Poprzednie częściFelieton o miłości

Felieton o dzieciach

Dzieci. Dzieciaczki. Cieciuszki. Dzieciory. Bachory. Gówniarze. Śmierdziele. Gnojki. Cóż, chyba wszyscy wiemy, o kogo chodzi i o kim będę pisał. Felieton ten obiecałem, nie tak dawno, Rasi i oto obietnicę spełniam. Porozmawiam dziś z Tobą, Drogi Czytelniku, o tych, którzy noszą dumne miano naszych potomków.

W tym miejscu chciałem pochwalić się, że po raz pierwszy piszę felieton w ciepłym domku, a nie na jakiejś nudnej lekcji, więc, jak widać, robię postępy.

Nie da się ukryć, że dzieci są naszym najpewniejszym śladem, jaki zostanie po nas, po śmierci. Pewniejsza może być chyba tylko sztuka i nauka, ale zarówno pierwsza jak i druga nie zrobi nam na starość do łóżka gorącej kawy. Z tego co wiem, coraz więcej młodych par zadaje sobie pytanie dotyczące posiadania i wychowywania potomstwa. Dlaczego? Z jednej, prostej bardzo przyczyny – kariera zawodowa.

Zwykle w swoich felietonach staram się przedstawić cały problem bez większego odnoszenia go do mojej osoby, jednak tym razem zmienię nieco formę. Otóż osobiście chciałbym zaczekać nieco z obarczaniem się ciężarem wychowania małych, plątających się pod nogami robali. Chodzi po części o moją karierę zawodowo – naukową, ale nie tylko. Uważam, że jeśli będę miał już dzieci, to dobrze będzie dawać im dużo uwagi – mam nadzieję, że z tym stwierdzeniem się zgadzasz, Drogi Czytelniku. Czekając z decyzją o ich posiadaniu kieruję się przede wszystkim ICH dobrem. W jaki sposób?

Jeśli pozwolę sobie na nie w momencie, gdy będę studiował i zdobywał kolejne tytuły naukowe (mam nadzieję, że tak będzie!) będę potrzebował na to naprawdę dużo czasu (w sensie, że na tytuły). Dużo więcej niż potrzebuje tego dziecko. Wolę więc z nimi zaczekać, aby nie czuły się później… źle, przez brak ojca w ich dzieciństwie lub posiadanie ojca wiecznie pracującego. Powiecie, że jest to stawianie pracy na pierwszym miejscu? Ja raczej nazwałbym to niestawianiem dziecka na drugim.

Oczywiście wiele jest argumentów, które każą nam porzucić kariery naukowe i zająć się prokreacją. Bardzo duża ich część jest naprawdę logiczna i jak najbardziej na miejscu. Można, dla przykładu, powiedzieć, że społeczeństwo się starzeje i że potrzebujemy jak najwięcej dzieci, żeby je odmłodzić. Na taki zarzut zapytam tylko, czy za wszelką cenę? I czy mamy ogłupiać nasz naród, każąc im przerywać studiowanie kosztem dzieci?

Co więcej, można powiedzieć, że im wcześniej zaczniemy, tym więcej dzieci zdążymy mieć. Ten argument jednak do mnie zupełnie nie przemawia, bo przepraszam bardzo, ale czy to jest jakiś wyścig? W dzisiejszych czasach dobrze jest mieć chociaż jedno dziecko.

,,Można przecież dokończyć pisanie doktoratów i habilitacji po tym, jak dziecko dorośnie" – powie ktoś inny. Owszem, można, ale bądźmy realistami… Kto, po dwudziestu latach pracy i wypuszczeniu dziecka na wolność, mając lat czterdzieści, zdecyduje się na powrót na studia? Śmiem mniemać, że niewielki tylko odsetek.

,,Dzieci są przecież takie słodkie!”. Nie, nie są. Mam czwórkę rodzeństwa i jestem z nich najstarszy. W przewijaniu ich pieluch, słuchaniu płaczów i pilnowaniu, żeby ten robal nie rozbił sobie łba nie ma NIC słodkiego. Zupełnie nic. Musicie uwierzyć mi na słowo.

I jeszcze jedno. Może to zabrzmieć brutalnie, ale co mi tam. Na jakiej podstawie mam czuć się niespełniony zawodowo? Przecież odkładanie decyzji o posiadaniu dziecka o cztery czy pięć lat nie jest całkowitym wyparciem się chęci posiadania potomstwa! Ja na przykład chcę mieć w przyszłości dzieci, co nie oznacza, że będę się spieszył, aby je stworzyć (ależ wzniośle to brzmi). Można zdobyć stosowny stopień naukowy, który umożliwi pracę, a później, mając już dogodne warunki, zająć się spokojnie wychowaniem dziatek.

Jeżeli ktoś nadal nie rozumie mojego punktu widzenia, niech zada sobie pytanie, czy porządniej zrobimy dwie rzeczy, robiąc je po kolei – jedna za drugą, czy też, robiąc je naraz? Bo to właśnie na tym z grubsza polega problem. Pozwól, Drogi Czytelniku, że zostawię Cię w tym właśnie momencie, żebyś mógł to wszystko przemyśleć i rozważyć.

Średnia ocena: 4.7  Głosów: 9

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (25)

  • elenawest 05.03.2016
    Szymonie nawet nie wiesz, jak ja się z Twoimi słowami zgadzam :-) chociaż bardzo chcę mieć już dziecko (tak od dobrych czterech lat mniej więcej), to niestety doskonale wiem też, że muszę mieć na nie niestety pieniądze, których to, psia jego jucha, ustawicznie brakuje! :-( a co za tym oczywiście idzie, to potrzeba pracy, by tę kasę nazbierać... Ehhh, to nasze popierdzielone życie w Polce...
    Dlatego też będę zmieniać miejsce zamieszkania :-P
    5
  • Dziękuję bardzo! Powodzenia więc w przeprowadzce! :)
  • elenawest 05.03.2016
    Szymon Szczechowicz nie dziękuję :-P ale to dopiero w wakacje ;-)
  • Rasia 05.03.2016
    "chyba wszyscy wiemy o kogo chodzi" - przecinek po "wiemy"
    "ale zarówno pierwsza, jak i druga nie zrobi" - bez przecinka, tutaj jest rzeczywiście czasownik w drugiej części zdania, ale nie ma w pierwszej :)
    "brak ojca w ich dzieciństwie, lub posiadanie ojca" - bez przecinka
    "Owszem można, ale bądźmy realistami" - po "owszem" przecinek
    "mając lat czterdzieści zdecyduje" - po "czterdzieści"
    "mając już dogodne warunki zająć się" - po "warunki"
    "nie rozumie mojego punktu widzenia niech zada sobie pytanie" - po "widzenia"
    "czy porządniej zrobimy dwie rzeczy robiąc je" - po "rzeczy"
    Ach, dziękuję, że wspomniałeś tu o mnie ;p No i cóż mogę powiedzieć - w tej kwestii raczej sporo się różnimy, ale to pewnie zależy od warunków, w jakich się wychowywaliśmy. Ty mówisz, że nie ma nic słodkiego w dzieciach, bo masz wiele rodzeństwa i właściwie właziło Ci ono na głowę. Ja z kolei przykładowo mam tylko brata, ale chodziłam na wakacjach do przedszkola na wolontariat i to był miło spędzony czas, poza tym mam styczność raczej z takimi osobami, które pomimo wszystko pozytywnie wypowiadają się o wychowywaniu brzdąców i tak dalej. Tytuły naukowe swoją drogą, ale z drugiej strony znam przykłady ludzi, którzy radzili sobie i z gromadką dzieci, poświęcaniem im czasu itd. oraz studiami zaocznymi i wspominają to miło. Myślę, że to głównie kwestia nastawienia, ale tak jak mówisz - to zupełnie nie ma znaczenia, czy ktoś decyduje się na dzieci później, czy wcześniej. W końcu to sprawa rodziców i tego, jak oni się na to zapatrują, nikt inny ;p Teraz to ja zostawiam Cię z przemyśleniami i dziękuję za felieton :D
  • Rasia Dziękuję! Błędy już poprawione! No i dzięki za przemyślenia z którymi mnie zostawiłaś! :D
  • Lotta 05.03.2016
    Nietety coraz więcej rodziców poświęca swoim dzieciom coraz mniej czasu. Wczoraj jechałam tramwajem, koło mnie stała matka z dzieckiem w wózku. Matka cały czas przy komórce a dziecko starało się zwrócić jej uwagę machając jej rączką, niestety telefon był ważniejszy. A co do opinii, że dzieci są słodkie, to chodzi raczej o wygląd zewnętrzny ( z tymi ich wielkimi oczami jak z reklamy pampersów.) 5
  • Lotta Cóż niestety takie sytuacje, jak ta przedstawiona przez Ciebie zdarzają się coraz częściej. Dlatego każdy powinien pomyśleć trzy razy zanim zdecyduje się na dziecko. Albo zanim prześpi się bezmyślnie z kimś na imprezie... Co do słodkości - uważaj! To pułapka! :D
  • Angela 05.03.2016
    Zgadzam się z tobą Szymonie, jednakże chciałabym zaznaczyć, że z niczym nie należy przesadzać, także z tytułami, by nie
    stało się tak jak w pewnym przysłowiu, że w miarę jedzenia apetyt rośnie. Wówczas można obudzić się po czterdziestce, z wieloma tytułami naukowymi na kącie i dla potencjalnego potomstwa stać się bardziej babcią czy dziadkiem, niż rodzicem i przyjacielem,
    Posiadanie młodszego rodzeństwa to zupełnie inna sprawa, niż posiadanie dzieci. Na własne potomstwo patrzy się inaczej,
    sama jestem starszą siostrą i matką. Własnych nigdy nie nazwiesz pełzającymi robalami.
    Co do komentarza Eleny, nie bądźmy naiwni, że uda się najpierw nazbierać pieniądze na dziecko, te małe istotki są jak
    skarbonka, z zamontowaną w środku czarną dziurą : ) Zostawiam 5
  • Angela, masz rację, trzeba uważać z tytułami. Potrafią być niebezpieczne i trzeba potracić zachować umiar, jak we wszystkim w życiu oczywiście. Co do porównania rodzeństwa i dzieci - przekonam się kiedyś sam, ale dzięki za dodanie otuchy! :D
    Dziękuję :)
  • KarolaKorman 05.03.2016
    Angela wyczerpała chyba temat :) Ja skomentuję to jednym zdaniem: Nigdy nie jest dobry czas na dzieci i każdy jest świetny. :)
  • Karola - świetne, liryczne stwierdzenie! :D Dziękuję! :)
  • KarolaKorman 05.03.2016
    Oj znów zapomniałam dodać, że dałam piąteczkę :)
  • Lucinda 05.03.2016
    Jak najbardziej rozumiem Twój punt widzenia, jestem też świadoma, że takowych może być wiele w zależności od tego, jakie kto ma zdanie. Piszesz, że w płaczu i rozrabianiu przez dzieci nie ma nic słodkiego i z tym jak najbardziej się zgadzam. Może mam tylko dwójkę młodszego rodzeństwa, z czego najmłodszy jest tylko pięć lat młodszy ode mnie (chociaż też pamiętam, jak jeszcze go przewijałam czy usypiałam go, śpiewałam kołysanki czy po prostu pilnowałam), ale w domu obok, gdzie w jednym domu mieszkają z ojcem trzy dorosłe córki siostry mojego taty (pozostałe dwie siostry się poprzeprowadzały do mężów), z których jedna ma jedno małe dziecko, druga dwójkę, a trzecia szóstkę, mam już na sąsiednim podwórku dziewiątkę dzieci, z których najstarsze chodzi do trzeciej klasy podstawówki obecnie, a jak wszyscy się zjadą, to dochodzi jeszcze czwórka od jednej i ósemka od drugiej, a więc w sumie dziewiętnaścioro dzieci, no w sumie dwie to już chyba gimnazjalistki, ale pozostałe to niemowlaki albo dzieci z podstawówki i nie wiadomo, które gorsze. Jedno drugie nakręca, drą się całymi dniami, że wytrzymać nie można. Jednak to jest wynik konkretnej sytuacji i nie zmienia faktu, że potem własne dziecko można widzieć w całkiem innym świetle. Z argumentem zdobywania wykształcenia, sukcesów zawodowych, dobrej pracy również się zgadzam. Ciekawe były słowa Angeli, że dzieci to skarbonka z czarną dziurą w środku (nawet z terminem fizycznym :D ). Uważam, że te parę lat, o których wspominałeś, nie doprowadzą do niczego złego, a człowiek nie rodzi się po to tylko, aby, jak to wzniośle ująłeś, stwarzać dzieci. Tak, nie można w żaden sposób zanegować argumentów, jakie tu podałeś i sądzę, że nawet ktoś, kto ma inne zdanie, też musiałby w jakimś stopniu uznać ich słuszność. No i znowu się rozpisałam, kończę już. Błędy wypisywała już Rasia, zostawiam 5:)
  • Lucinda dziękuję bardzo! Cieszę się, że moja argumentacja tym razem przypadła Ci do gustu :D
  • Lucinda 05.03.2016
    Szymon Szczechowicz, tym razem? Nie przypominam sobie, żebym kiedyś przeczyła Twoim argumentom...
  • Lucinda doprawdy? Nie dość że leń to jeszcze z amnezją? :D
  • Lucinda 05.03.2016
    Szymon Szczechowicz, naprawdę znowu zaczynasz? :D Naprawdę nie przypominam sobie, żebym kiedyś zaprzeczała Twojej argumentacji.
  • Lucinda czyli choroba... :D
  • Lucinda 05.03.2016
    Szymon Szczechowicz, ale przecież nie przeczyłam. W pierwszym felietonie w ogóle nie pisałam komentarza,w drugim zgadzałam się i tutaj również, no chyba że jakiś pominęłam...
  • Lucinda ale ja nie mówię o felietonie :D
  • Lucinda 05.03.2016
    Szymon Szczechowicz, ach, w takim razie wiem, co masz na myśli, jednak jeśli dobrze pamiętam, to przyznałam Ci rację i wyjaśniłam, że użyłam raczej złego określenia, bo bardziej miałam na myśli, że takie rozumowanie nie jest tym, co od razu przyszłoby mi do głowy, a bez wyjaśnienia, przyjmuję wszystko na sposób logiczny (i to dosłownie).
  • Lucinda ależ Ty wszystko na poważnie bierzesz... Ehhh :D
  • Lucinda 05.03.2016
    Szymon Szczechowicz, no cóż, nic nie poradzę, że czasem tak mam (zwłaszcza jak siedzę pół dnia nad rozdziałem, który w ogóle mi nie idzie), jestem trochę rozdrażniona.
  • Beznadzieja 13.03.2016
    Nie lubię dzieci. Nie rozumiem ludzi, którzy je lubią. Nie mam młodszego rodzeństwa, tylko siostrę w moim wieku, ale myślę tak samo jak ty. Dzieci nie są słodkie tylko denerwujące. Nie mniej jednak zupełnie się z tobą zgadzam. Jak już masz takiego kleszcza to powinieneś poświącać mu czas. Rezygnowanie z kariery dla posiadania dzieci, to moim zdaniem głupota. Z jakiej niby racji mamy być nieszczęśliwi i niespełnieni tylko żeby mieć bachora? Masz 5 za trafne spostrzeżenia ;)
  • Cudowny nalot z Twojej strony! Dziękuję ślicznie! :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania