Głos Pana - o co chodzi?
W pierwszej kolejności, chciałbym podziękować za komentarze, zwłaszcza tych, których
to opowiadanie rozbawiło, taki był główny cel.
Miało bawić.
Oczywiście, jeśli też kogoś zmusiło do refleksji to bardzo dobrze, cieszy mnie to tym bardziej,
że jeszcze się próbujecie w moich banalnych skądinąd tekstach doszukać głębszych treści.
Zwłaszcza Jared w tym przoduje, jego interpretacje moich utworów czasami mnie zadziwiają,
ma pod tym względem niezaprzeczalny talent.
Jared, z zamachami moje opo nie ma nic wspólnego, oczywiście, zostawiam pełną swobodę
w interpretacji czytelnikowi, ale chciałbym się nieco odbrązowić, aż tak głęboko nie skrywam
swoich przesłań, przeważnie leżą one na wierzchu, jak na tacy.
Podobnie jest też z moim ostatnim dziełem, z "Głosem Pana". Przekaz jest stosunkowo prosty.
Chodziło mi o ukazanie relacji: Bóg - grzesznik, Twórca - Jego twór.
Chciałem pokazać, jak ja pojmuję takie relacje, jak one powinny wyglądać.
Oczywiście pokazałem je prześmiewczo, w krzywym zwierciadle i z przesadą.
Wyobraźmy sobie taką sytuację:
załóżmy, że istnieje taki program komputerowy, taka gra, w której można zaprogramować/
ustawić cechy postaci w niej występujących. Zakładamy pewne warunki podstawowe, pewien
zespół cech, jakie muszą mieć te postaci.
Załóżmy, że będą dwie: instynkt samozachowawczy i wolna wola.
Tak mało ale i tak dużo zarazem.
Odpalamy program, postaci/bohaterowie naszej Gry w Boga zaczynają żyć własnym życiem,
i w miarę jak się przyglądamy co się dzieje, mina nam się wydłuża.
Okazuje się bowiem, że każdy osobnik przez nas sprokurowany stara się wytworzyć wokół
siebie strefę, w której On będzie się dobrze czuł. Każdy osobnik wytwarza taką strefę,
kształtuje swoje najbliższe otoczenie tak, by jemu było jak najlepiej.
Konflikty zaczynają się wówczas, gdy następują zwarcia poszczególnych stref.
Dochodzi do spięć, walk i animozji.
Patrzysz się na to z góry i nie podoba ci się to wszystko. Postaci nie tak postępują jak
sobie to zakładałeś. Co robisz?
Możesz zesłać na nich plagi, kataklizmy, unicestwić ich wszystkich lub tylko część.
Robisz to? To przyznajesz się do porażki, że twój koncept nie wypalił, że ingerujesz w
swoje dzieło i próbujesz w trakcie Gry zmieniać zasady tej Gry.
Zdajesz sobie z tego sprawę, więc nic nie robisz, patrzysz tylko na to co się dzieje
i płaczesz z wściekłości, zaciskasz pięści, ale NIC nie robisz, bo to sprzeczne z zasadami
Twojej Gry.
Ja chciałem pokazać Boga, jako niedoskonałego Twórcę, który od czasu do czasu jednak
interweniuje, ale zdając sobie doskonale sprawę, że sam mnie takiego lichego stworzył,
Jego interwencje są niezbyt surowe, takie bardziej rubaszne, takie tylko pogrożenie palcem,
i nic więcej
:)
Komentarze (5)
5/5
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania