Depresja
Otulasz mnie chłodnym spojrzeniem,
muskasz tak czule, choć z największą siłą,
wciąż śledzisz mnie... katujesz zwątpieniem,
Sprawiasz, że serce staje się lodową bryłą.
Niszczysz marzenia... już nie ma ich we mnie,
odrzucasz szczęście, choć wcale go nie znam,
prowadzisz do ran, związujesz ręce,
korzystasz z nich, robiąc swój stelaż.
Podcinasz skrzydła, choć nie umiem latać,
wbijasz ostrza w plecy, ciągniesz to przez lata,
pozbywasz człowieka uczuć, żyć uczysz na stratach,
a dążysz jedynie do końca ludzkiego świata.
I nie zniszczysz od razu, a robisz to powoli,
tylko czekasz, aż w końcu ból drugi ból ukoi,
mimo to trafisz w serce, choć sama go nie masz,
ale bawi Cię widok, jak człowiek sam się w ból zamienia,
i staje się chodzącym trupem,
już dawno martwym w środku,
kiedy pytają, co z nim nie tak,
odpowiada, że '' Wszystko w porządku''
A to kolejny gwóźdź do trumny,
którą przed nim otwierasz,
szczątki z serca wsypałby do urny,
a Ty ze śmiechem w oczach patrzyłabyś jak umiera...
Komentarze (19)
Wiersz zbyt dosłowny, bardziej proza, tak strasznie detalicznie podeszłaś do tematu.
Bo ja bym się wkurzyła?
I to mocno.
I pewnie dostałabym bana xD
Może jakaś doświadczona osoba przerobi 2 zwrotki, by pokazać przykład wiersza? To by jej pomogło. Poprawiłam
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania