Dlaczego?!

Zamknęłam się w swoim cichym, małym i całkowicie odciętym od światła pokoju. Otaczały mnie ciemno szare kamienne ściany. Z sufitu zwieszał się samotny kabel ze spaloną żarówką. Powietrze było zimne, pomimo braku okna.

Leżałam pośród rozrzuconych na materacu ubrań, zwinięta w kłębek. Po moich policzkach spływały łzy. Nawet nie próbowałam ich powstrzymać. Moje serce rozsadzał ból. Ciężko mi się oddychało. Trzęsłam się z zimna. Miałam na sobie tylko cienką koszulę mojego taty. Mojego kochającego taty, którego już nigdy nie zobaczę. Było mi bardzo ciężko. Fakt, że zostałam sama wcale nie pomagał. Podniosłam się i siedząc oparłam się o ścianę. Zdawało mi się, że w otaczającej mnie ciemności widzę przerażające obrazy. Zobaczyłam jak na moich oczach matka podcina gardło mojemu tacie. Rozlewająca się krew, zamglone oczy ojca przewiercające mnie na wskroś, psychopatyczny uśmiech matki skierowany do mnie, nóż z ostrzem lśniącym czerwienią w jej tak znajomej mi ręce, głuchy odgłos kroków i nieprzyjemny plask butów o świeżą krew, zmniejszająca się między nami odległość, odrażający odór śmierci i...paraliżujący strach. Chwila bezruchu, ucieczka. Pistolet ze schowka chwycony przez małe, dziecięce rączki, kilka strzałów. Przeszywający każdy milimetr ciała krzyk. Rozpacz, przerażenie i mnóstwo szkarłatnej cieczy. Wspomnienie zaczęło się rozmywać w mroku. Pochyliłam głowę i popatrzyłam na swoje trzęsące się dłonie. Pokryte były krwią moich najbliższych, a przynajmniej tak wyglądała halucynacja. Moje spojrzenie było puste, pozbawione jakichkolwiek uczuć. Przeniosłam wzrok na popękany sufit. Moje usta lekko się rozchyliły. Z mojego gardła wydobył się potężny krzyk. Wrzeszczałam płacząc. Przeraźliwe dźwięki ułożyły się w zdania.

 

-Już dłużej nie mogę! Nie mogę już tak żyć! To mnie przerasta!

 

Wstałam i chwiejnym krokiem wyszłam z pokoju i przeszłam do kuchni. Wyglądała ona jeszcze gorzej od poprzedniego pomieszczenia. Otworzyłam małe okienko i wykrzyczałam przez nie:

 

-Niech ktoś mi pomoże! Dlaczego wszyscy udają, że nic nie widzą?! Czemu nikt nie chce podać mi pomocnej ręki?!

 

W głębi duszy znałam odpowiedzi na te pytania. Ludzie się boją. Są paskudnymi, słabymi, zgniłymi do szpiku kości stworzeniami, które potrafią zadawać tylko ból. Wszelkie dobro dane przez nich jest tylko iluzją. Nie widzą niczego prócz czubka własnego nosa. Jeśli ktoś potrzebuje pomocnej ręki to ma ją na końcu własnego ramienia. Na tym świecie nie ma nikogo kto mógłby mi pomóc, zrozumieć mnie. Nie ma zdolnej do tego osoby. Jestem tylko ja i moje problemy. Wróciłam do ciemnego pokoju i stojąc na środku powiedziałam:

 

-Dlaczego?! Dlaczego?!! Dlaczego?!!! Dlaczego życie odebrało mi wszystko?! Tatę, opętało matkę, zadało nieuleczalne rany w sercu?! Zniszczyło mnie?!

 

Byłam wyniszczona od środka. Moje serce już nigdy się nie pozbiera. We mnie znajdowała się tylko pustka. Nie dało się już mnie uratować. Było za późno. I ja wiedziałam to, aż za dobrze. W moich słowach dało się słyszeć szaleństwo. Na mojej twarzy pojawił się chory uśmiech. Po chwili wybuchnęłam szalonym śmiechem pomieszanym z krzykiem i spływającymi po bladych, wychudzonych policzkach łzami. Śmiech oznaczał to, że już nie wytrzymałam, zwariowałam przez te 9 lat samotności, poczucia winy, odepchnięcia przez społeczeństwo. Krzyk, wołanie o pomoc, prośbę o wyciągnięcie z tej czarnej otchłani, która mnie pochłaniała. Łzy, smutek po stracie wszystkiego i namacalny dowód na moją bezsilność jak i poddanie się. Zwyciężyła ciemność. Pod wpływem impulsu rzuciłam się na materac, zrzuciłam z niego brudne ubrania i odnalazłam w nim szew. Wstąpiła we mnie wtedy siła, która pozwoliła mi go rozerwać. Po chwili wyciągnęłam nóż. Mały nożyk z lśniącym ostrzem, które odbiera życie. Dalej pamiętałam kiedy tata mówił mi, że mama jest chora. Że jeśli zauważę u niej dziwne zachowanie to przed pójściem spać mam rozciąć to miejsce nożyczkami i użyć tego co tam znajdę do samoobrony. Nie miałam okazji użyć akurat tego narzędzia. Razem z nożem wybiegłam z mojego starego domu. Stanęłam tuż przed nim i rozcięłam sobie skórę na nodze. Z głębokiej i brzydkiej rany zaczął kapać szkarłat. W napadzie szału nie czułam bólu. Na jasnej elewacji napisałam: TEN DOM OD TEJ PORY JEST DOWODEM LUDZKIEGO OKRUCIEŃSTWA własną krwią. Wybuchnęłam kolejnym niekontrolowanym napadem śmiechu psychopaty. Wbiłam nóż w swoje pozbawione emocji i jakiegokolwiek współczucia serce. Zimne jak lód ostrze przebiło je na wylot. Osunęłam się po ścianie budynku zostawiając na nim grubą smugę krwi. Z mojej brody kapała szkarłatna ciecz, która wypłynęła z moich ust. Obraz zaczął mi się zamazywać. Tuż przed sobą zobaczyłam wysokiego nastoletniego chłopaka z czarnymi włosami, złotymi oczami, w których widać było ból, ale i pewność siebie. Jego skóra była bardzo blada, niemal biała jak kartka papieru. Ubrany był cały na czarno. Chłopak zbliżył się do mnie i szepnął mi do ucha:

-Zabiorę cię z tego okrutnego świata i sprawię, że na twojej twarzy zagości uśmiech, a z gardła wydobędzie się głośny śmiech szczęścia. Znów poczujesz się potrzebna, Amayo*.

Śmierć. Śmierć po mnie przyszła, uświadomiłam sobie. Ale...to przecież nastolatek. Ma może tak jak ja z 17-18 lat. Czy to na prawdę śmierć? Spojrzałam mu w twarz i dostrzegłam półuśmiech. Tak. To na prawdę śmierć, dotarło do mnie. Dopiero wtedy zrozumiałam, że moje życie na ziemi się skończyło. Otulona chłodem, wpatrując się w zachmurzone niebo, odeszłam ze złotookim.

 

*Amaya - japońskie imię znaczące: nocny deszcz

 

Wiem, że tytuł może nie pasować, ale nie mogłam wymyślić nic innego. Co do kategorii to nie byłam pewna którą wybrać. Byłabym wdzięczna za komentarze. Jeśli zrobiłam jakiś błąd, który kłuje w oczy, napiszcie mi o tym.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (5)

  • motomrówka 06.01.2017
    Bardzo japońskie. Napisane dobrze. Emocjonalnie. Prawdziwie. 5
  • Arisu 06.01.2017
    Dziękuję za kilka szczerych słów i ocenę. Japońskie, bo oglądam anime co tu więcej pisać.
  • Krytyk 07.01.2017
    Jeśli chodzi o błędy, nie wyłapałem ich zbyt dużo. Piszesz dość bardziej profesjonalnym językiem, nie będę się czepiać do mini błędzików językowych. Cztery, za fabułę, która nie porywa.
  • katharina182 14.01.2017
    Bardzo dobrze napisany tekst. Widać że lubisz i co ważniejsze potrafisz pisać. Zostawiam zasłużoną 5.
  • Arisu 14.01.2017
    Dziękuję bardzo za ocenę i komentarz. Pierwszy raz ktoś całkowicie obcy powiedział mi, że potrafię pisać. Daje mi to dużą motywację.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania