BLSO#4 - Księżniczka
Moja księżniczka — myślał nastoletni Franz, patrząc na zdjęcie pięknej kobiety, umieszczone w gazetce dla dorosłych. Podziwiał jej cudowną twarz, idealne piersi, zgrabną sylwetkę i całą resztę.
— Co tam oglądasz? — zapytał ojciec Franza, wchodząc nagle do pokoju syna.
— Tato? Ja… Miałeś pukać, zanim wejdziesz.
— Puknąłem mamuśkę. Myślałem, że to wystarczy. Che, che. Widzę, że w końcu zaczynasz interesować się kobietami.
— Naprawdę, to tylko…
— Nie ma się czego wstydzić. Ja w twoim wieku to… No, nie ważne. Miałem bogatą młodość.
— A ja mam tylko bujną wyobraźnię.
— Od czegoś zawsze trzeba zacząć. Takie gazetki to pierwszy krok do inicjacji seksualnej. Masturbowałeś się już?
— Tato!
— Powiedz prawdę!
— Nie, dopiero zamierzałem.
— Nie czyń tego! Idź lepiej na dziwki albo zgwałć dziewczynę w ciemnym lesie.
Franz spojrzał na ojca jak na niezbyt rozgarniętego młodszego brata.
— Nie no, żartuję — sprostował tamten. —Che, che. Znajdź sobie po prostu uczciwą kobietę, która będzie chciała z tobą współżyć.
— Mało jest takich.
— A ta nasza sąsiadka z naprzeciwka?
— Ona ma pięćdziesiąt lat.
— I co z tego? Ważne, żeby chciała. Dostarczysz zadowolenia biedaczce. A potem zakochaj się w jakiejś w swoim wieku.
Franz zerknął na zdjęcie dziewczyny, ukazane na okładce czasopisma dla dorosłych. Czuł, że już się zakochał, ale była to miłość trudna i ciernista.
— Nie patrz na to! — ryknął ojciec, mający czasami wahania nastrojów i problemy z własną tożsamością. — Przynajmniej dopóki nie znajdziesz swej drugiej połówki. Wymyśl jakieś zajęcie dla rąk. Tylko nie szachy, bo tam też można zwalić konia. Pobiegaj, pójdź na basen albo do teatru.
— No dobrze, spróbuję — odparł Franz i wyszedł z domu. Wałęsał się chwilę po okolicy, nie mogąc przestać myśleć o swojej idolce. W końcu usiadł na ławce w parku. Naprzeciw niego dwoje zakochanych migdaliło się w najlepsze. To nie było odpowiednie miejsce dla nastolatka z problemami miłosnymi.
Nie miał ochoty na to patrzeć i spróbował się oddalić. Może zbyt prędko to zrobił, bo wpadł na nadbiegającą dziewczynę, przewrócił ją, a wstając przypadkowo złapał za piersi.
— Spadaj, zboczeńcu! — wykrzyknęła.
— Przepraszam. Nie chciałem — tłumaczył się, ale przestał, gdy zobaczył twarz dziewczyny. Wyglądała bardzo podobnie do jego ukochanej z gazetki dla dorosłych. — To ty…
Tamta popatrzyła na niego jak na wariata.
— My się znamy? — spytała.
— Tak… To znaczy nie.
— Aha. Dobrze wiedzieć.
Dziewczyna pobiegła dalej. Franz nie zamierzał odpuścić w takim momencie.
— Akurat idę w tę samą stronę co ty — powiedział, dotrzymując jej kroku.
— No popatrz. Co za zbieg okoliczności.
— Chyba cię skądś kojarzę.
— Spadaj, mam już chłopaka.
— Nie, nie, ja tylko chciałem porozmawiać.
W następnej chwili ktoś rąbnął Franza w kark. Okazało się, że pięść należała do o głowę wyższego faceta, z takich, co codziennie ćwiczą na siłowni i miażdżą chłystków jednym palcem.
— Odwal się od mojej dziewczyny — rozległ się ponury głos. Była to wyraźna sugestia, że jeśli Franz się nie oddali czeka go solidny łomot.
— Ja tylko przypadkiem…
— Won stąd!
Potem dryblas wymówił jeszcze jednym ciągiem litanię przekleństw. Gdyby Franz miał takie mięśnie jak tamten i siłę słonia oraz odwagę lwa na pewno by mu się postawił. W obecnej sytuacji musiał jednak ratować się ucieczką.
Wrócił do domu i uruchomił komputer. Przeglądał różne strony internetowe w poszukiwaniu kolejnych zdjęć swej ukochanej. W pewnym momencie natrafił na filmik, którego wcześniej nie widział. Włączył go i zamarł. Piękna dziewczyna z okładki przechadzała się nago po sypialni. Po chwili dołączyło do niej dwóch postawnych facetów, również z gatunku siłaczy sterydowych. Wtedy soft porno przerodziło się w wersję hard. To, co potem nastąpiło, jeszcze długo miało śnić się Franzowi w koszmarnych snach. Z każdą chwilą sytuacja się pogarszała. Franz przeżywał chwile obrzydzenia i desperacji. Jego muza, ukochana i najpiękniejsza kobieta robiła okropne rzeczy z dwoma obleśnymi typami. Dłużej nie mógł na to patrzeć. Wyłączył komputer, a potem zabrał gazetkę z gwiazdą na okładce, zmiął i zaczął targać.
— Już nigdy więcej mnie nie zdradzisz, dziwko! — krzyczał, niszcząc kolejne strony z pisemka dla dorosłych. Wtedy do jego pokoju wszedł ojciec.
— Co się stało? — zapytał.
— Nic takiego. Ja tylko…
— Właśnie widzę. Bardzo dobrze. Nie potrzebujesz już tych ohydnych gazetek. Znalazłeś dziewczynę?
— Nie… To znaczy tak, ale mnie zdradziła.
—Pamiętaj, że gdzieś tam w innym zamku czeka na ciebie księżniczka.
— Może, ale to już nie będzie ta sama księżniczka.
Komentarze (6)
Przypomniały mi się czasy, gdy mieszkałem w Lublinie (strasznie dawno). Chodziłem na siłownię trzy razy w tygodniu przez dwa lata. Na początku mojej przygody z przerzucaniem żelastwa robiłem sobie klatę na ławeczce. Podszedł do mnie wielki gość i zapytał:
- Ile serii ci zostało?
- Cztery - odpowiedziałem.
- Dwie - rzucił krótko.
- No dobra, dwie - odparłem pokornie.
Na długie lata zostaliśmy potem dobrymi kumplami:)
To tak a propos tych osiłków co dymali dziewczynę.
Fajny rozwiązły tekst:)
Ciekawe bardzo.
Pozdrawiam !
Fajny, luzacki tekst (nie jestem pewna, ale czy nie powinien być opatrzony fiszką - "dla dorosłych" ;)) ?
Podoba mnie się bardzo ;)) Pozdrawiam
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania