Człowiek z psem - rozdział 1

Pewnego razu, gdy szłam ze szkoły do domu napotkałam na ulicy człowieka. Był to bezdomny kaleka, nie miał jednej nogi i siedział na wózku inwalidzkim. Z tyłu na wózku miał przyczepioną kartkę: „Pomóżcie mi. Jestem bezdomny, nie stać mnie na jedzenie.” Towarzyszył mu pies, bardzo piękny owczarek niemiecki. Rozczuliło mnie to. Jednocześnie się rozzłościłam, a mianowicie z tego powodu, iż wokół tego człowieka i psa zebrała się grupka ludzi. Wszyscy podziwiali psa, lecz na mężczyznę nikt nie zwracał nawet najmniejszej uwagi.

W przypływie dobrych chęci i współczucia dla człowieka pobiegłam do sklepu spożywczego i kupiłam dwie bułki i wodę mineralną. Dla psa także kupiłam wodę. Obok był sklep zoologiczny, więc poszłam tam i kupiłam suchą karmę w małej paczce. Po czym odczekałam chwilkę, aż wszyscy się rozejdą i podeszłam do mężczyzny.

- Pięknego ma pan psa. – powiedziałam uśmiechając się. – Jak się wabi?

Mężczyzna uśmiechnął się do mnie przyjaźnie i odpowiedział:

- Urwis.

- O, fajne imię. A mogę zapytać, dlaczego akurat takie? – zapytałam.

- Jak był szczeniakiem, to strasznie rozrabiał. Nie miał wtedy jeszcze imienia, więc zacząłem go tak nazywać. No i tak już zostało. – opowiedział ze śmiechem.

- Teraz jest taki spokojny – powiedziałam. Patrzyliśmy na siebie w milczeniu przez pół minuty, gdy w końcu powiedziałam:

- Mam coś dla pana i pieska.

Mężczyzna spojrzał na mnie z zaciekawieniem.

Wyciągnęłam z plecaka wszystko co dla nich kupiłam i położyłam mu na kolanach, po czym spojrzałam na niego z wyczekiwaniem. Mężczyzna patrzył to na mnie, to na jedzenie. Zauważyłam, że go to wzruszyło. Miał łzy w oczach. Ja oczywiście zaraz także się rozczuliłam.

Minęła chwila, zanim doszedł do siebie.

- O Boże, nie wiem co powiedzieć… - powiedział, i widać było, że naprawdę nie może znaleźć słów na to co czuje. – Ja… dziękuję ci bardzo.

- Nie ma za co dziękować. – odpowiedziałam. – Zrobiłam to z przyjemnością.

Mężczyzna uśmiechnął się promiennie i odkręcił butelkę wody, tę przeznaczoną dla psa, i powoli zaczął wlewać mu do pyska. Gdy już skończył pies od razu stał się szczęśliwszy. Naprawdę było to widać. Zaczął merdać ogonem i dam sobie rękę uciąć, że widziałam uśmiech na jego pysku. Wiem, to niedorzeczne, ale tak było. Nawet jego właściciel widząc jak szczęśliwy jest jego piesek, zaczął się śmiać.

Następnie pan rozerwał opakowanie od karmy i położył ją pod pysk psa. Przez jakiś czas obserwował jak się zajada i po chwili odpakował swoje bułki i zaczął jeść. Ja w tym czasie usiadłam na chodniku po drugiej stronie mężczyzny i czekałam, aż oboje skończą. Zastanawiałam się nad tym, dlaczego oni tutaj są. Myślę, że ten człowiek przeszedł coś ciężkiego. Nie wiem skąd wzięła mi się ta myśl. No i dlaczego nie ma nogi. Widać było po nim, że pomimo tego, iż jest bezdomny, nie ma co jeść, no i że musi żebrać na ulicy, to jednak był wesoły i uśmiechnięty.

W pewnym momencie zauważyłam , że pies wstał. Podszedł do mnie i zaczął lizać mnie po twarzy. Ja w przypływie bezgranicznej radości przytuliłam jego pysk do piersi i zaczęłam się śmiać. Poczułam jak szczęście wypełnia mnie od środka.

Pies coraz bardziej ożywiony wszedł mi na ramiona i przewrócił na ziemię. Wszedł na mnie i w ten sposób miał jeszcze lepszy dostęp do mojej twarzy. Widok tak szczęśliwego psa doprowadził mnie do łez.

Dopiero po około pięciu minutach pies dał mi odetchnąć i usiąść. Jego właściciel przyglądał się temu z szerokim uśmiechem na twarzy.

- Jeszcze raz bardzo ci dziękuję – powiedział. – Już dawno nie widziałem go tak bardzo szczęśliwego.

Ja po prostu się uśmiechnęłam do mężczyzny. Nie umiałam wydobyć z siebie głosu. Wiedziałam, że ich w jakiś sposób uszczęśliwię, ale nie spodziewałam się aż takiego efektu.

Pies usiadł koło mnie. Oboje jak jeden mąż odwróciliśmy głowy i spojrzeliśmy na mężczyznę na wózku. On się do nas uśmiechnął, a ja odwzajemniłam uśmiech.

Siedzieliśmy tak, patrząc się na siebie, dłuższy czas. Po pewnym czasie przez głowę przemknęła mi myśl, że jest już późno. Mimowolnie odwróciłam głowę i spojrzałam na zegarek. Nie myliłam się. Było już późno i musiałam iść do domu. Nie chciałam od nich odchodzić. Miło spędziłam czas w ich towarzystwie. Mężczyzna jest bardzo towarzyski i miły.

- Ja już niestety muszę się zbierać. Późno już jest. – powiedziałam

Mężczyzna wyglądał tak jakby się zasmucił. Pies spojrzał na mnie błagalnie, zupełnie jakby rozumiał to co powiedziałam.

- Dobrze. Miło spędziłem z tobą czas – powiedział. – I jeszcze raz dziękuję ci za wszystko. Mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy. – powiedział z uśmiechem.

- Też mam taką nadzieję – odpowiedziałam mu, także z uśmiechem na twarzy. – Do widzenia. Pa piesku – powiedziałam i pogłaskałam psa po głowie.

Jeszcze raz szeroko uśmiechnęłam się do mężczyzny i odeszłam.

 

 

W drodze powrotnej do domu naszły mnie dotyczące tej sytuacji. Widok szczęśliwego i wdzięcznego psa doprowadził mnie do tych właśnie rozmyślań.

Dzięki temu wydarzeniu poczułam się spełniona. Poczułam, że może jednak jestem komuś potrzebna, że nie jestem bezużyteczna, że po prostu moja obecność, taki mały gest, może kogoś tak uszczęśliwić.

Z tym człowiekiem, z tym bezdomnym rozmawiałam zaledwie półtorej godziny, a jednak poczułam, że darzę go szacunkiem, swoistym uczuciem. Nigdy jeszcze nie czułam czegoś takiego. Jest to bardzo miłe uczucie, bardzo dobrze się z tym czuje.

Mam nadzieję, że gdy następnym razem, możliwe, że jutro, znowu go spotkam, będę mogła temu człowiekowi jakoś pomóc, nie tylko w taki sposób, że kupię mu jedzenie, lecz w jakiś inny, bardziej wartościowy, taki jaki pomoże mu wyjść na prostą. W tej chwili jednak nie wiem, jaki miałby to być rodzaj pomocy. Lecz mam nadzieję, że już niedługo się tego dowiem. Kto wie, może będę jeszcze kimś ważnym w jego życiu.

Następne częściCzłowiek z psem - rozdział 2

Średnia ocena: 4.3  Głosów: 6

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • NataliaO 09.11.2014
    fajne, wzruszyłam się , dobrze jest być komuś potrzebnym ; 5daje
  • Amy 09.11.2014
    Znowu fajny temat, ale tym razem poprzyczepiam się trochę co do poprawności tekstu. :)

    Musisz popracować nad interpunkcją, bo w niektórych miejscach brakuje przecinków. Poza tym... jest kilka powtórzeń. One aż tak bardzo nie przeszkadzają, ale byłoby chyba lepiej, gdybyś od czasu do czasu zastępowała słowo, np. "mężczyzna", jakimiś innymi, typu: "bezdomny", "kaleka"...

    Pewnego razu, gdy szłam ze szkoły do domu napotkałam na ulicy człowieka. Był to bezdomny kaleka, nie miał jednej nogi i siedział na wózku inwalidzkim. Z tyłu na wózku miał przyczepioną kartkę:
    Kartkę mógł mieć przyczepioną DO wózka, a to pierwsze zdanie brzmi tak, jakby spotkanie człowieka na ulicy było czymś wyjątkowym. Może lepiej od razu napisać, że to kaleka bez nogi, np.:
    Pewnego razu, gdy wracałam ze szkoły, spotkałam bezdomnego kalekę bez nogi. Do wózka miał przyczepioną kartkę: ...

    Brakuje mi też opisów postaci. Jak wyglądał ten mężczyzna? Pies był piękny, czyli jaki? Opisy pozwolą czytelnikowi lepiej wyobrazić sobie ukazywany w Twoim opowiadaniu świat.

    Jestem ciekawa, co będzie dalej. Czekam na kolejne rozdziały. ;)
  • wolfie 09.11.2014
    Piękne opowiadanie :)
  • Agata547 09.11.2014
    Dziękuję Amy za opinię i pokazanie mi błędów. Napewno wezmę to pod uwagę ;)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania