Chwila wytchnienia po igraszkach...

Szymon miotał się przywiązany do krzesła i wrzeszczał na mnie, bym go uwolnił. Nie skupiałem się jednak na jego głośnych lamentach, a na ostrzeniu noża. Musiałem się dobrze przygotować do następnego ruchu w grze. W pewnym momencie zrozumiałem, że krzyk mego więźnia jest jak piękna muzyka, miotanie z krzesłem, jak taniec i brakowało tylko rozlanej krwi, jak farby na płótnie, którym jest całe otoczenie. Była to prawdziwa sztuka, dzięki której choć na chwilę oderwałem się od ostrzałki i podszedłem do Szymona. Ten jak na zawołanie zakończył arię i skierował na mnie swe świdrujące oczka.

- Uwolnię cię w swoim czasie. Muszę wiedzieć, czy mogę ci zaufać i czy na pewno podołasz memu zadaniu… Poddam, twą skromną postać, próbie, którą sam musiałem przejść w młodości. Oczywiście mnie nikt tego nie kazał, a raczej sam byłem chętny. Wpierw rozluźnijmy atmosferę – kawy?

- Poproszę – Mężczyzna nareszcie się uspokoił.

- Słaba, mocna? Z mlekiem?

- Mocna z miodem.

- Co proszę? Powtórz.

- Kurwa, słyszałeś. Nie żartuję, ja chcę mocną kawę z miodem.

- Ty chory pojebie. Coraz bardziej zaczynam cię lubić. Z każdym zamienionym z tobą zdaniem żałuję, że nie poigrałem z tobą dłużej – uśmiechnąłem się najładniej jak umiałem. - Zanim jednak spróbujesz zdobyć moje zaufanie, opowiem ci historię.

- Zamknij ryj, bo nie mogę cię znieść! - przerwał mi Szymon – Zrób ten test, albo mnie zabij. Głowa mnie przez ciebie rozbolała.

- W takim razie, może wódki?

- Spierdalaj! - Szymon odwrócił ode mnie swą głowę.

Uśmiechnąłem się, delikatnie kiwając głową.

 

Mężczyzna obudził się w ciasnym pomieszczeniu wraz z przestraszoną na śmierć kobietą (hahahahaha, powiedziałem na śmierć, czaisz?!). W ręku miał idealnie naostrzony nóż rzeźniczy i karteczkę w kieszeni.

Nie mogłem odmówić sobie tego zaszczytu zostania widzem, więc założyłem monitoring. Na karteczce zapisałem proste i zwięzłe polecenie:

Zabij ją, bądź oddaj jej swoje życie. Wybieraj, gdyż tylko jedno wyjdzie z tego pokoju żywe.

- Nie zrobię tego, pieprz się. Nie zabiję jej, ani siebie, obydwoje stąd wyjdziemy na własnych nogach.

„Chyba, że je wam wcześniej odetnę” - pomyślałem - „Jesteś albo bardzo głupi, albo bardzo ułomny myśląc, że mnie złamiesz. Nie będzie ofiar, nie będzie kodu do drzwi. Nie będzie kodu, to umrzecie z głodu”

- I jeszcze ci się zrymowało – usłyszałem czyjś głos.

Rozglądnąłem się, lecz nikogo nie było. „Ach, tak. Zapomniałbym o was. Moje kochane głosy w głowie. Na kogo obstawiacie? Mam wrażenie, że ją zabiję”

„A ja uważam, że siebie. Jest za słaby, choć dobry materiał na pomocnika”.

„Cisza, podniósł nóż. Co on robi?!”

Szymon przyłożył sobie koniec ostrza do klatki piersiowej, wziął głęboki oddech, zamknął oczy i krzyknął męskim, donośnym głosem.

Uśmiechnąłem się złowieszczo, nacisnąłem guzik od mikrofonu i powiedziałem:

- Brawo, Szymonie. Od jutra zostajesz moim pomocnikiem, a głowę tej przemiłej pani zostaw sobie jako trofeum.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 6

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (16)

  • Karo 28.02.2016
    Szymon wiele dni później przechodził halucynacje związane z zabójstwem tej kobiety. Opisał je w swoim dziele: Ostatni raz ;)
  • Tati 28.02.2016
    eeee.... nie było opisanej śmierci Szymona??? :o hehe jakoś to przeboleję ;) świetne =D piąteczka oczywiście ^_^
  • Karo 28.02.2016
    Dziękuję. Jak już mówiłem, on jeszcze umrze... niedługo
  • Tati 28.02.2016
    Karo hehe to nie zostaje mi nic innego jak tylko tego wyczekiwać ; )
  • Nazareth 28.02.2016
    Jak tu teraz wybrać czyja wersja wydarzeń była prawdziwa? Robi się... schizofrenicznie :)
  • Karo 28.02.2016
    Dokładnie :D Też o tym pomyślałem ;)
  • Okropny 28.02.2016
    Proponuję te dywagacje przed/po głównej linii fabuły zostawić na zaś.
  • Karo 28.02.2016
    Okropny Nie ogarniam, co z nią zrobić? I jaką główną, którą?
  • Okropny 28.02.2016
    Karo A czy to, co Ty i SS piszecie, to nie jest czasem jakieś przed tymi Nazaretowymi (i, w efekcie, moimi) wypocinami?
  • Karo 28.02.2016
    Okropny Taki mam zamiar, ale wcale nie musi się z tym łączyć (napiszę tylko małą notkę, że dzieje się to kilka lat wcześniej ;)
  • Majeczuunia 28.02.2016
    Ej ej, ale gdzie tu gejowskie erotyki? :cccc
  • O-Ren Ishii 28.02.2016
    No właśnie, gdzie?!
    Maja, my napiszmy xD
  • Rasia 28.02.2016
    "rozlanej krwi, jak farby na płótnie" - bez przecinka
    "którym jest całe otoczenie. Była to prawdziwa sztuka, dzięki której" - który x2
    "Poddam, twą skromną postać, próbie" - tutaj bez przecinków, bo jako wtrącenie to nie pasuje
    "- Poproszę – Mężczyzna" - kropka
    "dłużej – uśmiechnąłem się najładniej jak umiałem" - kropka i Uśmiechnąłem*
    "Zrób ten test, albo mnie zabij" - bez przecinka
    "- W takim razie, może wódki?" - bez przecinka
    "Nie zabiję jej, ani siebie" - bez przecinka
    „Chyba, że je wam wcześniej odetnę” - bez przecinka, spójnik złożony
    "pomyślałem - „Jesteś albo" - kropka
    "Mam wrażenie, że ją zabiję” - zabije* i kropka.
    Czemu Szymon morduje i odzywa się w taki sposób ;___; Co Ty z nim zrobiłeś xD Mało to autentyczne, ale niech będzie. Ten tekst podobał mi się bardziej, więc niech będzie 4,5 czyli 5 :)
  • Karo 28.02.2016
    Dziękuję
  • Neurotyk 03.03.2016
    Twój charakterystyczny styl, czyli sarkazm mordercy, został zachowany, ale i tu widzę, że bardziej rozbudowujesz repertuar przemyśleń mordercy. widać, że używasz coraz bardzie wysublimowanych zabiegów, niedopowiedzeń, gry słowami, efektu zaskoczenia i niepewności , co tego, co się zaraz wydarzy. O ile wcześniej pisałeś bardziej felietonowo, sucho, tak teraz widać, że kombinujesz, więcej myślisz nad tekstem :) 5
  • Karo 03.03.2016
    Dziękuję ;)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania