"Dom na wzgórzu" cz.2

Mówią,że ciekawość ludzka nie zna granic.

Zgadzam się z tym w stu procentach.

Od tamtego pamiętnego dnia, nie było minuty,ni nawet sekundy w której nie myślałabym o tajemniczym domu.

Pytałam o niego mamę ale zbyła mnie tekstem,że pewnie ktoś się tam niedawno pobudował.

-Mało to się tu jakichś mieszczuchów ostatnio nasprowadzało? Pewnie wykupił jakiś bogaty doktorzyna i przyjeżdża na wakacje odpocząć od hałasu.

-Ale ten dom nie jest nowy,owszem,zadbany to tak ale z pewnością nie nowy.

 

-Po mojemu to tam zawsze tylko te bunkry były a o żadnym domu nic mi nie wiadomo,a ty lepiej byś się nauką zajęła a nie w prywatnego detektywa się bawiła.

 

Poszłabym tam już następnego dnia ale szczerze i z ręką na sercu muszę przyznać,że zwyczajnie miałam pietra.

Kilka dni o ty myślałam,rozpatrywałam wszystkie za i przeciw aż w końcu i tak rezygnowałam.

Następnych kilka dni się wybierałam ale w ostatniej chwili zawracałam.

Dopiero po tygodniu ciekawość wreszcie zapędziła mnie w tamto miejsce.

 

Dzień był pochmurny,nie padało ale była mgła i dosyć chłodno.

Mamie powiedziałam,że wezmę bestię na Niedzielny spacer,to mój pies rasy Owczarek Kaukaski i tym których to imię śmieszy powiem tylko, że jest jak najbardziej trafione.

Poczułam się nawet trochę pewniej z psem truchtającym u mojego boku.

Przez całą drogę męczyło mnie dziwne przeświadczenie, że nie zastanę nic na miejscu, że to wszystko to był sen, byłam więc lekko zaskoczona widokiem znajomego budynku przede mną.

 

Wszystko było tak jak zapamiętałam, podobnie jak za pierwszym razem poczułam się nieco przytłoczona panującą ciszą, zupełnie tak jakby czas zatrzymał się tam czekając na coś lub kogoś.

Staliśmy tak z bestią przez dłuższą chwilę w nadziei, że może pojawi się właściciel ale wszystko trwało w całkowitym bezruchu.

Pomyślałam sobie, że może moja matka miała rację i ktoś faktycznie przyjeżdżał tu tylko na wakacje.

Obeszłam z psem dom dookoła i zauważyłam, że jednak nie wszystko było tak jak ostatnio,mianowicie przy jednej ze ścian znajdował się teraz pokazny stosik drewna opałowego a dałabym sobie rękę obciąć, że poprzednim razem go tam nie było.

Pokręciłam się jeszcze chwilę, ponieważ jednak nikt się nie pokazał ruszyłam powoli w drogę powrotną.

Przeszliśmy kilka metrów kiedy nagle bestia zaczęła się dziwnie zachowywać,szarpała się i powarkiwała.

 

-Spokój Bestia,co ci znowu odbiło?

 

Pies nagle znieruchomiał a następnie podkulił ogon i nadal warcząc zaczął się wycofywać,rozejrzałam się szukając przyczyny tego dziwnego zachowania i ze zdziwieniem spostrzegłam, że jedna z drewnianych okiennic domu jest otwarta a zza firany wyraznie spogląda nieruchoma postać.

Podniosłam rękę w geście powitania ale postać ani drgnęła,pies zaczął coraz bardziej szarpać, odwróciłam się więc by go uspokoić i usłyszałam głośne stuknięcie.

Zerknęłam w stronę domu i zobaczyłam, że okiennica znowu była na głucho zamknięta.

Ruszyłam w drogę powrotną z przeświadczeniem, że kimkolwiek jest tajemniczy właściciel domu, za gośćmi raczej nie przepada.

*

 

Ten dom mnie opętał, był jak narkotyk, wnikał pod skórę i wraz z krwią przemieszczał się po całym organizmie.

Śniłam o nim,przyciągał mnie jak magnes, krążyłam więc koło niego jak ćma koło świeczki.

Nie podchodziłam już blisko ale obserwowałam z daleka, i nic.

Zero ruchu,brak jakiegokolwiek dowodu na to, że ktoś tam jest.

Czy sobie to wszystko wymyśliłam?

Minął miesiąc,miesiąc podchodów i obserwacji i nagle...buum, zwrot akcji o sto stopni.

Tak po prostu pewnego dnia spacerując mijam dziwnego chłopaka, nie znam go a przecież tu każdy zna każdego.

Na oko ma jakieś osiemnaście lat, ciemne włosy, niebieskie oczy.

Przechodzi obok dziwnie mi się przyglądając a kiedy się odwracam ni z tego ni z owego macha do mnie, podchodzi i zwyczajnie mówi:

 

-Cześć.

 

Przyznam, że trochę mnie zatkało, no dobra trochę to złe słowo, pewnie miałam otwarte jak ryba usta i się śliniłam.

Pozbierałam godność własną z podłogi i odpowiedziałam:

 

-No cześć, sorry ale czy my się znamy?

 

-Właściwie to nie ale dopiero co przyjechałem tu w odwiedziny do wujka a ty wydałaś mi się sympatyczna, nie znam tu jeszcze nikogo.

 

Jak dla mnie zalatywało to wszystko tanim podrywem ale gość był naprawdę rozbrajający.

 

-Magda.

 

-Kamil.

 

-Miło mi, to gdzie mieszka ten twój wujek?

 

-O tam,na wzgórzu.

 

No, że co? to ja tu tygodnie marnuję na dziwne dochodzenia a ten tu mi wyjeżdża z wujkiem?

Jego wujek to właściciel mojego domu pułapki?Tak po prostu?

 

*

(Jeśli ktoś będzie zainteresowany, ciąg dalszy nastąpi)

 

+

+

+

+

+

+

+

+

+

+

+

+

+

+

+

+

+

+

+

+

+

+

+

+

+

+

+

+

+

+

+

+

+

+3,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • katharina182 06.12.2016
    Imię do psa faktycznie trafne. Miałam owczarka kaukazkiego więc wiem jaka to wielka "bestia".
    Błędów ortograficznych chyba nie ma. Jedyne co mi wypadło w oko to interpunkcja. (Np. Przed ale nie ma przeciwników. A w niektórych miejscach nie ma spacji po znakach interpunkcyjnych) No ale to tylko drobnostka;)
    Tekst mi się podobał. Nie pytaj tylko pisz dalej. Życzę dużo weny: ) zostawiam 5 i zachęcam do dalszego pisania: )
  • kasjopeja 06.12.2016
    Dziękuję, o spacjach faktycznie zapominam czasami.Postaram się jak najszybciej o ciąg dalszy. Moim największym wrogiem jest niestety brak czasu.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania