Poprzednie częściCo daje Ci los 1

Co daje Ci los 2

Następnego dnia Amelia obudziła się wyspana, wzięła swoje rzeczy i poszła do łazienki na szybki prysznic. Wychodząc na korytarz akademika nastała ją cisza, którą można było spotkać tylko w weekendy, chyba że był czas zaliczeń. Wtedy w akademiku był hałas uczących i stresujących się studentów. Na szczęście dzisiaj była cisza, większość studentów odsypiała Piątkową noc. Dziewczyna weszła do łazienki, rozebrała się i weszła pod ciepły prysznic. Szybki prysznic, a od razu poczuła się lepiej. Ubrała czarne rurki, które już wcześniej sobie przygotowała, do tego ubrała łososiową koszule i czarny blezerek. Umyła zęby, spięła włosy w niesfornego koka i pomalowała lekko rzęsy. Wróciła do pokoju, gdzie zostawiła swoje rzeczy z łazienki. Do torebki wrzuciła jeszcze telefon, portfel. Włożyła swoje trapery, kurtkę, owinęła się swoim długim i grubym szalem i wyszła zamykając za sobą pokój na klucz. Postanowiła wyjść chwilę wcześniej, aby kupić sobie jeszcze kanapkę do pracy i żeby w kawiarni napić się na spokojnie kawy przed otwarciem. Lubiała pracować w Soboty, ruch był zazwyczaj znośny, a do tego kończyła swoją zmianę zazwyczaj o 16 i resztę wieczora miała dla siebie.

W kawiarni była już o 9.45. Poszła się rozebrać i przygotowała kawę. Wiedziała, że może sobie posiedzieć na spokojnie i porozmawiać z Misia, bo zazwyczaj pierwsi goście kawiarni zjawiali się koło 11. Siedząc tak i rozmawiając usłyszała za sobą głos

-Dzień dobry, czy można już?

Od razu wiedziała kogo ma za swoimi plecami. 'Czy on mnie prześladuje?' Odwróciła się i zobaczyła te piękne czekoladowe oczy i uśmiech na twarzy.

-Tak, tak zapraszamy. Zaraz któraś z nas do Pana podejdzie.

Odpowiedziała i od razu odwróciła się do Misi.

-Misia obsłużył tego klienta?

-O nie, zdecydowanie widzę, że on przyszedł specjalnie do Ciebie. Także musisz sama go obsłużyć.

-Misia, nie żartuj sobie. To jest zwykły klient.

-I ten zwykły klient byłby tu drugi dzień z rzędu?

Zapytała podejrzliwie Amelie?

-Dobra, dobra. Już idę go obsłużyć.

Poddenerwowana wyszła zza kasy i podeszła do Marcina.

-Dzień dobry, co mogę Panu podać?

-Cześć Amelia, zwykłą czarną kawę poproszę. Muszę się obudzić, bo miałem ciężką noc.

'No tak, jak się siedziało tutaj z tak piękną dziewczyną jak wczoraj, to później się nie wysypia w nocy' pomyślała sobie.

-Dobrze, a coś do kawy? Z rana proponuję mleczną babkę albo jakiegoś pączka.

-A może skuszę się na jednego pączka. A powiedz mi co robisz po pracy?

-Kawa i pączek, zaraz Panu przyniosę.

Przygotowała czarną kawę, do tego dobrała pączka i zaniosła do stolika.

-Amelia, odpowiesz mi na moje pytanie?

-Przepraszam, ale pracuje do późna.

-Nie prawda, chyba że dla Ciebie godzina 16 to późna godzina?

Zapytał z szelmowskim uśmiechem.

-Przepraszam, a skąd Pan wie, do której pracuję?

-Masz naprawdę miłą koleżankę w pracy. To co, może umówisz się ze mną na jakiś spacer po pracy?

-Przepraszam, ale naprawdę nie mogę.

-Jedno małe spotkanie, jak się nie zgodzisz, to będę czekał tutaj do samej 16 i i tak będziesz musiała ze mną wyjść.

-Dobrze, dobrze. Kończę o 16, a teraz przepraszam, ale muszę wracać do pracy.

Amelia postanowiła, że później rozprawi się z Misią, ale teraz musi zając się pracą, bo w kawiarni zrobił się ruch.Do 16 czas zleciał jej bardzo szybko, nie spodziewała się tego. Sam Marcin pojawił się w kawiarni punktualnie o 16, dziewczyna przekazała mu, że tylko pójdzie się przebrać i zaraz do niego przyjdzie. Przy wyjściu z szatni usłyszała jeszcze słowa Misi

-Miłej randki.

-A z Tobą rozprawię się innym razem. Cześć.

Wyszła i podeszła do Marcina.

-Jestem, możemy iść.

-Cieszę się. Masz ochotę na spacer, czy może pójdziemy gdzieś na miasto się czegoś napić?

-Może być spacer.

Marcin puścił Amelie przodem, a później skierowali się do pobliskiego parku. Dzień był dość ładny, był lekki mróz, ale temperatura była dobra na spacer.

-A może opowiesz mi coś o sobie?

Usłyszała z ust Marcina.

-Chyba nie ma co opowiadać. Studiuję, pracuje i tyle.

-Na pewno dzieje się coś więcej. Może opowiedz mi coś o rodzinie?

Gdy dziewczyna usłyszała pytanie o rodzinie nie wiedziała co opowiedzieć. Nie lubi mówić o swoim rodzinnym domu, bo tak naprawdę nie było o czym mówić.

-Nie ma o czym mówić. Nie mieszkam w rodzinnym domu, mój tata zmarł gdy miał 35 lat, później mieszkałam z mamą i.. ale gdy skończyłam szkołę wyprowadziłam się z domu, przez parę miesięcy mieszkałam u mojej przyjaciółki, a później dostałam miejsce w akademiku i tak żyje do dzisiaj.

-Mieszkasz w akademiku? Dlatego też pracujesz w kawiarni w weekendy?

-Pracuje w kawiarni, bo po pierwsze lubię tą prace, ale tak pracuje tam również, żeby jako tako żyć. Ale może zmienimy temat? A Ty ? Może opowiesz coś o sobie? Długo już jesteś z Moniką, tak się nazywała ta wczorajsza dziewczyna?

Marcin odwrócił się do Ameli zdziwiony pytaniem.

-Przepraszam, ale czemu sądzisz, że jestem z Moniką w związku?

-No byliście wczoraj razem w kawiarni, uśmiechaliście się do siebie. Tak ogólnie stwierdziłam, że pasujecie do siebie.

-Może i pasujemy …

Odpowiedział, Amelia poczuła lekkie ukucie w sercu. Nie wiedziało co to ma znaczyć, przecież są tylko na spacerze, jednym spacerze. Szła patrząc w ziemie, bawiąc się śniegiem..

-Amelia, spójrz na mnie.

Poczuła rękę mężczyzny na swojej, która ją zatrzymała.

-Proszę, spójrz.

Dziewczyna podniosła wzrok i znowu spojrzała w te czekoladowe oczy, znowu pojawił się w nich ten błysk.

-Monika jest moją kuzynką, miała wczoraj zły dzień i musiała się komuś wygadać.

-Oj przepraszam, nie wiedziałam.

Jeszcze troszkę spacerowali i rozmawiali. Amelia dowiedziała się, że Marcin ma 27 lat, że nie jest z nikim w związku, że mieszka już sam w małym domku, który odziedziczył po babci. Ale najważniejsze co się o nim dowiedziała to to, że jest przystojny a do tego zabawny. Wiedziała, że coraz bardziej tonie w jego zaletach.

-Może pójdziemy gdzieś na herbatę? Zimno już się robi?

-No nie wiem, dość późno jest, a ja bym musiała się jeszcze pouczyć.

-To może przynajmniej dasz się odprowadzić?

-Oczywiście.

Odpowiedziała z uśmiechem. Skierowali się do akademika, szli i rozmawiali o wszystkim i o niczym. Po 15 minutach byli już pod drzwiami pokoju dziewczyny.

-Dziękuje za miły dzień, mam nadzieję, że nie żałujesz, że dałaś się skusić?

-Nie, cieszę się, że dałam się skusić. Dobrze się bawiłam.

-Cieszę się. A może spotkamy się jeszcze?

-Czemu nie, z chęcią się z Tobą spotkam.

-To może w Poniedziałek popołudniu?

-Może być, ja kończę zajęcia dość wcześnie.

-To może o 17? Przyjdę po Ciebie.

-Dobrze. To do Poniedziałku.

Chciała wejść do pokoju, gdy zatrzymał ją Marcin.

-Poczekaj.

Odwróciła się i spojrzała na mężczyznę. Marcin zbliżył się do niej, Amelia czuła jego oddech na twarzy, wiedziała co zaraz się wydarzy. Nie musiała długo czekać, bo zaraz poczuła dotyk jego ust na swoich, delikatny i subtelny pocałunek nie trwał długo, ale był wystarczająco długi, żeby odpłynęła całkowicie. Marcin odsunął się od dziewczyny i się uśmiechnął.

-Teraz jest idealne zakończenie dnia. Teraz możesz iść do siebie, a ja przyjdę po Ciebie w Poniedziałek o 17.

Po tych słowach skierował się do wyjścia.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania