Pokaż listęUkryj listę

Czasoprzestrzenna Podróż Do Dosłownej Fabryki Snów

"Czasoprzestrzenna Podróż Do Dosłownej Fabryki Snów"

 

gatunek: sny/fantastyka/podróże/imprezy/przygoda/surrealizm

 

Plażowa dzielnica wielkiego miasta, leżącego u oceanicznych wybrzeży subtropikalnego, imprezowo-wypoczynkowego kontynentu. Nieskończony, pogodny zachód słońca. Lata 2008-2009.

 

Przez ulicę przechodziły cheeseburger, paczka popcornu, rożek lodowy i puszka chłodnego, orzeźwiającego napoju gazowanego. Wesoło przy tym śpiewały oraz grały na różnych instrumentach muzycznych. Nadeszły od strony gwarnego centrum i kierowały się na plażę pełną luzu, relaksu, wypoczynku, śmiechu, fantastycznych opowiastek, zabawnych dowcipów, radosnego tańca oraz przebojowej muzyki dyskotekowej, funk, rap i rock'n'roll z trzech ostatnich dziesięcioleci dwudziestego wieku.

 

Woda była jasnoniebieska oraz przejrzysta, a wzdłuż brzegu - bardzo płytka. Natomiast od lądowej strony płaskiej, jasnonugatowej plaży rozciągała się fantazyjnie kolorowa dzielnica, zbudowana i utrzymana w stylu imprezowo-surrealnym. Całe miasto było obsadzone palmami, zwykle wysokimi oraz cienkimi, i otoczone różnymi krajobrazami: lasami, lasostepami, stepami, półpustyniami oraz pustyniami. Każda z tych krain posiadała wyjątkowy, niepowtarzalny klimat oraz oferowała unikalne atrakcje, pełne niezapomnianych wrażeń.

 

W jednym z parków, usytuowanych w środkowej części miejscowości, nagle pojawiło się ośmioro około dwudziestosiedmioletnich dobrych znajomych: Podróżnik, Podróżniczka, Plażowicz, Plażowiczka, Hipis, Hipiska, Beatnik i Beatniczka. Poszli zwiedzać tajemnicze zakątki, poukrywane między monumentalnymi budynkami, a także we wnętrzach niektórych spośród licznych gmachów. Napotkali trzydziestokilkulatniego Tajemniczego Wędrowca Czasoprzestrzennego, ubranego w dziwny, fantazyjny, żółty płaszcz w pomarańczowe gwiazdki, kwadraty oraz trójkąty. Jeden z kolegów postanowił spytać dziwnego gościa: co się tu dzieje i dlaczego wszędzie dookoła jest tak dziwnie.

 

— Kim jesteś? — spytał Podróżnik.

— Tak się składa, że przydzielonym tobie przewodnikiem po tym mieście — odpowiedział nietuzinkowy nieznajomy przechodzień.

— Łooooo! Cooooo? Łaaaaał! Coś niebywałego! Gdzie ja jestem? — kontynuował coraz bardziej zszokowany i zdezorientowany Podróżnik, którego emocje wkrótce jednak obrały pozytywny kierunek: przekształciły się w ekscytację.

— W miejscu, w którym sny są wymyślane, składane i wysyłane do mózgów śpiących istot.

— Chcesz powiedzieć, że jestem w fabryce snów? — pytał zaskoczony Podróżnik z niedowierzaniem.

— Dokładnie tak. Dosłownie!

— Ale odlotowy, odjechany, oryginalny i przebojowy numer! To niesamowite oraz niewiarygodne!

— A jednak prawdziwe.

 

Mężczyźni zakończyli rozmowę, a wtedy Podróżnik wraz z resztą swojej ekipy skierował swoje przebojowe kroki w kierunku magicznej plaży, wypełnionej po brzegi wieloma różnorodnymi atrakcjami rekreacyjnymi, a dokładniej zarówno relaksacyjnymi, jak i imprezowymi.

 

Tymczasem nad miastem oraz nad jego najbliższymi okolicami, często działy się niezwykłe rzeczy. Na przykład, nad całą miejscowością i gminą, fruwały niezidentyfikowane, świecące obiekty o różnych kształtach, rozmiarach oraz kolorach. Co jakiś czas, nad strefą zabudowaną przeleciał limonkowo-lazurowo-żółto-pomarańczowy helikopter, opryskujący planetę humorem oraz surrealizmem, a wydający odgłosy takie jak na przykład: "turlulirlu lurlulirlu", "poootototototo", "pyyyyyryryryryrytututututu", "dododododododo dydydydydydydy" i "parlarlirlarlirlari parlarlirlur".

 

Tak ogólnie, to wszędzie dookoła panował totalny luz oraz nastrój wiecznej imprezy. Po chodnikach, placach, parkach i plażach spacerowali sami weseli oraz szczęśliwi ludzie, a także mnóstwo istot z innych, alternatywnych gatunków, światów i wymiarów. Wszyscy często oraz chętnie grali, tańczyli i śpiewali.

 

Na przedmieściach znajdowały się liczne wolnostojące, jednorodzinne, przestronne domy, otoczone tropikalnymi ogrodami. W pomieszczeniach, będących jednocześnie kuchniami oraz jadalniami, wiele razy w ciągu roku dochodziło do takich oto zabawno-surrealnych scenek, jakby wyciągniętych prosto ze snów, bajek albo reklam: ośmiornica i rozgwiazda grały na różnych instrumentach muzycznych, takich jak keytar, gitara, mandolina, marakasy, kastaniety, ksylofon oraz keyboard. Aligator i krokodyl rapowały, rekiny oraz płaszczki śpiewały, a rodzynki, lentilki, drażetki, kurze jajka i kartony mleka tańczyły sambę, salsę oraz breakdance.

 

W tym samym czasie, po plażowej dzielnicy przechadzała się bardzo niecodziennie wyglądająca istota człekokształtna. Była zbudowana z barwnych, świecących figur geometrycznych. Nagle i niespodziewanie doznała ona olśnienia oraz ekstazy. Nad jej głową fruwały gigantyczne diamenty, wydające dźwięczne, metaliczno-kosmiczno-mechaniczne odgłosy. Wkrótce postać została zabrana na podniebną wycieczkę przez dziwne, tajemnicze istoty, pochodzące z innej galaktyki, mającej kształt prostokąta. Świetliste stworzenia pokazały dziwacznie wyglądającemu humanoidowi wytwórnię gier komputerowych, utworów muzycznych, filmów, seriali i obrazów, wyglądającą jak gigantyczne studio artystyczne, w którego ścianach tkwiły portale czasoprzestrzenne różnych rozmiarów oraz kształtów.

 

Sny, które tutaj powstawały, były zaraz po wyprodukowaniu umieszczane w specjalnych chmurkach, wysyłanych następnie do ludzi oraz całej ziemskiej biosfery, a także do niektórych spośród istot nie z tego świata. Geometryczna postać człekokształtna zajrzała przez wielkie okno, a wtedy ujrzała obłoczki kręcące się wokół własnej osi i wydające przy tym szybkie, regularne, wysokie dźwięki, brzmiące podobnie, jakby jakiś uzdolniony artysta grał na flecie, albo na podobnym instrumencie. "Fifififiiirurururuuu!" - mniej więcej właśnie tak brzmiały te odgłosy.

 

Nagle, cały kontynent, potem planeta, a na następnie wszechświat, został jedną wielką supergwiazdą. Z nieba nad jedną z planet spadł złoty oraz srebrny pył, który świecił, grał i nucił oryginalne, przebojowe oraz legendarne muzyczne przeboje radiowe i dyskotekowe z późnego dwudziestego wieku.

 

Koniec.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • Opowiadanie na podstawie niezwykłego snu o fantastycznym miejscu, w którym są produkowane sny.
  • Dekaos Dondi rok temu
    Piotrek p.1988↔Znowu tyle dziwów, że aż człek nie wie, co najpierw uświadomić w umyśle.
    Chociażby takie sformułowania i inne:
    "W miejscu, w którym sny są wymyślane, składane i wysyłane do mózgów śpiących istot"
    "Była zbudowana z barwnych, świecących figur geometrycznych"
    Wierzę, iż nagrywarki snów, to tylko kwestia czasu:)
    Pozdrawiam🙂:)
  • Lubię pisać i czytać opowiadania, w których można znaleźć dużo dziwów 😄.
    Też wierzę, że za jakiś czas, kiedy ludzkość będzie na to gotowa, nagrywarki snów i inne podobne, niezwykłe technologie będą czymś oczywistym i powszechnym, oraz że będą łatwe w obsłudze, słuchające tylko swoich prawowitych właścicieli i niezawodnie działające przez wiele, na przykład kilkanaście, lat.

    Dziękuję i pozdrawiam 🙂
  • Dekaos Dondi rok temu
    Piotrek P. 1988↔Ano właśnie. Słusznie zauważyłeś↔"słuchające tylko swoich prawowitych właścicieli"→bo ze snów, można by wiele wywnioskować. Chociaż czasami mam wrażenie, że śnię zdarzenia, z mojej wersji ze świata równoległego:)↔Albo też inna funkcja→co sobie wyobrażasz,
    widzisz na ekranie. Sądzę jednak, że owe obrazy to mógłby być jakiś galimatias, bo nie łatwo panować nad myślami itp...:)) 🙂

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania