszkadzało mu to wcale. On całe dnie spędał na odtwarzani historii swej młodości w Konstantynopolu. Kiedy go wyszywali na różne wzory. Każda świeca uważała, by jej rozbryany wosk nie postanowił wyruszyć na dywan i popłynąć jak biała rzeka na jego lasy i łąki.
Na koniec został nam fortepiano, który jedną nóżką dywan trzymał. On nudów nie znał. Lśnił w świetle księżyca i grał różne melodje. Najczęściej słyszano Chopina, czasem Mocarta i może Betowena…
W tym salonie każdy czuł się dobrze. Tajemnicze przedmioty cichły na widok człowieka ale bywały chwile kiedy podglądnąć można było ich tańce, podsłuchać śmiechy i pieśni…
Komentarze (15)
A Ty zrobiłaś to w bardzo ładny sposób, szczególnie mnie uwiodła historia fotela i zdanie z dywanem, który młodość spędził w Konstantynopolu.
W pełni zasłużone 5! :')
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania