Pokaż listęUkryj listę

BLSO#3 Głową muru nie przebijesz/Klepsydry

Rich podszedł do ściany i wyjął z niej klepsydrę.

- Ta nie jest odpowiednia – powiedział i ją roztrzaskał. Po drugiej stronie umarł więzień.

Rich wziął następną. Była pusta.

- A ta co tu robi? – zdziwił się. – Czyżby ktoś zapomniał…? A co ja się będę przejmował.

Tę klepsydrę również roztrzaskał. I od razu umarł.

Po drugiej stronie więźniowie od razu poczuli radość rozpływającą się po celach. Oprawca już więcej nie będzie szafował ich życiem. Teraz pozostawało tylko się uwolnić.

- Tylko jak to zrobić? – zastanawiał się Charles, jeden z wielu zapomnianych. – Głową muru nie przebiję.

- Spróbuj - podpowiedział mu współwięzień o twarzy czarnej niczym węgiel.

Charles spróbował. To było głupie. Rozbolała go głowa, a kamień nawet się nie ukruszył.

- Tak więc musimy spróbować z czymś innym. Może przegryźć kraty zębami? – zasugerował współwięzień.

- Zapomniałem, jak się nazywasz.

- To nic. Mnie też to się zdarza. Mówią na mnie Smoła.

Charles usłyszał szepty innych więźniów. Wśród nich było wielu naprawdę przerażających osobników.

Podszedł do krat i stwierdził, że może swobodnie wyjść. Niezwykłe. Drzwi od celi tak po prostu się uchyliły.

Charles skorzystał z okazji i czmychnął. Wyszedł na korytarz. Nie był sam. Inni również opuścili mroczne cele. Nie interesowali się Charlesem, tylko wolnością. Z okrzykami radości ruszyli ku wyjściu. Charles podążył za nimi. Korytarz doprowadził ich do Sali z klepsydrami. Pod ścianą ktoś leżał. Nie ruszał się.

- To jeden z nich.

- Co mu się stało?

- Klepsydry… Co one znaczą?

- Jeśli dobrze myślę…

Jeden z więźniów podszedł do ściany, podniósł klepsydrę, a następnie upuścił. Od razu ktoś zaczął charczeć i przewrócił się na ziemię. Rozległy się szepty pełne niepokoju.

- Dobrze myślałem. Poprowadzę was ku wolności. Jestem Sarg. Każda klepsydra to czyjeś życie, dlatego musimy zabrać je ze sobą. Niech każdy weźmie po jednej.

Więźniowie spełnili rozkazy. Potrzebowali przywódcy, który wiedział, co robić.

- Dokąd teraz? – zapytali.

- Jest tylko jedno wyjście – powiedział Sarg i ruszył w kierunku niszy w ścianie. Reszta podążyła za nim.

- Musimy uważać – mówił. – Ta droga zaprowadzi nas do Nich.

- I co wtedy zrobimy?

- Jeśli zajdzie taka potrzeba, to wywalczymy sobie wolność.

Dotarli do mostu zawieszonego nad bezdenną przepaścią.

- Ostrożnie – ostrzegł Sarg i ruszył jako pierwszy. – Ten most jest zdradliwy, a przepaść nie ma końca.

Gdy przechodzili, jednemu z więźniów zadrżały ręce i upuścił klepsydrę. Stoczyła się z mostu i poleciała w przepaść.

- Coś ty narobił? – zdenerwował się Sarg i bez wahania zrzucił biedaka w ślad za klepsydrą. – Będziesz miał dużo czasu na przemyślenia. A ten, czyja to była klepsydra ma naprawdę przesrane.

Gdy zeszli z mostu, zostali napadnięci. Tamtych było tylko dwóch, ale narobili potężnych szkód. Zaatakowali najsłabszego, wlokącego się z tyłu więźnia. Wyrwali mu klepsydrę i ją roztrzaskali. Natychmiast jeden z więźniów się przewrócił.

Sarg ruszył do ataku, zamachnął się pięścią i znieruchomiał. Gdzieś z tyłu dobiegł trzask pękającego szkła. Drugi z agresorów rozbił klepsydrę. Sarg wytrzeszczył oczy i opadł na kolana. Więźniowie stracili przywódcę.

Oniemiały Charles patrzył ze zgrozą na rozwój wypadków. Kolejni jego kompani ginęli. To było straszne.

W końcu jeden z więźniów rzucił swoją klepsydrą, trafiając w głowę wroga. Agresor ryknął, gdy dostrzegł swoją krew, a potem rozejrzał się dookoła i uciekł. Drugi z intruzów szybko podążył za nim.

Żaden z leżących nie powstał. Charles spojrzał na jedynego żywego kompana. Był nim Smoła, jego towarzysz z celi.

- Jak to się stało, że obaj żyjemy? – zapytał Charles. Została tylko jedna klepsydra. Pozostałe są rozbite.

- Zapomniałeś o tej, która spadła w przepaść bez dna. Tożycie jednego z nas.

- Musimy iść dalej. Cokolwiek nas tam czeka, zbliża do wolności.

Ruszyli w mrok. Po wielu godzinach kluczenia natrafili na litą skałę.

- Musieliśmy źle skręcić.

- To więzienie. Można tu wejść, ale nie można stąd wyjść.

- Tamci na pewno wiedzą, jak się wydostać.

- No to chodźmy ich poszukać. Prędzej, czy później i tak nas znajdą.

Zawrócili i rozpoczęli mozolną wędrówkę z powrotem. W pewnym momencie jednak Charles się potknął i stracił równowagę. Klepsydra wypadła mu z rąk i się rozbiła. Ta była już ostatnia. Charles znieruchomiał, ale najwyraźniej wciąż oddychał. Odwrócił się. Tak jak się obawiał, Smoła leżał bez tchu na ziemi. Charles wrzasnął pełen gniewu i frustracji. To oznaczało, że jego własne życie spadało teraz w przepaść bez dna.

Nagle pojawiło się światło, a razem z nim wyjście z podziemi. Szczelina w skale się powiększała. Charles poczuł na twarzy powiew powietrza. Ruszył w kierunku upragnionej wolności. Już widział zieleń traw i lasów, słyszał świergot ptaków.

Sarg mylił się jednak, co do tego, że przepaść nie ma końca. Klepsydra dotarła na samo dno, a tam spotkało ją to samo, co poprzednie.

I nie było już nikogo.

Następne częściBLSO#4 - Księżniczka

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • fanthomas 28.01.2018
    Błąd na błędzie.
  • Felicjanna 28.01.2018
    nie przesadzaj. W Twoim stylu i z sensem.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania