Dramione~Zostań przy mnie~/Rozdział 1/
HERMIONA
-Hermiona,wstawaj co ty tu jeszcze robisz?Za godzinę mamy pociąg do Hogwartu spóźnimy się.
-Ohh...Ginny jeszcze pięć minut-odparłam jeszcze zaspana.
Niestety to na młodą Weasley nie działało.Jednym szybkim ruchem oblała mnie lodowatą wodą.To na mnie podziałało.
-Aaa,zimno,okej wstaje.
Wstałam z łóżka udając się do łazienki.Weszłam pod prysznic i odetchnęłam z ulgą.Ciepła kąpiel świetnie na mnie działała.Mokre włosy niemal przylepiały się do mojej opalonej skóry.To już dzisiaj,dziś znajdę się w swoim drugim domu-Hogwarcie.Nie mogłam uwierzyć,że jadę tam poraz ostatni.Będe musiała wszystko zostawić:piękny pokój wspólny Gryfonów,Błonia szkoły,nauczycieli,Hagrida..na samą myśl o tym zaszkliły mi się oczy.Przecież dopiero co siedziałam na małym krzesełku na środku Wielkiej Sali,gdzie wkładano mi na głowę tiarę przydziału.Te sześć lat zleciało niesamowicie szybko.
-Ej Hermi długo jeszcze?dopiero co udało mi się obudzić chłopaków i oni też chcą się ogarnąć!-Ginny waliła głośno w drzwi.
Nie trzeba było mi powtarzać dwa razy.Szybko wyszłam spod prysznica i wytarłam się do sucha.Ułożyłam włosy za pomocą różdżki.Ubrałam się w czarne dżinsy i białą luźną koszulkę,na którą założyłam szarą bluzę.W tym dniu ewidentnie stawiałam na wygodę.Wyszłam z łazienki jak strzała.Harry i Ron już stali pod drzwiami.Nie wyglądali na zadowolonych.
-Cześć,nareszcie wyszłaś.Przez ciebie zaraz nie zdążymy-mruknął Harry.
-Wiem,przepraszam was ale lekko się zamyśliłam.Ile mamy czasu?-spytałam.
-Dokładnie za 40 minut odjeżdża nam pociąg.A my musimy się wykąpać,ubrać,zjeść śniadanie i dotrzeć na dworzec do Londynu!I I ciekaw jestem jak zamierzacie to zrobić!-warknął czerwony ze złości Ron.
Byłam zła na siebie.Przeze mnie mogliśmy nie dotrzeć na dworzec we właściwym czasie.Ron jak zwykle w takich sytuacjach był zły,i to cholernie zły.Jednak nie dziwiłam mu się.Postanowiłam jakoś to naprawić.
-Dobra,mam pomyśł.Ja i Ginny pójdziemy zrobić na szybko śniadanie,a wy się ogarnijcie-zaproponowałam.
Ginny przytaknęła.Ron i Harry tylko pokiwali głowami i ruszyli do łazienki.Ja i Ruda zeszłyśmy na dół i zajęłyśmy się śniadaniem.
0 10:55 zjawiliśmy się na peronie 9 i 3/4.Oczywiście jak co roku były tam straszne tłumy.Uczniowie wchodzili naraz do pociągu przepychając się nawzajem.Mamy wycierając oczy od płaczu żegnały swoje dzieci jadące do hogwartu poraz pierwszy.Inaczej mówiąc-totalny haos.Jednak to miejsce miało swój szczególny urok.Nic się tu nie zmieniło od tych sześciu lat. Weszliśmy zdyszani do pociągu.Już po chwili siedzieliśmy w swoim przedziale oddychając z ulgą.Podczas podróży rozmawialiśmy o minionych latach.Potem każdy zajął się sobą.Harry kłócił się z Ronem który model miotły jest lepszy,Ginny wyjęła sobie gazetkę o tematyce modowej i a ja wyglądałam przez okno wyraźnie o czymś rozmyślając.Wydawało mi się,że zapomniałam o jakiejś bardzo ważnej rzeczy i jak się okazało nie myliłam się.
-O kurcze,zapomniałam!-krzyknęłam zrywając się na równe nogi.
Szybko wybiegłam z przedziału zostawiając przyjaciół samych.Spojrzeli po sobie wyraźnie zdziwieni.
Byłam coraz bardziej zestresowana.Jak mogłam zapomnieć?Przecież bycie prefektem naczelnym to nie żarty,ale wielka odpowiedzialność.
-Numer dwanaście....trzynaście....czternaście! Jest! To tutaj!
**********
-Gdzie jest panna Granger?Przecież miała się tu zameldować od razu po odjeździe z peronu.
Dyrektorka McGonagall wyraźnie się niecierpliwiła.Miała w planach spotkać się z dwoma prefektami,ale zjawił się tylko jeden.Siedział on właśnie naprzeciwko niej.On również dziwił się czemu Granger,ta perfekcyjna kujonka się nie zjawiła.Ona i spóźnienie? Chyba w snach.To było do niej niepodobne.Blond arystokrata wpatrywał się w malowniczy krajobraz za oknem.
Nagle razem z Dyrektorką usłyszał ciche kroki niedaleko przedziału.Po chwili w drzwiach pojawiła się zdyszana Hermiona.
-Panno Granger,czy zdaje sobie pani sprawę z obowiązków prefekta naczelnego?To nie są żarty.Po tobie,Hermiono spodziewałam się odpowiedzialności.Proszę zająć miejsce obok pana Malfoy'a,mam parę spraw do omówienia-oznajmiła oschle dyrektorka.
Posłusznie wykonałam polecenie jednak wzdrygnęłam się na myśl że mam siedzieć obok tego dupka Malfoy'a.On jednak się tym nie przejmował.Uśmiechnął się i puścił do mnie oko.Zignorowałam go prychnięciem.
-Jako prefekci naczelni macie obowiązek zapoznać pierwszorocznych z zasadami i zaprowadzić ich do swoich dormitoriów.Jednak na tym nie koniec.Pod koniec grudnia czyli za niecałe 4 miesiące odbędzie się bal z okazji sylwestra i odbudowy szkoły.Waszym obowiązkiem jest podkreślam RAZEM przygotować Wielką Salę,więc zależy mi,abyście na razie zakopali topór wojenny i obeszli się bez kłótni i wyzwisk.Będziecie mieli również własne dormitoria do dyspozycji.Reszty dowiecie się później.Załóżcie swoje szaty,niedługo wysiadamy.
Spojrzeli na siebie z niechęcią. Mieliśmy zakopać topór wojenny?Nie wydaje się to możliwe.Owszem,Ślizgon po wojnie wiele razy jej powtarzał mi ,że się zmienił i chce zachować ze mną dobre relacje,jednak niezbyt mu wierzyłam.W końcu to Malfoy.Po nim można się spodziewać wszystkiego.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania