Awatar. Rozdział 1 Początek kłopotów.
Minął tydzień od pokonania Ozai'a. Zuko, jego syn objął tron władcy ognia zakańczając jednocześnie stuletnią wojne. Awatar, bohater tego zdarzenia, i czarodziejka magii wody, Katara, wkońcu wyznali sobie co do siebie czują. Toph, niewidoma dziewczynka postanowiła dalej podróżować wraz z Sokką i Suki, którzy nie mogą wytrzymać nawet 15 min nie kłócąc się. Wszystko (prawie) wydaje sie wracać do normy. Jednak to co później się stanie zostanie w pamięci każdej z osób drużyny awatara.
***
-Aang wychodzę!- poinformowała go i szybkim krokiem otworzyła drzwi. Coś, a jednak ktoś zamknął jej je przed nosem.
Nie zadowolona dziewczyna zaczęła patrzeć na nim niewinnym wzrokiem.
-Co ty robisz? Aang nie przesadzasz?!
Młody awatar zaczął ją kontrolować obawy, że go zostawi. Miała tego dosyć, chciała mu to wykrzyczeć, lecz wiedziała jaki Aang jest wrażliwy.
-Em.. A może pójdę z tobą.... Dla bezpieczeństwa.- odpowiedział z niewinnym wyrazem twarzy.
-Nie potrzebuję niańki, przecież umiem sobie radzić w niebezpieczeństwie...-się mylba za długo przebywała w towarzystkie Toph, bo zaczyna mówić jak ona.
-Albo ze mną albo w ogóle!-zadeklarował
Dziewczyna spojrzała na niego swoimi bystrymi oczami. Wiedziała co zrobić, jak go przekonać. Po prostu go pocałowała. Chłopak zarumienił się.
-Ok. Wróc za 30 min.
Zadowolona z siebie ruszyła z zadziornym uśmieszkiem.
***
-Sokka możesz się w końcu ogarnąć!- tupnęła nogą, a ten się przewrócił.
-Ej! Przestane jeśli ona przyzna, że Biegun Południowy to lepszy wybór niż wyspa Kyoshi.-odburknął jej chłopak w kucyku.
-Taak to może najlepiej wybierzmy się na Biegun Północny, a jak dobrze pójdzie to załóżmy wioskę!!!-krzyknęła wygrażając mu palcem.
Toph miała tego dosyć i oddzieliła ich magią ziemi.
Gdy oni skakali sobie do gardeł, niewidoma dziewczynka wyczuła dziwne wibracje. Przykucnęła i doknęła podłoża ręką, by sprawdzić czy się nie myli.
-Hej stójcie! Czy w wiosce Narodu Ziemi są składy broni?
-O czym ty gadasz Toph. Chyba zwariowałaś?!-odpowiedział Sokka sfrustrowany tym, że dziewczynka przerwała mu najważniejszy moment.
-Nie, nie zwariowałam wyczuwam czołgi, które przemieszczają się przez tą wioskę.-bała się tym razem.
-Jak to? Co to ma znaczyć, przecież wojna skończona, więc po co im czołgi?-spytała Suki poddenerwowana, lecz nie dała tego po sobie poznać, ze względu na to, że Sokka ją obserwuje.
-Poczekajcie tu na mnie. Zaraz wrócę.-oznajmiła Toph
Para nawet jej nie słuchała, była zbyt pochłonięta kłotnią pomiędzy sobą, że nie zauważyli kiedy sobie poszła.
Toph weszła w krzaki, aby się ukryć. Dzięki magi ziemi wybiła się w górę na dach jednego z budynków. Przytknęła ucho do metalowego dachu i próbowała coś usłyszeć.
-Juz niedługo Naród Ognia znów będzie najpotężniejszym narodem na świecie!...- odezwał się mężczyzna ubrany na czarno. Miał głos podobny do.... Ojca Mai.
-... z pomocą wiernych żołnierzy Ozaiowi podbijemy na początek krókewski pałac zabijając nieudacznika siedzącego na tronie i wtem zacznie się nowa era, era mocy!- przy ostatnich słowach rozniosła się po pomieszczeniu burza oklasków. Przestraszona Toph przestała nad sobą panować i ścisnęła metalowy dach robiąc w nim dziurę. Gdy się skapnęła co zrobiła, było za późno, leżała przed nosem przywódcy ,,buntu". Zaczął się śmiać, a po chwili dziewczynka wisiała w powietrzu.
-No no no, nie ładnie tak podsłuchiwać cudzej rozmowy.
-Ej puszczaj! -zaczęła sie wyrywać machając rękami i nogami. Jakimś cudem końcami palców dotknęła ziemi. Uśmiechęła się zadziornie.
-Dobra wygrałeś masz mnie- spuściła głowę. Naglę utworzyła lekkie trzęsienie ziemi, a mężczyzna zaczął sie chwiać puszczając dziewczynkę. Zaczęła cisnąć w nich dużymi kamykami. Uciekła szybko przez drzwi i magią ziemi wyrzuciła wszystkie czołgi w powietrze.
-Łapcie ją! Łapcie to rozkaz- krzyczał przywódca, lecz niewielu z nich rzuciło się w pogoń.
Dziewczynka biegła ile sił w nogach. Zobaczyla swoich przyjaciół i złapała ich za ręce. Zdezorientowani nie zaprzeczyli. Toph utworzyła falę ziemi, po której biegła z przyjaciółmi.
-Heej Toph zwolnij nie nadążamy ałł-krzycał zdziwiony Sokka.
-Chciałabym zwolnić!
5 km dalej zatrzymali się. Wszyscy zmęczeni rzucili się na ziemię.
-Cz. Czemu biegiśmy- spytała Suki.
Dziewczyna milczała.
-To długa historia. Jutro wyruszamy do Narodu Ognia.
-Ale mieliśmy udać się do Narodu Ziemi. A potem na Biegun...
-A nie na wyspę Kyoshi- zaczęła znowu kłótnie Suki
-Mała zmiana planów. Wyruszamy jutro z samego rana.
Po tych słowach wszyscy udali się w spoczynek
Komentarze (7)
Co do tekstu: masa błędów, naprawdę masa, lecz nie ja tu jestem od wypisywania błędów. Po pierwsze, nie chce. Po drugie, sam je robie i póki to się tak bardzo nie zmieni, nie będę pouczał innych.
Co do historii: Może być ciekawie. Za barzdo jednak zostałaś przy wyglądzie Aanga z serialu. Pod koniec nie wyglądał na takiego, który bałby się o Katare. Nie rób z niego takiego wrażliwca jak z pierwszej części.
Podsumowując - popraw interpunkcję i zapisy cyfr. Nie piszemy 5 km lub 5 kilometrów. Piszemy pięć kilometrów. Więc pisz dalej i może zajrze ale nie wiem. Nie oceniam.
Nawet nie wiesz że chciałam pisać np cb czyli ciebie w skrócie z przyzwyczajenia. No chcę jeszcze nawiązać tą opowieść z legendą korry tak jak painted lady połączyła opowieść o socce i zuko z realnym światem. Przeczytałam jej opowiadania i mówię że są megaa
Polecam
zutara.blog.pl
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania