Aeterna noctis - Rozdział II
Od autora: Nie wiem czy wam się spodoba. Jednak mam zamiar pisać to opowiadanie dalej. Proszę zwracać uwagę na mój wiek i do oceniania podchodzić z lekką wyrozumiałością. Pozdrawiam i życzę przyjemnego czytania. (:
ROZDZIAŁ II
Mocniej ścisnąłem trzymany przeze mnie nóż. Po dźwięku rozpoznałem, że były to drzwi od strony ogrodu. W mojej głowie rozgrywały się spory czy iść sprawdzić o co chodzi czy raczej jak najszybciej uciekać z tego domu i udać się na najbliższy komisariat. Wygrała opcja pierwsza. Lekko się schyliłem i w tej pozycji, niczym żołnierz na terenie wroga udałem się w stronę drzwi.
Były lekko uchylone, ale nie widziałem nikogo w pobliżu, Domknąłem je i powoli się wyprostowałem. Wtem nagle poczułem ostry ból z tyłu głowy. Cały świat zawirował, a ja runąłem na ziemie.
Gdy się obudziłem nic nie widziałem. Albo zostałem oślepiony albo byłem w naprawdę ciemnym pomieszczeniu. Strasznie bolała mnie głowa i kolano, na które musiałem upaść po utracie przytomności.
Spróbowałem wstać, niestety nogi miałem jak z waty i z powrotem upadłem na zimną podłogę. Zacząłem na czworakach posuwać się powoli do przodu obmacując przy tym, jak najdokładniej, ścianę, o którą byłem wcześniej oparty. Po chwili moich badań trawiłem na jakiś kij przylepiony do ściany. Jak po chwili zdałem sobie sprawę była to drewniana dźwignia. Zdecydowałem się ją pociągnąć. Cóż mógłbym stracić?
Na początku nic się nie stało. Jednak po chwili usłyszałem dziwny dźwięk. Jakby płynącej wody. Nagle moje jeansy zaczęły przesiąkać wodą. Dotknąłem podłogi. Była mokra i cały czas przybywało. Czyżbym doprowadził do własnego utopienia się? Woda była lodowata. Poczułem, że odzyskuje czucie w nogach. Powoli wstałem. Woda sięgała mi już do kolan. Byłem przerażony jak nigdy. Gdzie jest źródło?
Ponownie rozpocząłem badanie ściany. Nagle wyczułem jakiś otwór. Włożyłem do niego rękę. Jednak to nie z niego wypływała woda. Buchało z niego ciężkie, ciepłe powietrze, jakie nie raz można poczuć na twarzy gdy pochyli się nad kratą w chodniku. Woda sięgała mi już klatki piersiowej. Ponownie dotarłem do dźwigni. Okrążyłem cały pokój. Może jak przesunę dźwignię na jej pierwotne miejsce to przestanie napływać. Nic się nie wydarzyło. Wody cały czas było więcej i więcej. Moją jedyną nadzieją była ów dziura w ścianie.
C.D.N
Komentarze (3)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania