Chris #OneShotChallenge (rezygnuję z nominacji)
Zostałam nominowana przez little girl: http://www.opowi.pl/struktura-nierozumieniaoneshotchallenge-a20606/
Nie miałam pomysłu na nic konkretnego, a nie chciałam też olać nominacji, więc wstawiam fragment opowiadania, które napisałam kilka lat temu. Zero kreatywności, wybaczcie.
O Chrisie myślałam cały czas. Nie próbowałam o nim zapomnieć, bo to nie było realne. W moim sercu został na zawsze. Nie można było do niego wejść i tak po prostu wyjść. Zostawił ślad, znamię, którego nie można się pozbyć. Nie chciałam żyć bez niego. Jego nieobecność była dla mnie jak piekielne katusze.
Pewnego dnia w szkole, jak zwykle zamyślona, nie zauważyłam jednego z kolegów Chrisa i beztrosko na niego wpadłam. Upuściłam kilka zeszytów. Ludzie zgromadzeni wokół spojrzeli w naszą stronę.
- Ej! Jak chodzisz?! - krzyknął chłopak.
- Przepraszam… - szepnęłam.
Chris stał niedaleko, a jednak nie podszedł, aby mi pomóc. Zadał mi tym kolejną ranę. Chłopak, którego potrąciłam, wziął w dłoń jeden z leżących na podłodze zeszytów, kiedy ja zbierałam pozostałe. Otworzył go, a pech chciał, że był to zeszyt z wierszami. Zawsze miałam go przy sobie, by nie dostał się w ręce mojej wścibskiej matki. Na moje nieszczęście, jak się okazało.
- O! Co my tu mamy – drwił chłopak. – Chris, Chris, Chris… - Zaczął się śmiać.
- Oddaj… - prosiłam.
- Przy tobie nigdy nie marzłam – zaczął czytać jeden z wierszy. – Twoja miłość topiła lód – czytał coraz głośniej.
- Przestań – mówiłam. – Oddaj mi to! – Próbowałam wyrwać mu zeszyt z ręki, ale chłopak był sprytniejszy.
- I śnieg mroźną zimą rozpływał się u naszych stóp – dokończył strofę.
Ludzie zgromadzeni na korytarzu zaczęli się śmiać, a ja chciałam zniknąć. W ciągu tej wiecznej chwili czułam się upokorzona jak nigdy wcześniej. Wiersz będący ukojeniem moich cierpień i wyrazem żalu ogarniającego moją duszę został zbezczeszczony. Na dodatek milion twarzy wgapionych we mnie szyderczo się uśmiechało. Spojrzałam na Chrisa, szukając ratunku. Patrzył na mnie z taką smutną miną. Jego wzrok był pełen żalu i litości. Nie widziałam, co ze sobą zrobić.
- Gdy szliśmy obok siebie – Chłopak nie dawał za wygraną – grzejąc nawzajem swe dłonie…
W tej chwili Chris znalazł się za chłopakiem i uderzył go pięścią w plecy.
- Ej, stary, co robisz?! – wrzasnął chłopak.
- Oddaj jej ten zeszyt. – rzekł Chris.
- Ale…
- Głuchy jesteś?
Chłopak podszedł do mnie, śmiejąc się bezczelnie i zwrócił mi zeszyt.
- Mówi się 'dziękuję'! – dodał drwiąco.
Myślałam, że Chris podejdzie do mnie i zapyta, czy wszystko w porządku... Niestety nigdzie go nie było. Doszło do mnie, że nie pomógł mi dlatego, że wciąż mnie kochał. Po prostu się nade mną zlitował, bo nie mógł już na mnie patrzeć. Byłam żałosna.
Komentarze (16)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania