Blisko
Waham się od tygodnia, co do tego opowiadania. Dzisiaj pomyślałam: Raz kozie śmierć, wrzucam. :)
Zobaczyła go i w jednej sekundzie jej serce podskoczyło do gardła. Znajdował się jeszcze kilka metrów od niej, więc nie mógł dostrzec jej zmieszania. Siedział razem z Hiszpanem na jednej z parkowych ławeczek i czekał. Nie była do końca pewna, skąd ta reakcja, ale domyślała się, co może oznaczać. W końcu już od kilku godzin pobolewał ją brzuch i wzdrygała się na dźwięk jego imienia. Cholera! Znowu to samo. Jedna z dziewczyn wykrzyczała jego imię i pomachała ręką w kierunku, w którym zmierzali. Ona w tym czasie próbowała się uspokoić, powtarzając sobie w myślach jak mantrę słowa: „jesteś silna”. Dużo czasu upłynęło, zanim nauczyła się władać emocjami w stopniu, który umożliwiał jej kontrolowanie sytuacji. Wszystko na marne, przy nim nie była sobą. Jej „drugie ja” dochodziło do głosu i mogła sobie tylko pomarzyć o logicznym rozumowaniu. Jej „drugie ja” było naiwne do granic możliwości i ślepe jak kret, a ona nie umiała go pokonać. On ruszył w stronę, którą mu wskazano i już za chwilę ich drogi się przecięły. Po krótkim przywitaniu błądziła wzrokiem po twarzach wszystkich prócz jego. Odnosiła wrażenie, że kiedy ich wzrok się spotykał, czas zaczynał płynąć szybciej. Na szczęście, nie była sama. W tej kilkuosobowej grupce nie musiała się obawiać, że znów skończą za blisko. Po krótkiej wymianie zdań wszyscy ruszyli do akademika. Jeśli chodziło o picie alkoholu byli dość zgodni. Potrzebowali tylko spokojnej miejscówki, a jego pokój zdawał się idealny do tego typu imprezy. Gdy przekraczała próg pokoju, czuła, że nic dobrego z tego nie wyniknie, a jednak zignorowała uczucie i usiadła obok przyjaciółki. Rozmowy łamanym angielskim przeplatały się z szeptami w języku polskim i tureckimi pogaduchami. Pomyśleć, że jeszcze jakiś miesiąc temu do głowy by jej nie przyszło, że zaprzyjaźni się z cudzoziemcami.
- Miałaś rację, cudownie pachnie ten Hiszpan – szepnęła przyjaciółka, a jej oczy rozżarzyły się niczym węgielki.
- Nie czuję… - odrzekła.
Katar sienny nauczył ją oddychania przez usta już w dzieciństwie. Nawyk został po dziś dzień. Nawet kiedy mogła oddychać swobodnie przez nos, najzwyczajniej o tym zapominała. Pociągnęła nosem kilka razy i w tym samym momencie ten słodko-pieprzowy zapach uderzył w jej nozdrza.
- Poczułam... Ja pierdzielę, naprawdę genialny.
- Słyszałem to. – Nagle on wyrósł jak spod ziemi i wtrącił się po angielsku.
Jego akcent pozostawiał wiele do życzenia, lecz z racji tego, że był samoukiem, puściła to mimo uszu. Tak naprawdę to uwielbiała słuchać, jak mówił, niezależnie od tego, co mówił.
- Jak to słyszałeś? – Przyjaciółka obruszyła się. – Przy Tobie nie można nic mówić po polsku, bo znasz zbyt wiele słów.
- Nie wiem, o czym mówiłyście. Usłyszałem tylko „pierdolę”. – Uśmiechnął się od ucha do ucha.
No tak, przecież to jedno z najbardziej zapadających w pamięć słów, nie zapominając o „kurwie” i „jebaniu”. Musiał przyznać, że lubił brzmienie tych słów.
- Nie powiedziałam „pierdolę” – odezwała się w końcu.
- Powiedziałaś. – Jego pewność siebie czasami ją irytowała.
- Nie, powiedziałam „pierdziele”, a to łagodniejsza wersja, nie tak bardzo obelżywa. – Uwielbiała tłumaczyć mu niejasności związane z językiem.
- Rozumiem – odrzekł, tym razem po polsku.
Wybuchnęła śmiechem. Nie była pewna, co tak śmieszyło ją w jego polszczyźnie. Nie była pewna, czy śmiech nie przybrał roli reakcji obronnej.
Wódka lała się strumieniami i zdecydowanie się przelała. Czuła, że jej tok myślenia zmienia się. Rozluźniła się odrobinę, co przy tak radosnym towarzystwie było niezwykle proste. Podśpiewywała sobie i rozmawiała z wciąż jeszcze tajemniczymi dla niej ludźmi.
- Adila płacze – poinformowała ją przyjaciółka i wskazała palcem na balkon.
Wypiła już trochę za dużo, by wcześniej to zauważyć. Mimo tego, że wokół Turczynki zaczęło gromadzić się coraz więcej osób. Po chwili wewnątrz zostali tylko on, ona, pokojowy didżej i tancerz-amator. Już chciała wyjść na zewnątrz i zapytać, co się stało – przecież już na trzeźwo jej poziom uczuciowości przekracza średnią – kiedy on złapał ją za rękę. Spojrzała na niego pytająco.
- Nic jej nie będzie, tak jest zawsze. Usiądź ze mną. – Wskazał swoje łóżko.
- Muszę to sprawdzić… - Nie dawała za wygraną.
- Zostań – rzekł, spoglądając jej prosto w oczy.
Nie umiała odmawiać. Nie umiała odmawiać również jego dłoniom, które coraz śmielej dotykały jej rąk. Usiadła, próbując uspokoić swoje serce. Gnało już co sił i nie czuło zmęczenia. Zapadła cisza, którą ona desperacko próbowała przełamać.
- Masz takie ciepłe dłonie… - rzuciła z nadzieją, że ich nie zabierze.
- Zawsze są takie – odpowiedział spokojnym głosem, nie przestając się w nią wgapiać.
Jej sumienie ocknęło się i natychmiast zapragnęła uciec od niego jak najdalej. Jednocześnie zapragnęła zostać i napawać się widokiem wpatrzonych w nią oczu. Był jeszcze taki niedojrzały i chyba to ją w nim pociągało. Dorośli faceci wyzbywali się naiwności i stawali się nieufni. Ona kochała się w beztroskich, nieodpowiedzialnych typkach. Mężczyźni zazwyczaj tak dobrze udawali, a z jego uśmiechu biła taka szczerość, że jej rozsądek kładł się spać, kiedy tylko dostrzegała dwa niewielkie dołeczki w policzkach. Kiedy patrzyła na ich splecione dłonie, wydawało jej się to praktycznie nierealne. Wiedziała, że postępuje źle, a mimo tego nie chciała rozstawać się z tym ciepłym dotykiem. W końcu jednak rozum wziął górę.
- Zaraz do ciebie wracam. – Uśmiechnęła się do niego i wyszła z pokoju.
Skierowała się do łazienki. Zmoczyła twarz zimną wodą i spojrzała w lustro. „Co ty wyprawiasz?” – zapytała samą siebie.
Komentarze (23)
dobra, jeszcze raz...
Po pierwsze, jak tylko zobaczyłam że coś dodałaś i że tym razem to coś dłuższego, aż przerwałam naukę, by jak najszybciej to przeczytać :D Wielki plus dla Ciebie za to, że już w pierwszym rozdziale intrygujesz czytelnika. Ja aż chwilę musiałam się zastanowić, czy to na pewno jest pierwsza część, czy jednak już kolejna. Początek wybitnie niebanalny i oryginalny + lubię, kiedy na koniec rozdziału pojawia się jakiś mocniejszy akcent, a Ty tak właśnie zrobiłaś :D jeśli będziesz chciała dodawać kontynuację to ja jestem oczywiście na tak :D
Billie, świetne opowiadanie, liczę na kontynuację :)
"Dużo czasu upłynęło zanim nauczyła się władać" - po "upłynęło"
"Po krótkiej wymianie zdań, wszyscy ruszyli do akademika" - bez przecinka
"jego pokój zdawał się być idealny" - bez "być", wydawał się nie powinno się łączyć z być :)
"Gdy przekraczała próg pokoju czuła" - przecinek po "próg"
"Rozmowy łamanym angielskim, przeplatały się z szeptami" - bez przecinka
"Pomyśleć, że jeszcze jakiś miesiąc temu nie pomyślałaby" - pomyśleć x2
"Ja pierdziele, naprawdę genialny." - pierdzielę*
"że był samoukiem puściła to mimo uszu" - przecinek po "samoukiem"
"Tak naprawdę to uwielbiała słuchać jak mówił" - przed "jak"
"rzekł spoglądając jej prosto w oczy." - po "rzekł"
"Usiadła próbując uspokoić swoje serce" - po "usiadła"
"odpowiedział spokojnym głosem nie przestając się w nią wgapiać." - po "głosem"
"- Zaraz do Ciebie wracam" - ciebie*, z dużej litery tylko w listach, do Boga albo jak kogoś gloryfikujemy
No troszkę się tych błędów nazbierało, przeanalizuj je sobie i zwróć uwagę zwłaszcza na to, żeby rozdzielać w zdaniach czasowniki. Spróbuj sobie też przeczytać tekst na głos, to zobaczysz, że w niektórych momentach pauza robi się automatycznie. Co do treści jest... miła w odbiorze, lekko się czyta. Dostrzegłam w nim jednak taką śmieszną nutkę, w pozytywny,m tego słowa znaczeniu, bo da się tutaj dostrzec taką lekką naiwność głównej bohaterki i to namacalne uczucie, jakim ją naznaczyłaś. Z chęcią przeczytam kolejną część, a tutaj zostawiam.... Hm, mam mały dylemat, ale zostawię 4,5 czyli 5. No i trzymam kciuki za wytępienie tych przecinków w następnej części :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania