Asantia- dzień drugi
Jestem tu już drugi dzień. Zaczynam się robić trochę głodny. Picia też nie mam, dlatego pomyślałem, żeby zbudować wieżę na czubku któregoś z drzew. Chwila, przecież mam jeszcze konserwy!!!! Wreszcie się najem. Chwilę później... Gdy już zaspokoiłem swój głód, zobaczyłem, że zniknęły moje kryształy, które znalazłem w jaskini. Nagle coś zaczęło pode mną kopać, odskoczyłem i w tym momencie spod ziemi wyskoczył jakby kreto-chomiko-jaszczurka, która trzymała moje kryształy i jeszcze inne wisiorki i ozdoby. Miał fioletową sierść i turkusową skórę. Nazwałem go Pazerniak. Odłupałem jeszcze kawałek kryształu i postawiłem pod siatką z lian i nad metalową płytką. Pazerniak poszedł po klejnot, ja zrzuciłem siatkę i udało mi się go złapać. Teraz mam już dwa zwierzęta. Materiałów budowlanych mam dużo, bo jestem w dżungli. Za liny mogą mi posłużyć tutejsze, mocne liany. Zamiast siekiery użyję toporka do wbijania w skały. Tak więc najpierw pozbieram drzewo leżące na ziemi oraz zetnę liany. Kilka minut później... Dobra, mam już surowce, więc teraz zetnę kilka drzew. Myślę, że dwa wystarczą. Teraz mogę z grubszych patyków zrobić drabinę. Następnie postawię małą kładkę, żeby potem postawić podpórki w postaci wysokich pni. Godziny później... Udało mi się. Mam już pierwsze piętro. Teraz będę musiał zrobić schody na górę. Zaczęło się ściemniać. Chwileczkę, skoro mieszkam w jaskini, to może jest tam woda, ale to sprawdzę jutro. Teraz pójdę spać. Dzisiejszy dzień był wyczerpujący, ale jutrzejszy będzie jeszcze bardziej.
AggiWuHenry1876
Komentarze (1)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania