| Miasto nie powitało go zbyt przyjaźnie. Każde spojrzenie było nieprzychylne, a ludzie omijali go szerokim łukiem. "Demon, Pomiot Beelzebuba" - powiadali. Kim jednak był ten demon? Czy to jakieś nowe ogniwo ewolucji? Nie był tego pewien. Zdjąwszy kaptur,.przycupnął pod krzewem dzikiego bzu i zaciągnął się dymem z podłużnej rurki wystającej z kieszeni jego płaszcza. Spojrzał w niebo i westchnął. Jego twarz obmyły pierwsze krople deszczu, który sprawił, że zapach bzu i jaśminowej fajki był jeszcze intensywniejszy. No cóż. Ludzie niezbyt dobrze witali tutaj obcych. To trzeba było zapamiętać. Zamachał ogonem i łypnął złotym ślepiem na karczmę. |
| Wiem że offtop, ale poczekaj na MrJ. |
| Gdy do miasta wszedł nowy, siedział na słupie. Jako jeden z niewielu nie obawiał się demona, sam nie był człowiekiem. Uznał właściwie, że to dziwne stworzenie może być ciekawe, postanowił je więc śledzić, poruszając się cicho po dachach niższych budynków. Zatrzymał się dopiero gdy poczuł zapach palonej roślin. Zapach który przypominał mu dom. |
| Poczuła jak krople deszczu spadają na jej twarz. Nie spostrzegła się kiedy z rąk wyleciał jej koszyk z czerwonymi jabłkami wydając głuchy dźwięk zderzając się z kamieniami. Spojrzała na nie smutnie. Mocniej naciągnęła kaptur na głowę. |
| (ale się cicho zrobiło. ;___;) |
| Poczuł na sobie wzrok. Zignorował jednak to uciążliwe uczucie i wkroczył do karczmy. Od razu powitało go spojrzenie kilkunastu par oczu. Milczał. Nie chciał szukać waśni, przybywał tu w pokojowym celu. Właśnie, czy miał jakikolwiek cel? Zamyślił się i zamówił nalewkę z jaśminu, wpatrując się w okno. Dostrzegł jak jakiejś dziewczynie upada kosz. Zignorował to. Smak nalewki ukoił wszystkie jego troski. |
| Kiedy spacerował ulicami miasta zobaczył nowego przybysza. Interesujące, wygląda na demona. Pomyślał że odwiedzenie kogoś z tej samej rasy może być interesujące. Nie miał zamiaru biegać po dachach jak ten jaszczur, w końcu jasnym jest że odwiedzi karczmę. |
| Szybko pozbierała do wiklinowego koszyka jabłka. Podniosła się i przyspieszonym tempem skierowała się do drzwi karczmy, kiedy stanęła w ich progu za nią rozbłysnął się piorun. Zatrzasnęła szybko wrota. Weszła w głąb lodowato spoglądając na klientów. Weszła za ladę i zwróciła się do tęgiej elfki:
- Już jestem. |
| Ruszył do karczmy za nowym, w środku jednak nie chciał zwracać na siebie uwagi. Miał zamiar zamówić Wystreński Kwas, piwo, które skręca żołądki słabszym gatunkom, po drodze do baru jednak stanął na jabłku, które wypadło pięknej dziewczynie z koszyka, przez co wydzwonił głową w drzwi wpadając do środka z pełną siłą. |
| Biegała sobie po lesie gdy nagle zaczeło lać, ucieszyła się bo kochała deszcz, kochała także jego zapach. Nagle usłyszała z daleka szelest liści i dźwięk łananych gałezi, ktoś tamtędy szedł więc szybko się ulotniła i postanowiła pójść coś przekąsić do najbliższego miasta. |
| Oglądnęła się za jaszczurką. Prychnęła pod nosem i zdjęła z głowy kaptur, uwalniając puchate uszka. Przewiązała fartuszek i zbliżyła się do lady od wewnętrznej strony.
- Coś podać?- spytała lodowato, delikatnie się wychylając do leżącego. |
| Mijając tą niezdarę mimowolnie wzmocnił iluzję. Dziewczynie pomagała już dwójka osobników więc ją zignorował. Zamówił Wystreński Kwas, jak pić to na całość. |
| Zauważuła piękną dziewczynę, której wypadł z rąk koszyk z jabłkami. Podeszła i bez słowa pomogła jej je pozbierać. Poczuła też coś dziwnego. Spojrzała do tyłu przez ramię i zobaczyła jakiegoś dziwnego przybysza. Miał dziwne oczy, a do tego ogon. Nie zwracała uwagi na deszcz. Podała ostatnie jabłko dziewczynie i odeszła. Przedtem jednak ostatni raz spojrzała na obcego. |
| Zerknął w kierunku zamieszania z nietęgą miną. Popijając spokojnie nalewkę, kopcił jaśminowe zioło. Jego błękitne oko lśniło lodowatym blaskiem, złote zaś było przygaszone.
- Co za hołota. - Burknął pod nosem i spojrzał na błazna, który wpadł do środka. Nie mógł powstrzymać się od rechotu. |
| ( Internet mi nawala!! :X :O) |
| (ludzie zanim coś dodacie odświeżajcie stronę by nie wyszło tak jak teraz, że moja jest już w karczmie, a wy o jej jabłkach :D) |
| (mi też przepraszam za opóźnienia) |
| Mimowolnie spojżał na rechotającego mężczyznę. Podszedł do jego stolika żeby go zagadać. |
| ( Odświeżyłam, ale taki problem jest od piątku -_-) |
| - Odezwał się gbur.- bąknęła pod nosem do białowłosego, czyszcząc szklanki. |
Część postów została ukryta (335)
Zaloguj się, aby przeglądać cały wątek
| - Jak ja kocham takie tajemnice - powiedziałem ironicznie. ale dałem jjej spokój. Nie chce gadać to trudno. Odwróciłem się do drugiej kelnerki. - Ile jeszcze mamy czekać? |
| - Już podaję - odpowiedziała kelnerka i podała zamówienie.
No nareszcie - pomyślałam |
| - Już lecę!- zachwiała się delikatnie Sue z zamówieniami w rękach.
Podała im trunki i ciasto po czym odeszła do kolejnych klientów.
Taeko męczyło to życie, była tym zmęczona, ta rutyna w życiu ją męczyła. |
| - Dobrze że nie jest czekoladowe.. - mruknełam pod nosem i zjadłam pierwszy kawałek ciasta. Nawet dobre, słodkie, takie właśnie lubię. |
| - Zamierzacie długo tu zabawić?- spytała ich podchodząc.- W sensie w tym mieście.- oparła się o blat. |
| - Hmm.. nie zostane tu na zawsze, ale będe często wpadać. Nawet mi się tu spodobało - odpowiedziałam |
| - Ja zamierzam wkrótce stąd wyruszyć. Do Livertown, na północ od tego miasta. |
| - W jakim celu? - zapytałam z ciekawością |
| - Muszę się co jakiś czas przemieszczać, nigdzie nie mogę zabawić dłużej. Poza tym- wzruszyła ramionami.- to miasto jest nudne. Wkrótce będę musiała wkroczyć na tereny objęte walką. |
| Ciekawa z ciebie osóbka, jak będę miała ochotę to może pójdę z tobą - zaśmiałam się i zjadłam kolejny kawałek ciasta |
| Najtrudniej będzie na pustyniach Berskich.- oparła łokcie o blat, a na dłoniach głowę.
Przymrużyła oczy. |
| - Pustynie to właśnie najłatwiejsza część. Nie ma tam żołnierzy, a ci potrafią zarżnąć cywila dla butów - odrzekłem. - Skoro idziecie na północ to świetnie się składa, ja też się tam wybieram. We trójkę najraźniej. |
| – Matko, zasnąłem na tym stole. Czy ktoś coś mówił o pustyni? Czyżbyś mieli zamiar przejść przez moją ojczyznę?
Właściwie tęsknił do gniazda, chociaż pewnie jego mieszkańcy w ciągu ostatnich dwudziestu lat przenieśli się już z dziesięć razy. |
| Tak, gadaliśmy o pustyni - powiedziałem chowając jego sakiewkę. Debil nic nie zauważył. - To co, jednak we czwórkę? |
| Zar szybko sieknął Evana po karku ogonem, łapiąc sakiewkę gdy tylko ten demon z bólu ją wypuścił.
– Może być we czwórkę. Chętnie odwiedzę dom, a ze mną przeżyjecie na pustyni. Bez znajomości terenu można się ugotować, albo trafić na jeziora pełne piasku przemieniającego się we wrzące szkło. |
| – Czy tobie się wydaje, że ja liście na koncentracje mam co by zapeniać ćpanie lisom? |
| (Wtajemniczcie Zara, ale go nie okradajcie, czas iść na godzinkę do pracy) |
| Potarłem ręką ranny kark. Na szczęście to tylko zadrapanie.
- Myślałem że jeszcze nie zdobyłeś nowych. |
| –Ich się nie zdobywa, je się przygotowywuje. Mam całą hodowlę składników w domu. |
| –Warto doceniać medycynę własnego kraju. |
| (Teraz idę do pracy. W sumie może mnie nie być więcej niż godzinę.) |
| U mnie medycyna polega na konsumpcji serc takich typków jak ty, może ją docenię? - zapytałem w ramach zaczepki. |
| (Przestań mnie zaczepiać bo nigdy nie pójdę.) – Coś mi się wydawało, że nie chciałeś przerażać ludzi. Poza tym powodzenia przy przedzieraniu się przez łuski i kościany worek sercowy. |
| (Jestem w Hiszpanii, nie nadazam troche z powodu braku internetu, gomen desu :<) |
| (Lingo kiedy wrócisz? :x) |
| Spojrzał na swoje dłonie i zamknął oczy. Czuł na karku oddech besii z piekieł, Która prześladowała go dzień w dzień. Mała, czerwona kropka, która do tej pory mieściła się pod paznokciem, rozpełzła się po całej jego dłoni. Niemiłsiernie parzyło. Przełknął ślinę i wstał z łóżka. Wyjrzał zaniepokojony przez okno, poruszając ogonem. Jedno oko zabłysnęło, a amulet na piersi wtopił się w skórę. Oddech Ae przyspieszył. Czuł, że coś jest nie tak. Izba była pusta - tym gorzej. |
| Przetarła blat ścierką, rozejrzała się po klientach i zmarszczyła brwi. Coś ciągle zaprzątało jej głowę. |
| Wyszedł z gospody, narzucając kaptur.
- Ishtar! - Krzyknął melodyjnie, a wtedy ogromny wilk zawył i pojawił się obok, warcząc i rozglądająv się czujnie. Baal delikatnie pogładził zwierzę po pysku i usiadł na jego grzbiecie. Białe kudły dawały przyjemne ciepło i pachniały... Domem. - Ushre.
Wilk na komendę ruszył przed siebie, wyjąc. |
| Zastrzygła uszami. Taca z jej rąk wypadła na podłogę wydając głuchy metaliczny dźwięk. Spojrzała przez okno, piorun rozbłysł, a z nieba zaczął lać deszcz. |
| Wilk właśnie w tym momencie zniknął w lesie. Jego wycie niosło się po okolicy. Było radosne. Ishtar dawno nie widział swojego pana, a swoje ucieszenie okazywał energicznymi ruchami ogona. Odgłos jego biegu sprawiał, żr ziemia lekko drżała. |
| Po jej czole spłynęła kropelka zimnego potu, spojrzała na swoje dłonie, które delikatnie się trzęsły. Wyczuwalna obecność wilka wpawała ją w strach. |
| Pędził przed siebie.
- Shero. - Wilk zatrzymał się posłusznie. -Shigenis.
Zwierzę przyklękło tak, by Baal mógł zsiąść z niego i umościć się w jaskni.
|
| Poklepała się po twarzy. Jednak strach jej nie opuścił. Skuliła się pod ladą. |
| Zwinąwszy się w kłębek,rozpalił dłońmi ognisko i zanucił cicho:
Gdzie złota rzeka rozdziela ląd,
Gdzie płyną dwie łzy naszej matki
Tam leży nasza ojczyzna, nasz ląd...
Tam rosną nasze dziatki.
Gdzie lilii wonny kwiat rozkwita,
Gdzie miód i wino płynie
Gdzie złote słońce poranek wita?
Właśnie w mojej dolinie...
|
| (Spadam maniaczyć w lola, buźki <3) |
| (NONIE) |
| (Love tak bardzo <3) |
| (P.S. seksi avek) |
| (8))) Nie dla ciebie) |
| (*chowa gumki*) |
| (P1isz cioto no ;-; ) |
| (Grozisz mi?)
Potarła dłońmi o ramiona. Złapała się za usta czując odruch wymiotny. Spojrzała na medalion, który zwisał z jej szyi, otworzyła go, a w nim ukazało się zdjęcie jej matki. |
| Polizał płomienie, wciągając je ustami. Uwielbiał ten słodki smak ognia. Przymknąwszy oczy, wrstchnął. Czuł czyjąś obecność, czyjeś spojrzenie. |
| Zamknęła oczy, potarła skronie.
- Pokaż...- wyszeptała.
Przed jej oczyma ukazała się grota, a w niej nowy, biały przybysz i obok niego wilk.
Zamrugała i ponownie ujrzała karczme. |
| Zadrżał mimowolnie. Ktoś używał jasnowidzenia, albo podobnej umiejętności w pobliżu. Ciekawe czy wie że to dary demonów, one je wyczuwają. Energia była znajoma więc natychmiast tam wyruszył. |
| Połykał ogień i szeptał słowa uroczystej pieśni swojego rodu. wilk stał na straży. |
| (Mamy już ponad 400 wypowiedzi, może zrobimy następną czzęść? Oczywiście historie będziemy kontynuować) |
| (dajesz sługa :)) |
| – Powiadam wam, zabiję was! |
Zaloguj się, aby wziąć udział w dyskusji