Poprzednie części8 cud świata-Część 1

8 cud świata Cz2

Poszłam normalnie do szpitala,tego dnia bardzo się denerwowałam,nie mogłam spać całą noc,bałam się że coś może być nie tak,bałam się o moją Oleńkę.Adam był ze mną w szpitalu cały czas,pomagał mi wtedy,pocieszał i wspierał.Lekarz nie widział żadnych przeciwskazań,wypuścił mnie po zrobieniu wszystkich badań,tyle dobrego bo odetchnełam z ulgą.Niestety to co dobre szybko się kończy,kiedy byłam w 5 miesiącu trafiłam znowu do szpitala.Pobolewał mnie brzuch,tłumaczyłam to sobie że to normalne,że dziecko musi mieć miejsce.Jakoś wytrzymałam do południa potem złapał mnie ostry ból brzucha,Adam miał wrócić ze szkoły,gdy pojawiło się krwawienie zadzwoniłam ze łzami w oczach to ojca.

Z szoku ledwo trzymałam się na nogach,pomyślałam że mogę poronić,po 30 minutach byłam na pogotowiu ,szybko zatrzymali krwotok,zrobili badania,Adam szybko do mnie przyjechał,był rostrzesiony,żucił wszystko w cholere i tylko dla Nas.Lekarze po badaniach oznajmili mi że to odklejenie kosmówki,gdyby godzina później mogłabym poronić,wytłumaczyli że to z przemęczenia,moja wina obwiniałam się.Rodzice,Adam tłumaczyli mi że tak nie jest,że to nie jest moja wina.Rodzice mieli kryzys,tata wyprowadził się do kawalerki,potem ja do niego bo moja matka wyrzuciła mnie z domu.Zaczeły się wakacje,moje osiągniecie 18 lat było niezbyt miłe,Adam pojechał z kumplami na mecz do Krakowa,ale jednak nie pojechał bo miał wypadek,gdy teraz o tym mówie mam łzy w oczach,wtedy tab bardzo się o niego bałam,że go stracę a Oleńka straci ojca.Na drugi dzień odrazu popędziłam do szpitala.Adam miał wstrząs mózgu i ogólne obrażenia wewnetrzne,Radek kierowca był w cieżkim stanie,w śpiączce,stan krytyczny,nie przeżył,zmarł po miesiącu bycia w śpiączce.Byłam wstrząśnięta te wszystkie rurki,aparatura i ogólnie ten szpital,trzymałam go za ręke i modliłam się tylko po to aby żył.Po tygodniu wybudzili go,byłam udarowana tym,,miałam kontrolne usg,cieszył się z niego bardzo ale to bardzo.

Po 2 tygodniach wyszedł,zaczeliśmy się kłócić,zrobiliśmy sobie przerwę.uderzył mnie i teraz sama mieszkałam w kawalerce,bo rodzice się pogodzili.Chodziłam normalnie do szkoły,Adam codziennie pisał sms,co u mnie słychać i jak dziecko.Nasz związek wyszedł na próbę,ale wytrwał i znowu byliśmy razem,poszedł na terapię,aby zapanować nad stresem i nad nerwami.Byliśmy aż 3 lata to już coś.Nasze życie bardzo się zmieniło od tego momentu,Adam bardzo o mnie dbał,mała rozwijała się bardzo dobrze.Rodzice byli przeciwni naszemu związkowi po tym incydencie z uderzeniem ale my nie zwracaliśmy na to uwagi.Radził sobie,złożył łóżeczko,pomalował pokoik tak aby mała miała miejsce dla siebie jak już się urodzi.

Termin był na 4 grudnia,jak się okazało urodziła się 2 miesiące wcześniej,bo wykazało że ma wadę serduszka i musi być operowana aby przeżyć.Ja o mało nie wpędziłam się w depresje,obwiniałam się znowu za to.Adam bardzo się martwił o mnie,o malutką widać było po nim jak się stara bym tego nie odczuwała,ale jednak było widać że się przejmuję.Ja musiałam nabrać dystansu dla dobra swojego,Adama i aby mała już też była spokojna...

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania