Poprzednie częściCieńie Werwandii cz 1

Cieńie Werwandii cz 2

Nadeszła zima. Agnes wraz ze swoją dywizją ustatkował się w lesie przy granciach krainy wikingów. Agnes szukał wsparcia u króla skandynawian. Przez wieki werwandczycy i wikingowie żyli w pokoju. Nigdy też nie prowadzili razem wojen. Agnes wysnuł w tym szanse. W szeregach żołnierzy werwandi brakowało uzbrojenia. Nie mieli na tyle mieczy, aby się postawić wojskom króla Jana z Bermundi. Liczyli również na pomoc wikingów w przetransportowaniu ich na tereny Bermundi. Wikingowie posiadali najlepszą flotę na świecie. U wybrzeży Skandynawii stały łodzie, które mogły pomieścić nawet do 500 żołnierzy. Państwo wikingów zamieszkiwało 100 000 ludzi. Byli najpotężniejszym krajem na północy Europy.

— Panie! Posłaniec pkróla wikingów przyjechał. Chce z panem mówić – wykrzykną jeden z wartowników, stający przy wjeździe do obozu. Agnes w tym czasie wyliczał, ile mieczy jest potrzebne, by stanąć do walki z Bermundią.

— Przyprowadzać go tutaj. Przynieś też dzban wina na poczęstunek.

—Tak Panie. Już się robi.

Posłaniec przybył sam. Dumnie siedział na koniu. Był przecież słynnym wikingiem z państwa skandynawskiego. Jeździec miał na sobie skórę z niedźwiedzia a na głowie typowy dla wikingów hełm z rogami. Wyciągnął prawą rękę do góry w geście przywitania.

— Witaj Agnesie.

— Witam posłannika wielkiego króla skndynawian.

— Król wysyła wyrazy współczucia. Wasze państwo było niezależnym sąsiadem skandynawian. Nigdy niczego złego nam nie uczyniliście. Między nami od zawsze była zgoda. Nasz król posmutniał na wieść o barbarzyńskim czynie króla Jana z Bermundi. Was zamek spłonął a naród wermandczyków przestał praktycznie istnieć.

— Czy możemy liczyć na pomoc waszego króla.

— Nasz król pragnie pokoju i ty też tak się zachowaj panie. Zemsta do niczego dobrego nie doprowadzi.

— Szukam sprawiedliwości, bo bez niej marne są żywota ludzkie

— Bóg jest sprawiedliwy i to on osądzi w przyszłości twych wrogów.

— Sprawiedliwy. Daje i odbiera nam miłość. Barmuńczycy zabili nasze dzieci, kobiety, starców. My mamy trwać tak w spokoju. Schować swe głowy nisko i pogodzić się z naszym żywotem. Nie! My się z tym nie godzimy.

— Takim razie możecie wojować, ale bez nas. My nie udzielimy nikomu wsparcia. Liczymy na jak najszybsze rozwiązanie konfliktu Panie.

— Przekaż swojemu najmożniejszemu panu, królowi skandynawian, że wermandczycy są głodni zemsty Nasza liczebność jest dość skromna. Sprzętu do walki też tam brakuje. Mamy za to wielkie serca. My się nie ugniemy. Będziemy walczyć z Bermundią. Teraz albo później. Ale będziemy walczyć!

Posłaniec spojrzał z przerażeniem na Agnes. Nie wiedział co odrzec. Widać było po jego twarzy, że on sam był chętny udzielić wsparcie. Widział na twarzach ludzi w obozie, smutek i rozpacz. Jednak wolał przemilczeć dalszą część rozmowy. Uniósł lewą rękę do góry w geście pożegnania. Odwrócił wodzami konia w prawo i popędził do swego królestwa.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania